piątek, 29 kwietnia 2016

Czerwony Kapturek i najsłabsze ogniwo, czyli zapiski filozofa chłopskiego


Narada. Skulona w kącie Malkontentka usiłuje wtopić się w brzydkie krzesełko i zniknąć z pola rażenia groźnego wzroku prelegenta. Kręcenie się, skrzypienie – źle widziane. Siedzimy jakoby nas nie było. Warto jeszcze przybrać inteligentny wraz twarzy, o ile ktoś jest w stanie wznieść się na tak wyrafinowane wyżyny sztuki aktorskiej. Nuda. Ciężkie oko się przymyka, stłumiony ziew wykrzywia oblicze, miarowe uderzenia klawiatury wprowadzają w słodki trans, błoga senność otula malkontencką świadomość. Śpij Zenek śpij.
- Nie śpij do cholery – syk szefa przenosi Malkontentkę  ze słonecznej plaży, po której chwilę wcześniej galopowała z wdziękiem młodego słonia, powiewając figlarnie fałdami tłuszczu - wprost na salę konferencyjną i twardy stołek.
- Nie śpię – odsykuje Malkontentka - głowa mnie boli i przymknęłam oczy.
- To niech cię nie boli, albo przynajmniej nie chrap …

Bezczelność...

Obrażona Malkontentka przelewa się nieco na krzesełku i przezornie zaczyna śledzić dyskusję… uważnie, coraz uważniej…. Alarm! Poziom irytacji niebezpiecznie wzrasta!
- Systemy
- Najsłabszym ogniwem jest człowiek
- System A
- System B
- Najsłabszym ogniwem jest człowiek
- Automatyka
- System C
- Mechanizacja
- Komputery
- System
- Najsłabszym ogniem jest człowiek… - mówi człowiek. Ale nie, nie taki tam zwykły człowiek. Bo to przecie inny człowiek jest najsłabszym ogniwem. Nie on. 
Co jest? Dobra zmiana, czy jak?
Malkontencka irytacja rozlewa się czarną plamą wściekłości przed oczami.…

Paradoks. Człowiek ma być najsłabszym ogniwem systemu, który sam stworzył… Straszliwe i chyba groźne - jak preludium do samounicestwienia.
Skąd ten brak szacunku do człowieka u... człowieka? Skąd ten brak refleksji? Brawo. Olejmy wszystko.W imię dmuchania we własne skarlałe ego wytnijmy puszczę, zniszczmy wielowiekowe tradycję, uśmierćmy konie i wilki! Tak wilki koniecznie. Bo zeżarły babcię i zrobiły w kuku Czerwonego Kapturka. Zatrujmy jeszcze doszczętnie Planetę i zabetonujmy lasy. I zostanie nam kloaka. I kilka pomników tupolewa. Howgh.
No to żeśmy klapnęli na dupsku moje drogie najsłabsze ogniwa.

A póki co – miłego długiego weekendu. I pamiętajcie – bądźcie tymi, którzy SĄ a nie pędzą w oszalałym tłumie baranów. Po coś to życie mamy… A człowiek nigdy nie będzie najsłabszym ogniwem - naucza Malkontentka - piątkowy samozwańczy trybun i filozof chłopski.

Aha - jeszcze jedno - przypomnijcie mi, żeby Malkontentka nie oglądała więcej polityki w telewizorze.









środa, 27 kwietnia 2016

O babie pudrem przytartej, czyli Malkontentka ma VIP gold!

