…ile razy można pieprzyć wciąż
jedno i to samo... czyli zapraszam na bardzo NIE-kulturalny czwartek. A że
nasz dzisiejszy bohater za kołnierz nie wylewał – to na jego cześć - niech to
będzie czwartek przy kielichu…
Jan – trudnego nazwiska – Himilsbach. Aktor, poeta, pisarz, scenarzysta, rębacz, tragarz, palacz, kamieniarz. Osobowość… Jeden z bezcennych
skarbów PRL-u. Człowiek, który sam na bieżąco tworzył własną historię i w
zależności od potrzeb różnorodnie i barwnie ją modyfikował. Nie znosił
monotonii i schematu... Przecież można wymyślić sobie ciekawsze życie… W jego
biografii pewne jest tylko jedno – data śmierci. Zmarł 11 listopada 1988 w
melinie przy ulicy Górnośląskiej w Warszawie. Żył jak chciał i umarł jak
chciał, zawsze zgodnie z maksymą Życie
jest piękne, ale niestety, trzeba umieć z tego korzystać…
korzystał…
I to na maksa…
Na zwróconą mu uwagę, żeby nie pił na ulicy odparł, że do organizmu wprowadza bajkowy nastrój, nadając
tym samym nową jakość alkoholowym perturbacjom rodaków… A że pławienie się
odmętach bajkowych nastrojów sprawiało mu niewątpliwą radość, nie zamierzał z
tej uciechy łatwo rezygnować Wszyscy mi
mówią, Janek przestań pić i rzuć palenie. Basica straszy, że jak nie przestanę,
to odejdzie, lekarz straszy, jak nie przestanę, to szybko zejdę. Wszyscy
dookoła nic tylko straszą, a człowiek jak ma silną wolę to i tak zapali i się
napije. I to kochani nazywa się świadome korzystanie z uroków życia.
Chociaż niekoniecznie do wykorzystania w identycznej formie na własnym podwórku…
niemniej jednak czegoś powinniśmy się przy tej okazji nauczyć – dystansu do świata,
a przede wszystkim do siebie! Poznałem na
balandze panienkę. O Boże, z wyglądu przypominała nieco starego górala. Rano
budzę się, patrzę... No i rzeczywiście!
Jan Himilsbach - obok współtworzenia ze Zdzisławem Maklakiewiczem
niezapomnianych duetów aktorskich, pisania książek i poezji - uprawiał też
czynnie zawód kamieniarza, który nota bene cenił wyżej niż własną działalność
na niwie literackiej - moim dziełem
granitowym nikt sobie dupy nie podetrze - hmm… no właśnie. Wracając jednak
do kamieniarstwa – ciekawostka - dzięki swoim układom w branży… „załatwił”
miejsce na Powązkach dla Marka Hłaski i sam z pietyzmem wykuł napis na jego
płycie nagrobnej. Był też sygnatariuszem petycji w sprawie sprowadzenia prochów
pisarza do kraju – co wówczas nie wydawało się oczywistą powinnością… Lekkoduch? –
chyba jednak nie do końca…
Generalnie :) uważany był za aktora – bliższa prawdy wydaje sie jednak opinia któregoś z krytyków, ze Himilsbach to nie aktor, a kreacja sama w
sobie – wystarczyło, że BYŁ a każde przedsięwzięcie z jego udziałem stawało się
wydarzeniem. Był sobą…
I jeszcze na zakończenie perełka …czym jest sława według Himilsbacha…
To Sława Przybylska. Spotkałem
ją nie tak dawno na warszawskiej Starówce, ale w żadnym szczególe nie wyglądała
jak Sława. A ja? Ja nie muszę nic w tym życiu robić. Na mnie pracuje czas. Czy
ludzie się z tym godzą czy nie, czy tego chcą czy nie, ja i tak zostanę w
historii. Każdy by chciał zyskać sławę. Jeden zmywa naczynia, drugi gra w
orkiestrze. Ci wszyscy ludzie kiedyś odejdą. Ja natomiast zostanę jako mumia.
Zapeklowany Ramzes II. To jest sława.
I tyle!
Zatem…
Panie Janie…
Pod stół kieliszki, pijmy
szklanicami!
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami...
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami...
"to nie aktor, a kreacja sama w sobie"- podobają mi się te słowa :) może ktoś tak kiedyś powie o mnie :P?
OdpowiedzUsuń:). Nalezy miec nadzieje i oby sie udało :)
UsuńTeż mi się spodobał ten tekst :) to się nazywa osobowość :)
UsuńPopieram! :]
Usuń:)
Usuńnie znałam człeka w działaniu scenicznym aczkolwiek widać że miał pasję i wole by z jego życiem nie było nudno...
OdpowiedzUsuńOj kochana - raz dwa oglądnij Rejs;). Tego sie nie da zapomnieć;)
Usuńok kapitanie :D już lecę!
UsuńNo ;). Bedziesz pod wrazeniem. Jestem pewna!
Usuńależ ja lubie czytać Twoje wpisy :D
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo :)
UsuńTo prawda, Pan Jan to był bezcennym skarbem...nie widzę następców:(
OdpowiedzUsuńDokładnie!
Usuńzgadzam się ..bezcenny skarb :)
UsuńBrakuje takich osobowości :(
Usuńnie lubisz zapachu lawendy??:)
OdpowiedzUsuńLubię. Ale w tym miksie to wyszedł odór ze ho ho
UsuńNie ma i nie będzie już takich osobistości w polskim filmie :)
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńCzłowiek bardzo osobliwy z niego był. Podobają mi się jego słowa, to podejście do życia, humor, dystans. Takich ludzi uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńDystans- to sprawa bezcenna! I nieczęsty dar...
UsuńNo niezła ta kreacja była, głos miał dobry, Rejs świetny film... ;)
OdpowiedzUsuńRejs- mega, napisac "dobry" byłoby głupio;) a głos pana Jana, no coz... ujmijmy to tak - pasował:))))
Usuńsposób w jakim o nim mówisz...mistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńWiesz, lubię go mocno wiec wiadomo...łatwiej przychodzi ;)
UsuńOj wczorajszy czwartek był przy kielichu i dzisiaj ledwo żyję... Nie nadaję się do picia..
OdpowiedzUsuńA bo to ciężki sport jest;)))
UsuńDystans, jaki miał do siebie przydałby się niektórym współczesnym...
OdpowiedzUsuńjak zwykle, bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/