wtorek, 12 stycznia 2016

Simona, czyli mamy w pięcie

Ucieczka. Zastanawialiście się kiedyś czym jest? Aktem odwagi, społecznym samobójstwem, wyzwoleniem, czy może śmierdzącym i podpierdującym tchórzostwem? 
Simona ma dwadzieścia kilka lat, kontrowersyjna urodę, dyplom w kieszeni, dobre krakowskie nazwisko i generalnie nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań. Uważa się za rodzinnego wypierdka - ot taki cud bez cudu, dar bez daru. Nie odziedziczyła ani rodzinnego talentu, ani urody - jednak nie ma lekko - geny przodków obudzą w niej kiedyś przemożne pragnienie zaistnienia. Ale to jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz... Na razie to tylko przygrywka. Simona jest niezależna, zbuntowana. Cywilizacje z całym jej dobrodziejstwem i bytujące wokół tych dobrodziejstw istoty ludzkie ma głęboko w pięcie. Właściwie wszystko ma w pięcie a już najgłębiej w tej pięcie siedzi opinia innych. Simona robi co chce. A skoro robi, co chce, to zabiera swoją piętę i porzuca świat, by zaszyć się w głuszy, w chacie bez prądu i bieżącej wody a resztę życia dzielić miedzy miłość do jednego twardego gościa i dzikich zwierząt. Tak kochani, tak to bywa, gdy człowiek urodzony w rodzinie malarzy batalistów miast - zgodnie z rodzinnym fatum -  malować konie, woli sprzątać stajnie. I po zagadce. Dziś z grubej rury. Biografia. Simona Kossak. Prawnuczka Juliusza, wnuczka Wojciecha, córka Jerzego, bratanica...etc. 
Dupa jest, gdy człek bez żadnych talentów urodzi się w tak skażonej artystycznie rodzinie. Wówczas - żeby nie zostać odmieńcem - musi stać się dziwakiem. Bo bycie dziwakiem jest bezpieczniejsze - a niekiedy atrakcyjne...
Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak. Anna Kamińska. Bardzo dobra pozycja, solidny obraz silnej, niezależnej kobiety. Historia buntowniczki, udowadniająca że warto - warto w życiu być sobą - tylko i aż. Polecam.

19 komentarzy:

  1. Czytałam obszerne fragmenty. Kupiłam teściowej, której kompletnie się nie spodobała.
    Ja byłam / jestem zaintrygowana i pożyczony egzemplarz siedzi sobie spokojnie na półce i czeka na swoją kolei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teściowa poniekąd ma racje - ta książka jest taka solidna, a nie porywająca. To raczej garść ciekawostek dla zainteresowanych tematem

      Usuń
    2. Możliwe... chociaż ona akceptuje tylko książki napisane przez księży katolickich więc zostawiam taką małą klamerkę niedowierzania. Przekonam się jak przeczytam, na razie się odgrzebuję ze starszych pozycji więc musi poczekać

      Usuń
    3. Nie wiem czy tylko ja tak mam ale ten post jest u mnie tylko widoczny (i tylko mogę w niego wejść) przez bloggera - normalnie jak wchodzę na twój blog go nie widzę

      Usuń
    4. Wiesz, z nieznanych powodów on sie wyświetla na blogu, ale nie jako nowy, tylko pod datą 12 stycznia.

      Usuń
    5. ok. tej "melodii" bloggera jeszcze nie znam, ale on ma humory :)

      Usuń
    6. No ja tez pierwszy raz sie z tym spotkałam

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie nią, w prawdzie wole książki innego typu, ale mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam ale mogę się zapoznać:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Biografie to ja nie za bardzo czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Simonę. Nikt chyba tak ciekawie i z lekką humorystyczną nutką nie opowiadał o życiu zwierząt. U mnie w lokalnym radiu puszczane były audycje pt. "Co w trawie piszczy" - zawsze słuchałam ich z wielkim zainteresowaniem. A sama Simona ? Wydaje mi się, że mimo swoich dziwactw była świetną babką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak! Przecież to Twoje rejony! Pogadanki Simony tez sa mi swietnie znane, dlatego zainteresowała mnie książka :)

      Usuń
  6. Nawet nie wiedziałam, że Simona istnieje na tym łez padole, ale szczerze nie zazdroszczę takiej wybitnej rodzinki :) Też bym wiała!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm... zawsze jak czytam recenzje Twoich książek to mam ciężką rozkminę - jaką Ty w sumie lubisz tematykę książkową?

    OdpowiedzUsuń