Nie pomoże puder, róż, kiedy gęba stara już.
Co tu kryć, Malkontentka jakąś tam gębę ma. A owa gęba ma zmarszczki i generalnie jest już z lekka zużyta. Przechodzona. Jak buty sprzed trzech sezonów. Z tym, że z butami sprawa jest prostsza. Koszujemy i po krzyku. Gębę niby też możemy wymienić, ale tu już potrzebne są potężne nakłady finansowe i zawsze gdzieś w tle kolebie się groźba, że gęba zamieni się w jajko. Albo zamiast gęby zobaczymy w lustrze oblicze księżnej Alby. Jajko nie podlega dyskusji, księżna Alby w sumie też i mimo że Malkontentka wielbi ją za fantazję, odwagę i charyzmę, woli pozostać przy własnej acz zjechanej twarzy. Chociaż gdyby dobrze się zastanowić… śmiałe pląsy przy wysoko zakasanej spódnicy i odważne sesje bikini w osiemdziesiątej ósmej wiośnie życia świadczą o jednym – nie, nie o zdziwaczeniu - tylko o tym, ze ta babka umiała się bawić – w przenośni i dosłownie - do grobowej deski. A nawet jeśli zdziwaczała, to Malkontentka takiego stanu ducha na emeryturze szalenie sobie życzy. Ale gęby nie.
znalezione w sieci - bossskie
Wracając do tematu. Gęba Malkontentki, jako że chwilowo nie może zostać poddana boskiemu dotykowi Ambroziaka jest smarowana i zamalowywana. A ostatnio do całego arsenału specjałów upiększających dołączył puder. Ale nie jakiś tam zwykły puderek. To puder - żeby nie powiedzieć - pełną gębą… VIP Gold skin79. Wspaniały podarek od Pat i jako taki zapewne ma moc zwielokrotnioną, bo zaiste jego siła rażenia jest potężna.
Malkontentka trzy dni oglądała złote opakowanie zanim ośmieliła się na coś więcej… a gdy już doszło do bliższego kontaktu, to podeszła do niego ostrożnie... z wielką nieśmiałością. I atencją. I delikatnością. Bała się maślanymi paluchami uszkodzić urocze pudełeczko, w którym zamknięty jest, z lekka migoczący, kosmetyk. Składu ani obietnic producenta zwyczajowo przytaczać nie będę, bo wiadomo – Malkontentka takie kwestie ma w pięcie, stawia nieboga li i jedynie na działanie. Kosmetyku, który robi NIC, żaden – nawet najbardziej wyszukany skład nie uratuje. Puder VIP gold żadnych desek ratunku ani drugich szans nie potrzebuje – jest znakomity. Malkontentka wprawdzie obawiała się, że upiększone nim zmarszczki zabłysną pełną krasą, ale nie – twarz jest świeża, z lekka zamglona, a niedoskonałości mocno stłumione. Przy podwójnej sile rażenia - fioletowy skinowy BB plus magiczny puder - nawet blizna na lewym policzku jest zupełnie niewidoczna. Gdzieś czytałam, że VIP działa podobnie do słynnych meteorytów Guerlaina. Malkontentka, jako niesłynna posiadaczka słynnych meteorytów z całą stanowczością twierdzi, że działa o wiele przyjemniej. Dla oka. Zaprawdę powiadam Wam - nie umiem pisać o kosmetykach, nie wiem jak to dobitnie ująć – ale świetny jest, świetny. Polecam – nie dość że robi ze skórą co robić powinien, to jeszcze jest bardzo elegancki i miły oku. A Malkontentka pudrem przytarta wyglada całkiem przyzwoicie.
Baba pudrem się przytrze,
Wie, że baby są brzydsze,
Więc nie może wyjść na dwór tak sauté,
Chłopak nawet wprost z wanny
Jest ogólnie staranny,
Estetyczny nie tylko w sobotę.

Oczywiście facet to napisał, Fedorowicz niejaki, więc spoko.

wtorek, 26 kwietnia 2016

Wiosna, panie sierżancie?

Z uwagi na zielone listowie, które urodziło się w koronie drzewa, włażącego w okno lokalu na podniebiu i casablańską młódź drącą mordy na ławce przy pniu wyżej wzmiankowanego, mniemam że nastała wiosna. A skoro wiosna, to wraz z chwastami na trawniku również i Malkontentka budzi się do życia. Rozbuchaną mocą roztrojonej osobowości wpycha pociąg na właściwe tory. I w maju rozpalamy pod kotłem. Będą recenzje, wynurzenia chłopskiego filozofa i te zafajdane czwartki z kulturą. A może Wy coś podpowiecie. Pewnie nie. Ale nie ukrywam, że Wasze pomysły byłyby mile widziane. Bardziej niż mile.
A co do mile, milej i najmilej to bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod postem, który pojawił się onegdaj. Mam o czym rozmyślać... Mądre baby tu są!

