Jak dobrze wstać
Skoro świt
Jutrzenki blask
Duszkiem pić…
No cóż. Radosne, acz zupełnie oderwane od rzeczywistości słowa piosenki są niewątpliwym dowodem na to, że ich autor nie wstawał co dzień bladym świtem. Nie pędził zgarbiony i zmarznięty ciemną niemalże nocą na miejsce zarobkowania, jeno wylegiwał się do dziesiątej…
…Jutrzenki blask …Duszkiem to Malkontentka kawę o poranku wlewa w wyschnięte gardło, bo gdy ona plącze się po domu w piżamie i przerażeniu, to Jutrzenka jeszcze słodko chrapie…
Dziś Malkontentka obudziła się zgodnie z zakorzenionym od lat zwyczajem (dobra budzik darł się jak wściekły) o 4.56 (wiem, normalni ludzie, o tej porze dopiero kładą się spać…) - i co nad wyraz niepokojące - obudziła się w pogodnym nastroju, a to nijak nie koresponduje z jej wrodzonym ponuractwem. Uśmiechnięta, wsłuchała się w trele ptaków mieszkających na okolicznym drzewie i zapadła w czterominutowy letarg, z którego ponownie wyrwał ją skrzek budzika. Przeciągnąwszy się rozkosznie poczuła, ze coś strzeliło jej w kręgosłupie i zgięta w pół zczołgała się z łóżka. Po kilku bolesnych próbach przyjęcia pozycji właściwej dla homo sapiens, pokuśtykała do okna, by - niczym na reklamie - lekkim szarpnięciem otworzyć je na świat nietknięty jeszcze i niezbrukany krzątaniną dnia powszedniego. Po dłuższej szamotaninie niemal wyrwała okiennice i wystawiła skołtuniony łeb na zewnątrz. W jej nozdrza uderzył smród spalin, brudnej ulicy i bliżej niezidentyfikowany odór wydobywający się z komina sąsiedniego domu. Malkontentka zaniosła się kaszlem, szybko zatrzasnęła okno i już w swoim normalnym nastroju, bez bezrozumnego uśmiechu na twarzy poczuła się gotowa, by stawić czoła kolejnemu pracowitemu dniu …ale najpierw poszła umyć zęby ;)
Wiecie już o czym dziś będzie nasza gawęda? Chyba jasne, że o perfumach J.
A perfumy to jest dziwny temat, albowiem Malkontentka kocha zapachy i jednocześnie ich nienawidzi, mogłaby o nich mówić i mówić, tylko nie wie co... Jej świat jest światem woni – niestety ….wszelakich. A nadmiernie wyczulony zmysł powonienia potrafi utrudnić życie. Kariery jako pies tropiący nie zrobi, z prostej przyczyny – przyszła na świat jako człowiek. Musi żyć zatem ze swoim nosem w mękach, wyczuwając np. tygodniowe skarpetki pana, który stoi pięć osób przed nią w ogonku. Wejście do mięsnego to też wyzwanie… No ale nie o tym. Miało być o perfumach. Ukochanych. I tu kolejny problem. Nie ma ukochanych. Są piękne i mniej piękne, te którym jest się wiernym i te które się zdradza, ale ukochanych nie ma…
… perfumy powinny być jak wymierzony policzek – chyba ta zasada najtrafniej obrazuje relacje na linii perfumy – Malkontentka. Najsilniejszy policzek wymierzył Malkontentce niejaki Tom Ford, którego perfumy Black Orchid rzuciły ją na glebę. Silny, prawie męski zapach, nieco gorzki, nieco szczypiący, niekiedy migrenogenny, niekiedy uwodzicielski. Można go uwielbiać albo dostawać odruchów wymiotnych na samą tylko myśl o jego kontrowersyjnej woni. Bo nie jest to zapach banalny. I nie jest zapach, który nabywamy w ciemno! Nie każdy będzie się w nim dobrze czuł, poza tym ma wielki, ogromniasty minus – drogi jest jak cholera jasna. Dla bogoli, albo posiadających zdeterminowanych krewnych/narzeczonych/przyjaciół, którzy pragną nas uszczęśliwić bez względu na koszta własne i zrujnowany budżet. Black Orchid – to dusiciel numer jeden w kolekcji Malkontentki.
