wtorek, 21 kwietnia 2015

Jak być otoczoną wianuszkiem mężczyzn i nie zwariować ze szczęścia…

Jak mnie ta kobieta denerwuje! Malkontentka znaczy. Nie uwierzycie, jakie to upierdliwe babsko. Nie ma to jak rozdwojenie osobowości. No nic… Najpierw nie pozwalała puszczać pary z ust na temat swojej przygody z sexy mamą, a teraz upiera się przy down boyu…
A co ja mam niby opisać? Że pójdę przez tą babę z torbami, bo sobie jeszcze paletkę upatrzyła…? Ok, parafrazując klasyka - czuję chaos. Chaos czuję... Po kolei zatem.
TheBalm. Po raz wtóry. Dziś na tapetę - po pudrze (jakiś fikołek językowy – tapeta po pudrze…) -dobra, jeszcze raz - po pudrze, który nie zdołał przeistoczyć Malkontentki z prostego chłopa w boginię seksu, ale poza tym sprawował się rewelacyjnie, przyszła kolej na róż! Róż Down Boy… A jak myślicie DLACZEGO nasza bohaterka go zakupiła? Bo ma słodkie opakowanie w stylu pin up? Bo kartonik jest tak uroczy, że po prostu trzeba go mieć, przynajmniej po to – by mieć? Czy może raczej dlatego, że miała wolną kasę - zbyt małą na nowe upragnione auto, a zbyt dużą na dwie tabliczki czekolady? No… w sumie po części … ale argumentem koronnym było hasło promujące kosmetyk… So many men, so little time…
…doprawdy nie wiem, co powiedzieć…
Spuśćmy nad tym - przez litość - zasłonę milczenia i przejdźmy do samego różu.
Róż, jak wspomniałam, ukryty jest w cudaśnym, charakterystycznym dla marki kartoniku, z tym sprytnie zaprojektowanym przez speców od marketingu obrazkiem, który budzi w damskich duszach - nie do końca zrozumiałą pod naszym krajowym niebem - tęsknotę za amerykańskim snem lat 50-tych. Te piękne, kipiące sexem kobiety, otoczone wianuszkiem mężczyzn…ech… Jakość produktu jest bardzo dobra – zaaplikowany bladym świtem, trzyma się mocno policzka cały dzień, o ile nie podejmujemy nierozważnych kroków mogących nieco osłabić jego żywotność – vide: zanurzanie głowy w wiaderku z wodą, wielogodzinne wystawianie twarzy na rzęsisty deszcz…
Kolor – i tu mamy problem. Otóż Malkontentka zakupiła róż, będąc jeszcze ognistą brunetką i było git… w tzw. międzyczasie przeistoczyła się w zrudziała szatynkę – dało się jeszcze wytrzymać, ale z aktualnym - biegunkowym kolorem upierzenia, róż gryzie się niewybaczalnie, nadając malkontenckiemu obliczu nieco sinego, z lekka - powiedziałabym - trupiego zabarwienia. W łagodniejszej wersji – czyli przy lekkim muśnięciu – róż wygląda raczej na dość porządny, ładnie rozplanowany siniak a nie makijaż. Pomijając kolor, który jak wiadomo nie jest w stanie subtelnie ewoluować wraz ze zmianami zachodzącymi w barwach właścicielki – produkt jest naprawdę zacny. A że paleta kolorystyczna, jaką oferuję theBalm jest może nie tyle szeroka, co konkretna z pewnością znajdziecie odpowiedni dla siebie odcień. Polecam. Jeśli nie możecie fundnąć sobie nowej fury, kupcie chociaż róż z namiastką amerykańskiego snu w gratisie (można to potraktować jako promocję – Nie-bieska usłysz mnie i hasło "promocja" klik)… ech...
Aha – jeszcze jedno, żeby uniknąć nieporozumień, tudzież nie robić sobie płonnych nadziei - po zastosowaniu różu Malkontentka wciąż nie przeistoczyła się w najbardziej pożądaną niewiastę na tej szerokości geograficznej, ale nic to… poszukamy, zobaczymy… Poza tym jest możliwość, że to tylko na nią tak NIE DZIAŁA.