A i zagadka. Niech mnie kto oświeci. Gdy rzuciłam hasło – czy robić konkurs z TheBalm – entuzjazm buchał aż para szła, gdy go ogłosiłam – powietrze zeszło i chętnych garstka… Czegoś nie rozkminiam, czy jak?

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Śnieg w kwietniu.

„Sometimes it snows in April, Sometimes I feel so bad, so bad. Sometimes I wish life was never ending, and all good things, they say, never last… (Prince)

Wiecie kiedy stajemy się dorośli? To jest bardzo konkretny, jasno określony moment. Wyłuskany niejako z reszty egzystencji. Konkret. To ta chwila, w której uświadamiamy sobie własną śmiertelność. Jeszcze sekundę temu byliśmy dziećmi i nagle Pstryk. Już wiemy, że jest coś takiego jak zagadka istnienia. Rozwiązania nie trzeba szukać. Przylezie samo. Kiedyś tam… Kurtyna opada, magiczne dzieciństwo zostaje za nami. Na zawsze. Od tej chwili już wszystko będzie inaczej. Ale to nie koniec. Paskudnej wiedzy, że nieśmiertelność można osiągnąć jedynie w wymiarze metafizyczno-symbolicznym towarzyszą inne atrakcje. Zazwyczaj ograniczają się one do egzystencjalnego bólu dupy, odczuwanego - w zależności od hartu jednostki - z różnym natężeniem i częstotliwością. W bardziej ekstremalnych przypadkach dołącza się jeszcze deprecha, nerwica - zwał jak zwał, ale głowa szaleje, myśli przytłaczają i generalnie mamy kuku. Na muniu. Albo i na czym innym. Jak Malkontentka. Dorosłość tak właśnie wygląda. I w sumie byłoby nieźle, gdyby nie wszechobecne przemijanie. A ciężko pozostać elementem constans przemijaniu… I chociaż, zapewne ku pokrzepieniu ducha, pchają nam w głowy, że przemijanie jest zjawiskiem absolutnie naturalnym i spoko, to jednak w wielu aspektach - wciąż przeraża. Tak bardzo bowiem jesteśmy związani z naszym tu, na tej biednej planecie bytowaniem, że świadomość, że kiedyś zabawa się skończy, światełko zgaszą i będzie po imprezce, osobników w typie Malkontentki przyprawia o niemiły uścisk pupska. W stawaniu przed wielkim znakiem zapytania nie czuje się Malkontentka najmocniejsza.
Kurde, tworzę tą papkę, bo zasrane były te ostatnie miesiące, zasrany był ostatni rok i mam nadzieję, że wiosna przyniesie jakiś zdrowy powiew i radość. Bo już ciężko momentami udawać radosnego pajaca. Rzeczywistość staje się obrzydliwa, strach zerknąć do gazety albo odpalić telewizor – zwłaszcza, że niebawem przyjdzie nam płacić na media ojczyźniane... I to akurat jakoś trwa i dobrze się ma. Co by nie gadać - przemijanie rozumiane jako swoisty logos, daje fory idei – nawet najbardziej prostackiej i szkodliwej. Mijają twórcy, dzieło zostaje. Każde. A ja mam dość patrzenia, jak odchodzą ludzie, którzy kształtowali moje widzenie świata, budowali moją wrażliwość. Powoli tracę swoich bohaterów. I nikogo nowego… Świat kilka dni temu wstrzymał oddech, znów spadł śnieg w kwietniu.


piątek, 22 kwietnia 2016

O wpływie Interendo na zjawiska przyrodnicze słów kilka czyli jak odkryto „syndrom Pat”

Kiedy mamy marzenia, ale nie próbujemy ich spełnić, życie staje się koszmarem. (D. Aronofsky)

