Oczy widzą, uszy słyszą, a serce – i tak wie swoje… Zatem jak kochani? Uszy myjemy – żeby obciachu gdzie nie było, na serducha – margaryna Rama Kama (zwrot akcji po uwadze Królowej Karo) – serce ma się po niej jak dzwon - tak przynajmniej zapewniał nas jeden pan zanim gwałtowny zawał nie usunął go z tej planety…., a na oko – cóż – jedynie smoky eye. Z takiego założenia wyszła prawdopodobnie Malkontentka kupując kolejny uroczy kosmetyk z serii theBalm. Tym razem wybór padł na paletę cieni do makijażu Smoke Balm, która miała uczynić Malkontentkę uwodzicielską kocicą…. Chociaż przy jej nieposkromionych zapędach do malowania się a’la matriocha istniało zagrożenie stworzenia na malkontenckim obliczu raczej jarmarcznego oka i zmiany wizerunku naszej bohaterki w plastikową smoczycę...
...Tyle dygresji.
Paleta – a właściwie mini paletka zawiera trzy cienie: blaze, spark i flame. Wg producenta to znaczy, że niby czarny - błysk, zimny brąz - mat i rozświetlający o nieznanej z nazwy barwie. Wg Malkontentki – czarny, dziwnie brązowo-szary i beżowy. Cień błyszczący błyska tylko w puzderku, nałożony na oko nie tworzy - na szczęście - efektów kul dyskotekowych i gry światła, żadnych klimatów choinkowych. Opakowanie – jak zawsze kuszące. Tu składam ukłon w stronę gościa, który wpadł na pomysł tych pudełeczek… też tak chcę… wpaść na pomysł i zapewnić sobie błogostan finansowy! Obiektywnie myśląc – 80% siły theBalm to opakowanie! Magia! Te specjały są niezłe, ale niezłe niezłością setek innych kosmetyków, jednak dzięki cudnym pudełeczkom stają się… lepsze... Malkontentka daje się na to nabierać z pełną świadomością bycia nabieraną, ale jakże to miło być nabieraną w tak ładny sposób… Tym razem mamy do czynienia z opakowaniem w kształcie pudełka zapałek - jest nawet niby-draska. Opakowanie idealnie wpisuje się w upodobania podpalaczek i palaczek… i Malkontentki oczywiście.Co do zawartości. Jest niezła. Pewne zastrzeżenia budzi jedynie cień brązowy – bardzo ciężko równomiernie rozprowadzić go na powiece. Jakiś taki tępy jest… Tak czy owak po pokonaniu tej bariery nawet taka wizażystka od siedmiu boleści czy też raczej makijażowy impotent jak Malkontentka jest w stanie stworzyć coś, co przypomina to słynne smoky eye i nie jest to zdecydowanie smocze oko (podpowiedz jak malować, żeby osiągnąć sukces jest w formie alfabetu obrazkowego podana na spodzie opakowania). Trwałość naprawdę świetna. Malkontentka jest tłusta jakaś z natury, albo powieki jej się pocą – trudno jednoznacznie stwierdzić i wszelkiej maści cienie zwyczajowo spływają jej z oka, tudzież gromadzą się w postaci nieestetycznej kreski w zgięciu powieki. Tym razem taka sytuacja nie miała miejsca! W jakim stanie bladym świtem oko umalowane poszło w świat i zmienne warunki atmosferyczne, w takim dotrwało późnej nocy bez znaczących zmian wizerunku!
Generalnie rzecz biorąc Malkontentka pieje z zachwytu… i jutro opowie Wam o szmince również z theBalm…
Ps. Na życzenie...
...Tyle dygresji.
Paleta – a właściwie mini paletka zawiera trzy cienie: blaze, spark i flame. Wg producenta to znaczy, że niby czarny - błysk, zimny brąz - mat i rozświetlający o nieznanej z nazwy barwie. Wg Malkontentki – czarny, dziwnie brązowo-szary i beżowy. Cień błyszczący błyska tylko w puzderku, nałożony na oko nie tworzy - na szczęście - efektów kul dyskotekowych i gry światła, żadnych klimatów choinkowych. Opakowanie – jak zawsze kuszące. Tu składam ukłon w stronę gościa, który wpadł na pomysł tych pudełeczek… też tak chcę… wpaść na pomysł i zapewnić sobie błogostan finansowy! Obiektywnie myśląc – 80% siły theBalm to opakowanie! Magia! Te specjały są niezłe, ale niezłe niezłością setek innych kosmetyków, jednak dzięki cudnym pudełeczkom stają się… lepsze... Malkontentka daje się na to nabierać z pełną świadomością bycia nabieraną, ale jakże to miło być nabieraną w tak ładny sposób… Tym razem mamy do czynienia z opakowaniem w kształcie pudełka zapałek - jest nawet niby-draska. Opakowanie idealnie wpisuje się w upodobania podpalaczek i palaczek… i Malkontentki oczywiście.Co do zawartości. Jest niezła. Pewne zastrzeżenia budzi jedynie cień brązowy – bardzo ciężko równomiernie rozprowadzić go na powiece. Jakiś taki tępy jest… Tak czy owak po pokonaniu tej bariery nawet taka wizażystka od siedmiu boleści czy też raczej makijażowy impotent jak Malkontentka jest w stanie stworzyć coś, co przypomina to słynne smoky eye i nie jest to zdecydowanie smocze oko (podpowiedz jak malować, żeby osiągnąć sukces jest w formie alfabetu obrazkowego podana na spodzie opakowania). Trwałość naprawdę świetna. Malkontentka jest tłusta jakaś z natury, albo powieki jej się pocą – trudno jednoznacznie stwierdzić i wszelkiej maści cienie zwyczajowo spływają jej z oka, tudzież gromadzą się w postaci nieestetycznej kreski w zgięciu powieki. Tym razem taka sytuacja nie miała miejsca! W jakim stanie bladym świtem oko umalowane poszło w świat i zmienne warunki atmosferyczne, w takim dotrwało późnej nocy bez znaczących zmian wizerunku!
