Są dwie. Klara i Antonina. Malkontentka najpierw zobaczyła je na stronach kolorowego magazynu, potem uśmiechnęły się do niej z Facebooka…. I wpadła… Nie, nie to nie to, o czym zapewne myślicie… to coś o WIELE gorszego!
… wiecie, ze Malkontentka jest dresiarą? Nie? Otóż jest…. Do pracy – w dresie, po pracy – w dresie… ostatnio nawet do teatru wybrała się w dresie… tylko po domu inne odzienie zakłada, bo jej dresu szkoda… Zdziwione? Ha! Pewnie myślicie, że z Malkontentki prostak bucha uszami? Że dresik, piwko, brak górnej jedynki, łańcuch złoty i pet w prawicy? I tu Was mam! Myślenie schematami bywa groźne – pamiętajcie – nie należy ulegać pozorom. Malkontentka pomimo rozlicznych wad, z lekka rozchwianej psychiki i nadaktywnych gruczołów jadowych, generalnie jest osobą utrzymującą pion moralny, zachowuje się grzecznie, nie robi - przynajmniej publicznie - rzeczy uznanych za niestosowne i ubiera się z… no… wyszukaną elegancją;) … Żartowałam… z tym ostatnim to lekka przesada… Malkontentka lubi odzienie oryginalne, wyróżniające się, niekonwencjonalne. I dlatego kocha dres! Paradoks? Tylko wówczas, jeśli myślicie wyżej wzmiankowanymi schematami. Bo istnieje dres, który nie ma nic wspólnego z takim śliskim koszmarkiem rodem z szalonych lat 80-tych… istnieje dres, który ma wszystkie dresy pod sobą a sygnuje go marka Risk made in Warsaw. No i wszystko już jasne!
Dwie kreatywne Dziewczyny, które są Twórczyniami ba! rzekłabym nawet Stwórczyniami marki budzą zrozumiałą zawiść w zgniłym serduszku Malkontentki. Nie dość, że zdolne, że mądre to jeszcze u licha wyglądają jak modelki. No i ubrane, że ech... klękajcie narody! Jako że oblicza Malkontentka nie zmieni (na taką skalę operacje plastyczne są zbyt ryzykowne dla życia), to może przynajmniej w niewielkim stopniu poprawić swój wizerunek genialnym strojem - czytaj: dresem. A dres w wykonaniu Riska to bajka – żadne tam rozwleczone na kolanach portki czy obcisłe bluzy z suwaczkiem. Ten dres to mistrzostwo świata – balowe suknie, zniewalające spódnice, bluzki godne najgorętszej kusicielki, płaszcze jak z wybiegu, mufki rodem z XVIII wiecznego lasku Bulońskiego grzejące zziębnięte rączki … A jak to wszystko jest uszyte! Z jaką dbałością o detale i z jak wielkim poszanowaniem dla ciał klientów! Każdy mankament - znakomicie wpasowany w dresik – znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Drogie panie i panowie – w tych ciuchach nawet pokraczna bestia zmieni się w pięknego łabędzia. Zaprawdę powiadam Wam – z taką spódnicą jak baldresówa żadna inna równać się nie może. Malkontentka rujnuje się na Riska stopniowo, powoli, ale z godną wyróżnienia regularnością. Jeżeli niekiedy żałuje, że nie jest facetem, to tylko wówczas, gdy obejrzy ciuchy dla mężczyzn…
Naprawdę, pomimo szczerych chęci i ogólnie złego nastroju sprzyjającego warczeniu samemu w sobie, dziś Malkontentka nie ma się do czego przyczepić. Bolesne przygryzanie ust nie pomaga – jad nie płynie… ale ale! Jednak! Nie będzie to pieśń li i tylko pochwalna! O nie :) Risk zrobił Malkontentkę na szaro, na bardzo szaro nawet, a potem spokojniusio wypuścił kolekcję czerwoną… o czarnej nie wspomnę, wrr! Malkontentka naprawdę rozumie wiele i wiele potrafi darować ale czerwonej Call me princess to Wam nie wybaczy! Grafitową kupiła! Grafitową! A tu czerwień piękna, soczysta…
Moi Mili Czytacze – polecam! Rujnujcie się w Risku, bo warto. Albo się nie rujnujcie – przynajmniej tylko Malkontentka będzie wyglądać przez duże W!
No risk, no fun – z tym mottem dziś Was zostawiam i niech Wam boginie sprzyjają!
Pognałam w sieć szukać tych ubrań - booooskie są! Już się zakochałam!
OdpowiedzUsuńGenialne, prawda;)
UsuńAle Ty piszesz, uwielbiam aż się chce czytać, biec, kupować albo i nie kupować :). Właśnie jestem na stronie Riska i oglądam i rany, chcę też. Mam na co zbierać- bo tanio to nie jest ale skoro mówisz, że warto;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Tanio rzeczywiscie nie jest ale jakosc tych ubrań jest znakomita. No i wyglądają, naprawdę wyglądają!
Usuńno to gnam do Risko!!! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Magda gnaj i zrob boska stylizacje! Ja Cie widzę w Risku :)
Usuńpisz pisz kobieto bo CIę czytam namiętnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńŚwietny tekst :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne!
UsuńGenialna jesteś tyle powiem :)
OdpowiedzUsuńEee chyba nie;) . No jest wprawdzie opcja, że się na mnie dotychczas nie poznali...;)))) ale jakos watpię.
UsuńDziekuje z całego serca za dobre słowo:)
"w tych ciuchach nawet pokraczna bestia zmieni się w pięknego łabędzia" - najlepsza jesteś :D:D to i ja w takim razie gnam do Risko :)
OdpowiedzUsuńRenia ;), Ty mi tu nie czaruj - z Twoja urodą mozesz nawet w worku chadzać a i tak bedzie zniewalająco.
Usuńja jestem, właściwie bywam dresiarą tylko w domu :P
OdpowiedzUsuńJa wyłącznie poza domem;)
UsuńSłyszałam o tych ciuchach jakiś czas temu i faktycznie ich propozycje są bardzo godne uwagi, niestety jestem tak niewymiarowa, że choćbym nie wiem jak chciała, żadnych spodni sobie u nich nie dobiorę :-/
OdpowiedzUsuńPoproś to Ci uszyją na miarę! Tam jest szalenie odlotowe towarzystwo:)
UsuńNo proszę :-) Propozycja godna przemyślenia!
UsuńNie czekam - lecę googlować :D
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja:)
UsuńTwoje teksty są genialne :) Lecę oglądać ciuchy :P
OdpowiedzUsuńDzieki :). I jak wrażenia po obejrzeniu Riska?
UsuńAle ze dres?
OdpowiedzUsuńNo dobra, obejrzałem, jest sexy :D
OdpowiedzUsuńZ pewną dozą nieufności podeszłam do tego posta, a teraz biję się w pierś i przepraszam, ciuchy są świetne! Bądź sobie dresiarą Kochana jeśli to ma oznaczać takie ubrania :)
OdpowiedzUsuń