To nie był dobry dzień. Zmęczona Malkontentka wlokła się do domu. Lekko zgięta, dzielnie stawiała opór huraganowi, który robił za radosny wiosenny zefirek. Powiew wiosny – tfu – mroził jej oddech, a slalom miedzy fruwającymi śmieciami stanowił niezły trening czujności. Orientuj się! Zadowolona, że udało się jej uniknąć przyjęcia na twarz szczególnie rozłożystego odcinka niebieskiej folii, która ze świstem przemknęła tuż obok malkontenckiego ucha, zatrzasnęła za sobą drzwi od klatki schodowej. Jeszcze tylko wspinaczka na podniebie i będzie można wyładować frustrację - pastwiąc się nad pozostałymi domownikami, ewentualnie wykrzykując niewybredne obelgi pod adresem różnych mniej lub bardziej wkurwiających postaci pojawiających się w telewizorze. Od biedy umyje naczynia. Tak… 
Bojowo nastawiona Malkontentka wkroczyła do domu, ignorując hałasujących osobników zgromadzonych w okolicach lodówki, co niewątpliwie wskazywało, że nastała pora karmienia. Nasza bohaterka wpadła do łazienki i spojrzała w lustro. Dupa. Skrzywiona mordka odpowiedziała jej wrogim spojrzeniem zza gęstej sieci kurzych łapek. Malkontentka przyklepała głowę ozdobioną na czubku siedmioma rozczochranymi włosami, mającymi imitować bujne sploty, wdziała dres i poszła dołączyć do grupy awanturującej się przy lodówce. Zanim jednak tam dotarła, świat fiknął koziołka. I to takiego sympatycznego koziołka. A wszystko za sprawą paczuchy stojącej skromnie na komodzie. Przekonawszy się, że paczucha należy do niej, Malkontentka zrobiła w tył zwrot i zaszyła się z powrotem w łazience. Tym razem nie była sama. Była z nią paczucha. A taka paczucha, kochani… taka paczucha to może sprawić, że w człowieku nawet wątroba się uśmiechnie. Wiecie, bo to tak śmiesznie funkcjonuje. Malkontentka ma dobre życie, ale tak jakoś w tym życiu jest, że nikt nigdy nie zastanawia się nad malkontenckimi marzeniami. Od spełniania marzeń to jest Malkontentka. A tu… wzruszenie odebrało niebodze mowę… Otóż dawno, dawno temu w którymś tam momencie blogowania Malkontentka wyartykułowała swoje marzenia. I ot pstryk. Ktoś postanowił je spełnić. Ten Ktoś to wiadomo – Pat. Interendo. Pat, nie wiem, co powiedzieć. Chyba nie ma zbyt wielu takich ludzi jak Ty. Bezinteresowna szczodrość. Jesteś doskonale pozytywnie odjechana i wierzę, że zawsze będziesz spotykała na swojej drodze ludzi, którzy to docenią. Nie wiem jak, ale mam nadzieję, że uda mi się godnie zrewanżować. Zmieniłaś paskudny dzień w słoneczny. To naprawdę Coś! Syndrom Pat odkryty! Nawet teraz uśmiecham się opowiadając Wam tę historię…
Dziękuję.
A Wy kochani. Patrzcie i podziwiajcie…

A w środku...
Skinowa familia:
Wymarzony, wyczekany, wyśpiewany: puder BB VIP gold.
Pożądana pianka do zmywania BB.
Wyśniona szminka Two-Tone.
Zaciekawiająca maska ze ślimaczym ślimakiem.
Upragniony ślimaczy set.
Hello Kitty – wiadomo :))
Tonik Sylveco – chciałam to, chciałam…
Bielenda – no tyle się naczytałam dobrego o tym serum, że apetyt wzrósł.
A na kawał dobrej literatury przy herbatce, do tego w odjechanej filiżance, w domu Malkontentki zawsze jest czas. Pat – dziękuję.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Wiosenne rozdanie z TheBalm

Czasem łatwiej przyznać nagrodę niż rację. (S. J. Lec)
I dlatego dziś będzie o nagrodach, a dokładnie – o konkursie z nagrodami. 
Wiosna nadciąga. Mozolnie. Jest jednak szansa że wreszcie nastanie ciepłość i słoneczność. Ale zanim przyroda rozbuja się na dobre – warto uprzyjemnić sobie czas, ot chociażby makijażem. A jeśli makijaż to z TheBalm i ekscytującą paletką z chłopkami w negliżu… Uprzedzając pytania – nie, nie wiem, czy po zużyciu cieni panowie odsłonią nam się w pełnej okazałości. Powtarzam - ja nie wiem, ale szczęśliwa zdobywczyni nagrody, wiedzę taką zapewne nabędzie i żywię nadzieję, że nie pozostawi jej wyłącznie dla siebie i własnej przyjemności. 
A oto główna nagroda KONKURSU - rozdania, który niniejszym ogłaszam….

