Ci, co rozśmieszają ludzi
cenniejsi są od tych, co każą im płakać. (Charlie Chaplin)
Ot taka fajna myśl na dobry początek… Czytamy, zapamiętujemy i trzymamy
się jej kurczowo! Nawet, jeśli ponuracy będą nam deptać po palcach – nie odpuszczamy
kochani!
Dziś 1 kwietnia - prima aprilis – i oczywiście zwyrodniałe poczucie
humoru Malkontentki uaktywniło się w najbardziej obleśnej formie. Wiadra z
wodą, pułapki-zapadki, rynsztokowe żarciki – jest jędza w swoim żywiole. A
skoro już o żywiołach mowa, to wczorajsze gradobicie było chyba kiepskim żartem
ze strony sił natury – chyba że mają one poczucie humoru podobne do tego, jakim
dysponuje nasza wredna bohaterka.
No to jak? W ramach paskudniutkiego poranka może objedziemy - przy jej
nieocenionej pomocy -jakiś preparacik, jakiś cud-miód na urodę, szarą maść na wszystko?
No to dajemy kochani…
Dziś będzie o środkach na porost włosów. Przekornie. Wszyscy chwalicie, to Malkontentka będzie krytykować – równowaga w przyrodzie musi być zachowana,
bo inaczej – gradobicie!
Wcierki kochani. Magiczne, magnetyczne, cudotwórcze wcierki… Ach te
zachwyty, włosy rosną, bejbiki sterczą, a jakie to bejbiki – nie jakieś tam
delikatne włoski niemowlaczka, to włosy jak druty, ba – jak dąb Bartek w całej
okazałości! Malkontentka – jako że jest osobą nadzwyczaj podatną na sugestie a
nade wszystko posiadaczką skromnej czuprynki złożonej z rzadkich, cienkich i
smętnych włosków o grubości babiego lata – dała się ponieść fali zachwytów i
zakupiła wcierkę. Wcierkę? Co ja mówię! Wcierki zakupiła –kontener wcierek…
Jantar – bursztyn, złoto Bałtyku, cud nad cudami, tłumy wielbią jego
magiczne działanie – po wtarciu zawartości kilku butelek w.. ten no… skalp,
Malkontentka nie znalazła ani pół bejbika (może i dobrze w sumie…), nic ale to
nic nie wyrosło – oj przepraszam, krostka się zrobiła z tyłu głowy… To co było –
jest i trwa w formie i jakości niezmienionej – koszujemy Jantara!
Joanna – Rzepa – ma fajny aplikator. I to byłoby na tyle – koszujemy.
Woda brzozowa – nooo, tu już jest głębsza historia z konsekwencjami…
Wodę brzozową Malkontentka wcierała, jak blogi przykazują, regularnie i
sumiennie. Zakupu specyfiku dokonywała często i gęsto w pobliskim kiosku a’la
Ruch ale to już chyba nie Ruch. Poza Malkontentką amatorami tego specyfiku było
kilku panów, którzy racząc się wodą – do wewnątrz – spędzali miło czas w
pobliskim parku. Konsekwencje nabywania wody w kiosku – włosy nowe nie wyrosły,
stare nie przyspieszyły, skóra głowy jakimś cudem nie ucierpiała, Malkontentka
ma nowych kolegów, którzy przyjaźnie machają jej z ławeczki, wierząc że dzieli
z nimi upodobanie do brzozówki – co gorsza podobne podejrzenia wobec
Malkontentki żywi również pani z kiosku, co może być nadzwyczaj niedogodne
albowiem niewiasta ta ma długi jęzor i rozbudowaną wyobraźnie… Ale jest jeszcze
jedna uwaga, która zmusiła Malkontentkę do głębszych rozważań nad skutecznością
brzozówki… jest prawdopodobne, ze woda ta ma jednak cudowną moc. Otóż wszyscy
panowie, którzy spożywali ją w parku są posiadaczami bujnych czupryn… należy
przemyśleć – być może jest to kwestia aplikacji!
Ostatnia wcierka - ta, która czeka w kolejce do malkontenckiej głowy
nazywa się wdzięcznie L-102, a że preparaty oznaczone tajemnymi kryptonimami z
pogranicza chemii i fizyki jądrowej znakomicie sprawdzają się w jej przypadku…
kto wieJ.
Dobrze… wcierka pokrzywowa też czeka.. ale jest jakaś zbyt banalna na
dzisiejszy wścieknięty poranek groźnych żywiołów. A póki co moi najmilsi
zostawiam Was z myślą nad myślami… i pochylmy się nad nią… ku roztropności…;)
Od kiedy widziałem naszego starego, poczciwego Pana Boga na portretach
mistrzów jako starszego pana z łysiną, przestałem ostatecznie wierzyć we
wszystkie, najlepsze nawet, środki na porost włosów. (Stanisław Jerzy Lec -
rzecz jasna)
Uwielbiam Cię!!!!!! Rozśmieszasz więc jesteś cenna:)
OdpowiedzUsuńDzieki :))))
Usuńhahaha!!!! jestes zabójcza!!!!oczywiscie w pozyytywnym tego słowa znaczeniu!!!piszesz bardzo fajnie:) z poczuciem chumoru co bardzo przypadło mi do gustu:) tak więc OBSERWUJE!!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło słyszeć tyle dobrych slow :)
UsuńRobiłam niegdyś wcierki pokrzywowe, tak nota bene cytatu Chaplina, miałam okazję poznać osobiście na Tofifest, jego córkę, piękna, taka przystojna kobieta :)
OdpowiedzUsuńO to ciekawostka:). Ja- coz, znam ją tylko z ekranu. Taka niebanalna uroda.
