poniedziałek, 4 stycznia 2016

Malkontentka żre dietę z papierka czyli powiało grozą. SMATFOOD

Wreszcie jest. W świetle drzwi ukazuje się sylwetka kolosa. ... tak Waldemar Łysiak - malkontencka miłość literacka i niezrównany wzór sarkazmu, opisywał szefa band szuańskich, jednak równie dobrze mógłby gwarzyć o Malkontentce. Ta sylwetka kolosa...
Minuta w paszczy, dwie godziny w żołądku, całe życie w biodrach - mądrość posłyszana przez małoletnią jeszcze Malkontentkę, a głoszona przez smukłonogą panią od niemca, okazała sie bezlitośnie prawdziwa... Żreć jest miło - konsekwencje bywają opłakane... Przekonała się o tym boleśnie nasza bohaterka, usiłując wbić nadmuchane udo w nogawkę ubiegłorocznych dżinsów. Cóż, uczty godne podniebienia uczestnika "Wielkiego żarcia" zaprocentowały zbudowaniem nieomal drugiej Malkontentki!!! Powaga! To prawie klonowanie! Zwały tłuszczu pływające i wdzięcznie falujące wokół malkontenckiej talii też nie napawały optymizmem. Basta - zakrzyknęła obrośnięta słoniną postać. Ze złością wyrzuciła do kosza nadgryziony kawałek czekolady (orzechowa, z okienkiem - bogowie przebaczcie!) i podjęła decyzję. Chudniemy! A skoro chudniemy, to o tym chudnięciu poczytamy. Poradników sporo, tylko mały szkopuł...
Otóż popularni, acz nudni spece od chudej, jędrnej dupki, powtarzają wciąż jedną mantrę. Zbilansowana dieta i ruch. 
Ha! Z bilansami u naszej gwiazdy za różowo nie jest. Podobnie z aktywnością fizyczną. No co!? Malkontentka jest małoruchoma i dupa. Wielka! Odkąd przy ćwiczeniach z guru Ewą.Ch omal nie wykitowała na pikawę - ma lęki... Czyli co? Zagłębiamy się w morzu tłuszczu? Nie! Wszak na świecie istnieje opiekun i doradca zagubionych baranów - wujek Google! I co szacowny wujcio doradził? SmartFood! Dieta z proszku. No bajka. Żremy proste posiłki z torebek i chudniemy sobie skolko ugodno. Zachęcona Malkontentka poturlala sie do Rossa i wróciła z paczka menu jednodniowego, celem wypróbowania specjału. 
Na pudełku stało że nie dość, że zdrowe to jak cholera, to jeszcze pyszne niczym ambrozja... Przebierając nerwowo nożkami w oczekiwaniu na rozkosze podniebienia, Malkontentka przystąpiła do testów. Ano właśnie. Nie będę przedłużać. Zażarte cosie opisze w kilku słowach, zanim zainwestujecie w nie 25 zł polskich...
Zacznijmy od królewskiego śniadanka. 
I cóż my tu mamy... 
Granulki pszeniczne. Zalewamy te granulki, wyglądające jak... granulki mleczkiem i voila! Mała uwaga dla chętnych degustacji... Róbcie to w pobliżu toalety... Granulki. Pszeniczne. Z mlekiem. To jest shit! Są obrzydliwe, wstrętne i godne rzygu!! W skali od 1 do 5 daję MINUS DZIESIĘĆ!
Obiadek...
Uczta Lukullusa...
Zupa krem brokułowy. Przygotowanie -zalewamy zielony proszek wodą i gotowe... Gotowe, o ile uda się rozmieszać grudki powstające w procesie tworzenia substancji. Mamusiu, coś potwornego. Słone, jakieś mączne, słone, słone... I jeszcze te skamieniałe kawałki zielonej substancji mające imitować brokułę. W skali od 1do 5... Miłosierne ZERO! Przygrywka cicha... I na stół wjeżdża drugie danko. Denko nawet. Światowo. Makaron carbonara. Smak włoskiego domu. Mleczko gotujemy z zawartością torebeczki i uzyskujemy rzeczony makaron o smaku ...mleczka, tyle że z plastikiem i dziwnym smrodkiem. Na boginie! ZERO! 
A co dają dwa ZERA!? No co? Kibelek, w którym mamy szansę spędzić zadumany wieczór...
Nie. To nie koniec zabawy. Jak sie bawić to na maksa. Deserunio. Koktail! Waniliowy. Mieszamy proch z czym? Wiadomo... Z mleczkiem. I co mamy? Ha! No miłośnikiem napojów typu mlecznego Malkontentka nie jest, ale po tych wszystkich gównach spożytych wcześniej, wanilia to nie wanilia, a boski nektar. Da sie wypić. Tu też w sumie temat niejednoznaczny... Albo jest niezłe, albo organizmowi wycieńczonemu degustacją substancji raczej niejadalnych, nawet pomyje smakują niczym sok malinowy. Daje CZTERY. Poważnie.
Kolacyjka. 
Szef kuchni serwuje omlecik. 
I tradycyjnie. Proszek mieszamy - tym razem - z wodą. I na patelnie. Mamy taki placek. Smakuje. No z pewnością nie jak omlet. Taka gumka... Daje DWA. Za niekonwencjonalne doznania organoleptyczne. 
Tak kochani, Wasza blogowa Gessler Magdalena diecie z papierka mówi - a pocałuj mnie dieto w d... dietę. Tak właśnie - w dietę mnie cmoknij. Never.
Malkontentka idzie żreć kiełbachę z musztardą! I ręce precz od jej patelni!