Poza (prawie) gołymi facetami Szczęściara/Szczęściarz dostanie jeszcze kilka przefajnych niespodzianek, które sukcesywnie będę pokazywała w kolejnych postach ;) A co zrobić, żeby wejść w posiadanie słidkaśnych zabaweczek? Niewiele.
Zadanie konkursowe jest banalne.
Wystarczy podzielić się z grupą Malkontentka &Co ulubionym cytatem…
Zatem...

Konkurs 
Wiosenne rozdanie z cytatem 
uważam za odpalony!


Warunki udziału w rozdaniu na blogu (obowiązkowe):
Realizacja zadania konkursowego
Publiczne obserwowanie bloga Strzeż się pociągu- http://kasiotla.blogspot.com/
(Średnio obowiązkowe):
Polubienie bloga na fb - https://facebook.com/Kasiotla/

Dodatkowe losy można otrzymać za:
Publiczne udostępnienie informacji o rozdaniu (+1 los)
Umieszczenie na swoim blogu powyższego bannera z odnośnikiem do posta z rozdaniem (+1 los)

Zgłoszenie zamieszczamy w komentarzach pod postem.

Wzór zgłoszenia:
Obserwuję bloga jako:
Na fb obserwuję jako (imię i pierwsza litera nazwiska):
Info o rozdaniu na fb lub blogu: TAK/NIE (link)
Banner: TAK/NIE (link)
Ulubiony cytat:

A teraz jak zwykle przebiegle maleńką czcionką…

Regulamin
Organizatorką rozdania i sponsorem nagrody jest autorka bloga Strzeż się pociągu.
Rozdanie trwa od 21.04.2016 do 21.05.2016 do godz. 23:59.
W rozdaniu mogą wziąć udział publiczni obserwatorzy bloga.
Wyniki rozdania zostaną ogłoszone w ciągu 3 dni od zakończenia rozdania.
W rozdaniu – w drodze losowania - wygrywa 1 osoba.
Aby rozdanie się odbyło, musi wziąć w nim udział co najmniej 50 osób.
Na kontakt od zwycięzcy czekam 3 dni. Po upływie czasu wylosuję kolejną osobę.
Wysyłka tylko na terenie Polski (na koszt organizatorki) w ciągu 7 dni od wylosowania zwycięzcy.

Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami).

środa, 20 kwietnia 2016

Polubisz?

Malkontentka rozwija się powoli. Przeszła już przez etap blogowych pieluchomajtek, babilońskich gaworzeń i targania się za kucyki. Teraz otwiera fanpage. Kochany Czytelniku, polubisz... ?

A z uwagi na entuzjazm związany z chłopkami z TheBalm - wielkie majowe rozdanie startuje jutro!

wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdanie z TheBalm. Rozkręcamy się na wiosnę.

Nudno i gnuśno się tu u mnie zrobiło. Czas pozbierać piszczela z gleby i złożyć się w komplet. Dla rozkręcenia atmosfery i godnego powitania mojego ukochanego miesiąca maja proponuję rozdanie, w którym główna rolę odegra ta oto paletka z chłopkami:

Oczywiście to tylko cześć niespodzianki. Ale pozostałe cudaki - no ...ujawni się w praniu. Kto jest za rozdaniem łapka w górę.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Pociąg stoi...



A to nam się Malkontentka przyczaiła... Skacze po blogach, czyta... i milczy. Zmarszczka na czole wskazuje, że chyba ...myśli!!!! Tak, tak. A gdy już się namyśli, zapewne coś napisze. Może o życiu. Może o egzystencji ślimaka. A może o szamponie i tuszu do rzęs. Albo - patetycznie - o dojrzewaniu do wyprawy wołyńskiej i potrzebie rozgrzebania rodzinnych kurhanów. Lub radośnie - o Pandorze (interendo - dzieki za poradę). Ale teraz myśli. I nie pisze. Może dlatego, ze jest zmięta i odległa. Wiecie, na czym polega odrealnienie? Bleeee. Pociąg stoi na bocznicy więc chwilowo nie musicie się strzec...