UsuńObrazem mnie rozśmieszył, zdecydowanie poprawiłaś mi humor :)
OdpowiedzUsuńSuper:)
UsuńTyto potrafisz poprawić humor :D
OdpowiedzUsuńTo wartość dodana czytania mojego bloga - uśmiech :) Cieszy mnie, że się podobało :)
Usuńboję się wcierek, mam jakieś nieodparte wrażenie że cholernie z nimi dużo zachodu...
OdpowiedzUsuńA ja, że mi włosy wypadną - poważnie. za każdym - nowym - razem!
Usuńa to ja Ci kochana napisze że mój Ukochany Mąż ma dziś urodziny - i jak tu się nie śmiać? w taki dzień? a najgorsze ze ja za 26 dni bede miała hahah i to nie prima aprilis
OdpowiedzUsuńSuper! To sto lat dla Solenizanta! A Ty z 27 kwietnia jesteś?
Usuńja miałam urodziny wczoraj ( nie powiem które już ), urodziłam się pół godziny przed prima aprilis :P
UsuńZatem spóźnione ale radosne - wszystkiego wspaniałego :)!!!!
Usuńwoda brzozowa z kiosku? ja swoja kupowałam w rossmannie :P
OdpowiedzUsuńAleż moja droga, kiosk jest najbardziej znanym miejscem występowania wody brzozowej:).
UsuńNie no, siedzę jak głupia i śmieję się sama do siebie, co Ty z Nami Kobieto robisz?! Wyobraziłam sobie jak Twoja nowa elita znajomych szczerze się do Ciebie uśmiecha, kiedy Ty sięgasz w zaznajomionym Ruchu po kolejną buteleczką brzozóweczki :-D A co do wcierek, bronię się przed takowymi rękami i nogami! Mam dziwne wrażenie, że mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc! Im mniej ingeruję w swoje włosy, tym bardziej mi się odwdzięczają!
OdpowiedzUsuńSpoko:). Machamy sobie serdecznie:). Tyle ze na osiedlu juz gadają;). Wcierki napawają mnie lękiem, bo zawsze mam jakas niepewność i straszna wizje potwornej alergii atakującej moje cebulki włosowe...
UsuńTy zawsze potrafisz napisać z humorem. :P Super. :-)
OdpowiedzUsuńDziekuje :))))
UsuńMam podobnie jak Agaraszka - wyobraziłam sobie tą scenkę z wodą brzozową i się szczerzę do monitora;D to jak, będzie testowanie brzozówki od wewnątrz? Skoro panowie takie czupryny mieli...
OdpowiedzUsuńWlasnie rozmyślam nad buteleczka brzozowki ;)
UsuńSłyszałam legendy o tym, że brzozówkę co poniektórzy desperaci spożywali... ale że nadal ten proceder ma miejsce?!
OdpowiedzUsuńMowa! Jest i ma sie dobrze:). Czymże jest woda brzozową przy tak szlachetnym trunku jak cedzony denaturat;)
Usuńuwielbiam wcierki :DD
OdpowiedzUsuńale po tym poście padłam ;d
wcierki wcierkami ale najważniejsza jest wiara! może, kochana, wiary Ci brak w te wcierki, spróbuj jeszcze raz ale z wiarą!!! ;D
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Wiara przenosi gory;) wiem... Ale ja taki sceptyk paskudny jestem:)
Usuńjesteś niesamowita :) ja póki co wcieram tylko jantar bo zależy mi na poroście włosów, ale chętnie sięgnę po coś innego :)
OdpowiedzUsuńMi ten jantar nic kompletnie nie pomógł:). Dziekuje za dobre słowo;)
UsuńHehe rechoczę jak gUpia ;)
OdpowiedzUsuńMniemam, że skoro Twoi znajomi spod kiosku konsumują ową wcierkę wewnątrzustrojowo to specyfik ten jest przede wszystkim alkoholem... w związku z tym stosowanie tego na włosy i skórę głowy nie jest dobrym pomysłem, co już - jak istota spostrzegawcza zauważyłaś sama. Ufff
Buhaha padłam.....buteleczka brzozówki...:D:D no ale tak na poważnie, ja wodę brzozową stosuje już ho ho, bardzo długo i jeszcze trochę :D i jestem zadowolona, co widać zresztą na mojej głowie :D:D:D
OdpowiedzUsuń