Numer dwa to zapach, któremu Malkontentka jest wierna od lat. „Odorowiec” przez niektórych zwany też „śmierdzielem” czyli Habanita Mollinarda. O tym zapachu poczytacie różne bzdety, że pachnie zgniłymi kwiatami, bagnami, krwią i wiedźmą ważącą tajemne eliksiry. Brednia. Żadnych mrocznych klimatów, żadnego rozkładu. Zero romantyzmu. Habanita po prostu pachnie kulkami na mole he he albo babciną szafą, niekiedy kabaretem lub lunaparem ale to nie jest ważne, ważny jest przekaz, który niesie– jestem samodzielna i niekonwencjonalna, jestem sobą i zrobię, co chcę! To zapach ciężki, duszący - dla miłośników marki i koneserów staroci, który przenosi użytkowniczkę w lata 20 –ste ubiegłego wieku. Ostrzegam - totalnie nie podoba się mężczyznom ;), którzy nie lubią woni wyzwolenia i feminizmu. Malkontentkę, która wszak mężczyzną nie jest i na razie nie planuje nim się stać -uwodzi kilka razy w roku… Niewątpliwa wada – zapach niszowy, kupić go nijak nie można, a co do ogromnych butli z perfumą ;) sprzedawanych na Allegro… to każą snuć podejrzenia, ze za ich produkcją stoi znany nam już z poprzednich postów pan Józek J.
Oczywiście Malkontentka żyje i pracuje wśród ludzi więc z uwagi na dobro społeczne nie chodzi non stop osnuta dławiącymi dusicielami… sięga też po zapachy świeże – mniej lub bardziej banalne. Ale to już zupełnie inna historia.
Moi Mili, pamiętając że zapach to wiadomość obok której nie można przejść obojętnie, napiszcie jakie są Wasze ulubione perfumy? Może skusicie Malkontentkę…?
Inspiracją dla dzisiejszej gawędy była Agnieszka z blogahttp://agraszka.blogspot.com/
Dziękuję J.
Kulki na mole tez fajnie czasem pachną :D Ja mam naturalne perfumy w olejku i polecam bardzo, zapachy do wyboru, ja mam różane :) :*
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi. Tez kiedyś miałam - hinduskie. Al Rehab i nazywały sie- nomen omen -cherry flower. Bardzo piekne :)
UsuńCzuję się wyróżniona, chyba się zarumienię :-) Niesamowicie przyjemnie spędza się czas W Twoim blogowym zakątku! Moje typy ulubieńców perfumowych już po części znasz, do listy koniecznie dopisuję kolejne cięższe, acz coraz trudniej dostępne - Paloma Picasso!
UsuńTaaaak :) Ja skuszę się też na wersje jaśminową chyba :)
UsuńO Palome Picasso tez kiedyś kupowałam i rzeczywiscie- dawno tych perfum nie widziałam!
UsuńLubię formę Twoich postów, miło się czyta- pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
UsuńJa bardzo lubię perfumy z Avonu - mają dużo pięknych zapachów :)
OdpowiedzUsuńZ Avonu jakos nigdy żadnego zapachu nie miałam ale obwacham:)
UsuńNigdy nie miałam tych perfum ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Habanita jest niszowa trudno ja dostac.
Usuńmyślałam, że to ja wcześniej wstaję bo przeważnie około 6:00, ale widzę, że są osoby lepsze ode mnie:P
OdpowiedzUsuńO szóstej kochana to ja juz siedzę na odprawie:)
Usuńto gdzie Ty pracujesz? jeśli można wiedzieć oczywiście :)
UsuńMocnych, duszących,ciężkich, babcinych to ja nie lubięęęę - ja raczej delikatne, świeże, lekko słodkawe czy nawet kwiatowe byleby mnie nie było czuć na kilometr hehe :D:D
OdpowiedzUsuńA bo Ty młoda laseczka jestes:)
Usuńtaaa ciekawe, czy taka młoda :D:D:D
UsuńDziecko niemal:)
Usuńja teraz dzieki mojej kochanje córci wstaje o 5;) a wody perfumowane uzywam z avonu:)
OdpowiedzUsuńAle malutka pewnie spi w południe a ja niedawno do domu wróciłam:(. Mam uczucie, ze mieszkam w pracy:(
Usuńz perfum polecam moschino i love love;D
OdpowiedzUsuńCoś kiedyś chyba miałam z mochino- pamiętam, że buteleczka bardzo mi się podobała :)
Usuń;D
OdpowiedzUsuńnie znam tych perfum, ale tom ford bardziej do mnie przemawia :P
OdpowiedzUsuńTom Ford jest absolutnie genialny:)
UsuńNie znam zapachu obu, ale druga buteleczka mi się bardziej podoba :D
OdpowiedzUsuńFlakon przetrwał w niezmienionej formie od 1921 r. Twórca to nikt inny jak sam Rene Lalique:)
Usuń