środa, 13 kwietnia 2016

Hairbell, czyli cuda, cuda panie w tej budzie.

Nie twórzcie sobie bogów na swoje podobieństwo! (S.J.Lec)
Bo się kurnia przejedzieciealbo Was przejadą. Ci bogowie, i tamci też.
Tyle tytułem ostrzeżenia, a teraz zgodnie z zapowiedzią odrzucamy wszelkie wkurwy polityczno-społeczne i Malkontentka w radosnym pląsie rzuca się w wir wynurzeń kosmetyczno-pseudoegzystencjalnych. Inaczej zwariuje doszczętnie, albo padnie na pikawę i opuści ten padół bez dęcia anielskich trąb, co samo w sobie byłoby nadzwyczaj smutne. Chociaż… z drugiej strony... By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd. A jako że ma Malkontentka dusze odkrywcy, nie może stać obojętnie, bo obojętność - zaprawdę powiadam Wam jest najgorsza…
A jeśli na grzyby to do Polski
do Malkontentki, po co
Claude Bell - szampon i odżywka Hairbell. Znacie? Opowieści o zdewastowanych malkontenckich włosach nakręcano tu do rzygu, dlatego przypominać nie będę. Tak czy owak – słowo tytułem zagajenia - zabawa w loki i amerykańskie fale (Organic Curl System) na polskim malkontenckim łbie skończyła się smutnym włosów ścięciem. A co jest potrzebne, gdy włosów ewidentnie mamy za mało? Ano włosy właśnie. Dużo włosów, w dużej ilości. Hairbell – cudowny zestaw ekstraktów z jakiś zmielonych skorupek od jaj ma nam to zapewnić…
Zestaw, którym posłużyła się Malkontentka jest jak najbardziej oryginalny, zakupiony w mateczniku, nad Sekwaną. Bezpieczeństwo przede wszystkim - Malkontentka żywi wielkie obawy i napawa ją panicznym strachem myśl o specjałach, co do których istnieje podejrzenie, że są kręcone u pana Zenka w stodółce… Tu zagrożenie zostało zminimalizowane
Co do samego zestawu... Dwie spore tuby – szampon i odżywka. Po uczynieniu próby – czy aby włosy nie wypadną po zastosowaniu czystej żywej salmonelli – Malkontentka przystąpiła do akcji. 
Oba produkty – sumiennie stosując się do zaleceń bardziej światłych blogerek – stosowała wyłącznie na skórę głowy, zwaną też wdzięcznie skalpem. Skalp ów pod wpływem działania substancji w żaden sposób nie ucierpiał. Nic nie swędziało, nie piekło, nie mrowiło. Włosy nie emigrowały ale czy urosły…
Otóż moi państwo, cuda to nie na tym blogu – jeśli ktoś jest zainteresowany, to bodajże w Legnicy mają świeżuchny cud na fali. U Malkontentki wyłącznie sceptycyzm, cynizm i jad. Ale nie dziś. Nie dziś, bo Hairbell działa! W Malkontentce chętnie i szybko rośnie wyłącznie pupa i udko, włosy notują marny przyrost – 07 cm to już ekstaza. Tymczasem po Hairbell urosłyOczywiście nie jest to przyrost o którym dzieci będą uczyć się w szkołach, a poeci wiersze pisać ale zawsze… Przez półtora miesiąca stosowania skorupek – regularnie trzy razy w tygodniu – urosły całkiem pokaźnie! Foto z kalkulatora – pod hasłem wczoraj i dziś:

Nie wiem, ile to kosztuje, ale jeśli ktoś nie ma nadmiar ogromnej głowy, to produkty są sympatycznie wydajne.




poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Ogłoszenie

Z uwagi na ogarniający Malkontentkę wkurw polityczno-społeczny, skrzące dowcipem posty będą dodawane po zakończeniu okresu jadzenia. Pozostaję z szacunkiem i wielką czujnością - Malkontentka