Generalnie rzecz biorąc Malkontentka pieje z zachwytu… i jutro opowie Wam o szmince również z theBalm…
Ps. Na życzenie...
winnaś nam malunek ów zaprezentować na powiekach :D
OdpowiedzUsuńUczynię to:)
UsuńLubię takie szaro-brązy :D
OdpowiedzUsuńJa tez :)
UsuńKolory są w 100 % trafione w mój gust.
OdpowiedzUsuńNaprawdę ładne i trwałe
UsuńTak, tak - też stanowczo domagam się zdjęcia :) Opakowanie mogę sobie zobaczyć gdzie bądź, ale efekt się liczy, efekt :)
OdpowiedzUsuńZałatwione :) tylko musze sie umalować;)
UsuńJuuupi i się doczekałam oczka ;)
UsuńO, pozytywna recenzja :D Fajnie, że w końcu znalazłaś coś z the Balm, co się u ciebie tak dobrze sprawdza ^ . ^ U mnie taka paletka by się chyba nie sprawdziła... nie moje kolory, ostatnio preferuję rozświetlający makijaż w ciepłych jasnych kolorach (ciążowa zachcianka chyba). Jestem ciekawa szminki :D
OdpowiedzUsuńPS dołączam do tłumu domagającego się efektu na powiekach :D
UsuńZ theBalm to w sumie tylko rozświetlacz mi nie podszedł:). Reszta spoko:). Normalnie zrobie to zdjęcie i bede Wam sie po mocach śnić :)
Usuńprodukty z tej firmy mają naprawdę przyciągające oko i miłe mu opakowania.
OdpowiedzUsuńNadmiar kuszące :)
UsuńNie miałam styczności z cieniami theBalm, choć jak wiadomo w kosmetycznym świecie mówi się o nich bardzo dobrze, teraz jeszcze Twój zachwyt poparł te opinie. Pewnie w przyszłości pokuszę się o jakąś ich paletę, choć póki co moje serce należy do palet Zoeva :-)
OdpowiedzUsuńJa jestem ignorantka jeśli chodzi o wiedzę makijażowa;). Piszę co czuję- bez ubarwień:). Cienie sa fajne. Z Zoevy mam pomadkę - juz wspominałam, ze kupiłam ja po Twojej recenzji pędzli. Jestem zadowolona:). I poza tym szalenie podoba mi sie... opakowanie :D
Usuńładne kolory, właśnie takie lubię :)
OdpowiedzUsuńJa tez:)
UsuńGenialne odcienie, czekam na szminkę, bo markę znam wirtualnie jedynie :)
OdpowiedzUsuńSzminka jutro ;)
UsuńPodobne kolory jako pojedyncze sztuki różnych marek posiadam, ale... nie zestawiam ich razem, nigdy! Moje oczka wyglądałyby na zbyt zmęczone - trochę już eksperymentowałam z różnorodnymi makijażami i swoje wiem :) Ale co komu pasuje :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja tez mam takie zmęczone oczy i do tego z sińcami ale jakos te kolory tego wrażenia nie pogłębiają... albo mi sie wydaje, ze nie;)
Usuńoko cacy:) a ja CI musze napisac bo ty mnie jedna zrozumiesz wchodzę na mojego bloga patrze a tu ilosc komentarzy 44 schodze post nizej 44 i jeszcze niżej i znowu 44 czy to coś znaczy ??
OdpowiedzUsuńJak zapewne wiesz 44 to najbardziej tajemnicza liczba w kulturze polskiej. Mickiewiczowska zagadka, ktora nie doczekała sie rozwiązania. Proroctwo? Moze akurat postanowiło sie zrealizować na Twoim blogu, ja jednak skłaniam sie do przypuszczenia, ze w Twoim przypadku oznacza 44 lata nieustającej szczęśliwości w perspektywie. Czyli prawie pol wieku pławienia sie w rozkoszy - start od dzis :).
Usuń:) no to miodzio :) juz sie balam ze jestem jakimś wcieleniem Mickiewicza on wymyslał wiersze ja kosmetyki tez na poczekaniu :)
UsuńNo cos w tym jest... Ale jestes zdecydowanie ładniejsza... Tak czy owak - to bardzo dobry znak :)
Usuń:)
UsuńPaletka się mi widzi, ale uświadomiłam sobie również, że starawa jestem, ale pamięć jeszcze mam dobrą, bo przekonana jestem, że serce jak dzwon gwarantowała Kama :)
OdpowiedzUsuńPoddaje się - Kama:) Widać starsza jestem i coś na pamięć muszę kupić, o ile nie zapomnę :)
Usuńładne kolorki, takie jakie lubię :) a oko boskie :D
OdpowiedzUsuńZacne oczko:) co do tych opakowań to faktycznie, pomyślane to to bardzo, raz się je zobaczy i zapada w pamięć na wieki wieków :)
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tą paletką ale jest dosyć droga. Może się skuszę w przypływie gotówki skoro cienie są takie genialne.
OdpowiedzUsuń