41 komentarzy:

  1. to może warto wrócić do tej ognistej brunetki a jak już Cię zmęczy wiecznie wszechobecny wianuszek mężczyzn i skończy się róż to wtedy sobie zmienisz coś na głowie ;D

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wracam. Fatalnie czuje sie w tym ubarwieniu:)

      Usuń
  2. spokojnie Malkonentka dostanie paczuche od Kasi to sie przeistoczy w demona seksu;)
    Tylko uwaga serum śmierdzi ale cóż dla urody trza cierpieć !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo - czego sie nie znosi dla urody! Jejku, nie moge sie doczekać :)

      Usuń
    2. :) tylko pamiętaj najpierw zrob test na zadku czy Cię nie uczula albo nie wysypie;) Kosmetyki naturalne lubią robic figle!!

      Usuń
  3. To trzeba pozyskać drogą kupna inny kolor magnesu na facetów :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och Ty kusicielko! Wystawiasz mnie na pokuszenie, a ja się tak dzielnie trzymam... od dwóch dni! TheBalm jeszcze nie nabyłam, więc się nie kurzy u mnie wśród miliona podobnych produktów. W kolorówce jestem notorycznie nieodporna na promocje automatycznych kredek do oczu (mam mnóstwo, ale wydaje mi się, że takie małe zawsze gdzieś upchnę) i lakierów do paznokci, które już zdominowały szufladę i próbują z niej uciekać tworząc zmyślne piramidy, stając jeden na drugiego... Co do wianuszka mężczyzn.. mnie by wnerwiali! Serio byś chciała, aby za Tobą stadko chłopów z uwielbieniem Twych wdzięków chodziło? Toż to ciągły chałas i tłok, a fuj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Malkontentka, by ten wianuszek naprawdę chciała to ja nie wiem...:D. W moim natomiast przypadku blog jest raczej pewną kreacja rzeczywistości:) niz jej odwzorowaniem;). Mam szczescie miec jednego ukochanego - starcza za tłumy wielbicieli:)
      A co do natręctw. Szminki:( Mogłabym chyba sklep otworzyć. Co ja mowie, jaki sklep... Market!

      Usuń
    2. Ale patrz... Wystarczy, ze napisałam słowo "promocja", zatarłam łapki i natychmiast przelecialas mi przez myśl :). Bardzo sugestywny był ten Twoj wpis o promocjach :)

      Usuń
    3. Aż się boję co jeszcze z tej mojej paplaniny zapamiętałaś :) Przyznam, że zrobiło mi się miło, kiedy o mnie wspomniałaś!
      Co do pomadek to ja mam na odwrót - dwie na krzyż i w dodatku pokryte grubą warstwą kurzu... Dobrze wiedzieć natomiast, że nie ja jedna mam jakiegoś bzika, może to wredne, ale od razu mi raźniej :D

      Usuń
    4. Aha, też mam jednego chłopa, który mi wystarcza za stadko... Gada więcej niż ja i wszędzie go pełno :D

      Usuń
  5. biegunkowy kolor włosów rozbawił mnie do łez:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, mnie srednio ;), bo go mam! Ha! Na własnej głowie :)

      Usuń
    2. oj tam nie wazna jak sie kolr nazwie grunt zeby pasowal
      http://celauto.pl/skup-samochodow-szczecin/

      Usuń
  6. "So mamy men, so little time" :D Och, te opakowania, te hasła, te demony sexu promujące produkt...tylko...może to w Polsce nie działa?? Polski sen jest jednak nieco inny niż ten amerykański.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to!!!!
      Moze hmm... Jednak Donatan i Cleo? - śmiech, śmiechem ale cos w tym jest i nie mam tu na mysli muzy, bo tego... no... A kobieta z broda tez sie nie przyjmie:)

      Usuń
  7. Dobrze, że nie mam wolnej gotówki bo jeszcze bym ten róż kupiła a co jeśli by na mnie podziałał tak, że ten wianuszek by się przypałętał? Nie nadążyłabym z ukrywaniem ciał, które z pewnością mój luby by zaszlachtował :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, że ja tak kombinuję zeby ta wolną gotówkę miec! I to jest klęska. Chociaż piwnica zapełniona ciałami z wianuszka... Uuuu... Byłoby źle!

      Usuń
  8. Poleciałabym na to opakowanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na razie będę musiała sobie odpuścić, ale w przyszłości kto wie... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ciekawy post! I cudowne opakowanie! :D Kusicielka!/
    Obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie na razie szał na TheBalm na szczęście (dla mojego portfela oczywiście) omija szerokim łukiem razem z tym wianuszkiem chyba:)
    Twoje obrazki są zajefajne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wreszcie człowiek z dobrym gustem - poznał sie na moim malarstwie...grafice?;) Dziekuje moja droga:). A theBalm jest sympatyczny, co zaś do wianuszka, no to sama widzisz;)

      Usuń
    2. Moja droga, w kwestii malarstwa... eee grafiki... czy czegoś tam jestem ekspertem! Sama się takim mianowałam oceniając prace mojej siostrzenicy :) Tyle że ona specjalizuje się w nieco innym stylu - kolorowym znaczy się :D

      Usuń
  12. wianuszek a nawet wianuszki facetów to mieć się będzie li po użyciu feromonów;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahahahahaaaaaaa :))
    Szereg cennych rad sobie zanotowałam - nie zanurzać łba w wiadrze z wodą mając róż na paszczy, dopóki nie uzbieram na auto przepuszczać kasę na kosmetyki :DDD
    Piękne są Twoje rysunki :DD a styl pisania porywający!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - jestem usatysfakcjonowana ;)... Ten aspekt edukacyjny bloga;)))). Wiadomo - szminka lezy gdzies pomiędzy batonem a nowa furą ;)
      Dzieki za komentarz- uwielbiam takue poczucie humoru!:)

      Usuń
  14. :D Ty Wariat jesteś :D Już Cię lubię! I zostaję u Ciebie na dłużej ;)
    Na początek zapamiętać muszę co robić by róż mi szybko z twarzy nie znikał, że też ja o tym nie pomyślałam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha- wydało sie ! Zanurzasz glowe plus oblicze z różem w wiadrze z woda! No nie wolnooo;) witam serdecznie :)

      Usuń
  15. Ależ Ty jesteś cięta na tę swoją czuprynę! I cóż tu teraz począć, zmieniać kolor na głowie czy na twarzy? Raczej taniej wyniesie Cię opcja druga, ale z drugiej strony, kiedy uporasz się z czupryną łatwiej Ci będzie dobrać kolor na twarzy ;-) Ja i tak uważam, że ładnemu we wszystkim ładnie i na tym się skupmy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś. Toz ja patrzec na siebie w lustrze nie moge. Wiesz- co rano wyzwanie - spojrzeć i nie zwariować ;)

      Usuń
    2. A to prawie tak samo jak ja :-) Nie należę do grona szczęśliwców, którzy po przebudzeniu wyglądają jak milion dolarów i bez krępacji mogą pokazać się ogółowi ;-) Ale właśnie od tego mamy make-up, oh yeah! :-D

      Usuń
  16. haha biegunkowy kolor????haha chcialabym Cie taka zobaczyc :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałabyś :) tylko Ci sie wydaje :). Konsekwencje mogłyby byc straszne - nocne koszmary itd;)

      Usuń
  17. a ja się muszę zapytać - co Ty kochana bierzesz, że takie świetne posty piszesz hihi ? :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo lubię the balm i ten róż kusi mnie od dawna. Myślę że przesadzasz, powinnaś nam się w nim pokazać i ocenimy :)

    OdpowiedzUsuń