35 komentarzy:

  1. Aż ty wybredna babo jesteś, nosz przecież jakbyś te cudeńka "jadła" przez 3-4 tygodnie toż byś schudła (bo i odruchy wymiotne, i ruch do łazienki wyrzucić diabelstwo) i byłabyś szczypiorek.... no nie wiem kobiecie się nie dogodzi ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. A jeszcze w latach 90. straszono, że w XXI wieku będziemy, zamiast normalnych posiłków, połykać pastylki, może jedzenie z proszku to ich forma przechodnia :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję takich doznań organoleptycznych. Jak ja się cieszę, że pyszny domowy obiadek właśnie się gotuje:)Mam koleżankę, która pasła się koktailami z Herbalifu i zachwalała to pod niebiosa a teraz wiecznie narzeka na żołądek. Zjedz dobrą kiełbaskę na zdrowie:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Próbowałam wszystkich makaronów od nich i kociołek warzywny, mi tam smakują, ale drogie to i nie idzie się tym najeść więc bezsensu :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nigdy nie wierzyłam, że te proszkowe jedzenie jest smaczne ;)
    Ostatnio słyszałam, że te wszystkie diety to pic na wodę. Nie można wyeliminować jednej grupy produktów - nawet słodyczy - tylko trzeba jeść w mniejszych ilościach i częściej :)
    Smacznego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, po takim bogatym we wszystko zdrowe i "przesmaczne" dniu na sto procent zamówiłabym pizzę. Albo i dwie, bo w sumie przez cały dzień nic się nie jadło.
    Uśmiałam się czytając posta, ale tak szczerze to Ci bardzo współczuję i zapraszam do mnie na omleta, a nie jakieś zalej-proszek-h2o:p

    Pozdrawiam,
    Najszczuplejsza
    [najnajszczuplejsza.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. A może w tej diecie właśnie o to chodzi- zjadasz coś zalane mlekiem- odwiedzasz kibelek- i tak codziennie. Po tygodniu -5 kg jak nic ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. a cóż to za shit wynalazłaś?
    jestem ciekawa składów tych cudów ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana ja mam fajną dietę, nie musisz się męczyć z proszkami, jesz dużo warzyw, mięska, ryb xD żyć nie umierać, schudłam w miesiąc 5kg z minimalnym bieganiem 1-2 razy w tygodniu ;) pierwszy tydzień byłam głodna potem już nawet przesyt ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. owa kiełbasa to musiała być istna rozkosz po takich przygodach...
    -6 to dopiero ocena... niech kto nie myli ze szkolną szóstka z minusem za drobną niedogodność...

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko kochana a czego oni tam napakowali? Chyba sama mąką , cała kupa soli, ogoromny wybór różnego rodzaju E i trochę aromatów , które miały być identyczne z naturalnymi. Na samą myśl mam odruch wymiotny.

    OdpowiedzUsuń
  12. na samą myśl o diecie robię się głodna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Poprawiłaś mi humor, cieszę się, że nie tylko ja nie jestem super fit i wchodząc do pokoju zahaczam biodrami o futrynę. Tęsknie za czasami, kiedy mogłam jeść wszystko a metabolizm szalał na wysokich obrotach. Mi się wszystko na dupsku odkłada i czasem się boję, że kogoś niechcący zabiję jak się za szybko ruszę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech... codziennie powtarzam sobie, że trzeba poćwiczyć, jeść zdrowo i ... dupa :D

    OdpowiedzUsuń
  15. i tak trzymać! Ty kiełbachę z musztardą, a ja hamburgery z maka :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Totalnie rozwaliło mnie to powiedzenie: Minuta w paszczy, dwie godziny w żołądku i całe życie w biodrach! Zgadzam się z tym, chodź z bólem serca :( Świetny post! Obserwujemy? Miłego dnia! <3

    Komentarz u mnie = Komentarz u Ciebie
    http://bieganiejestspoko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Dlatego jak już ma być dieta to tylko jedzenie robione samemu a nie z proszku :P nigdy nie wiadomo co tam wrzucili

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiełbaska z musztardą iw do datku z patelni????
    No zazdroszczę normalnie!
    A kiełbaski niestety nie posiadam, bo pewnie tez już bym żarła :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  19. Hahaaha <3 "Żreć jest miło" oj taaak!! Nic dziwnego, że się chudnie po takich proszkach jak po każdym posiłku (nie licząc deseru) biega się do toalety :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Godne rzygu i pocałuj mnie dieto w d... mówi wszystko. <3 Kocham Cie Kobieto! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. O ja obadam to w Ross, jak w Seksmisji tabletki trza jeść :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Uśmiałam się, jesteś niesamowita. pozdro. Monia

    OdpowiedzUsuń
  23. Hahahah :D Zawsze mnie bawiły diety z papierka. Trza kiełbasę zamienić na kabanosa z twarożkiem i pomidorkiem najlepiej :P Niestety, nic się samo nie zrobi...i w 3 dni świątecznie przytyłam 3 kg, a teraz w 5 dni ledwo co udało mi się zrzucić 1,5 kg... takie chamskie jest życie :(

    OdpowiedzUsuń
  24. tak jak myślałam - nie opłaca się w ogóle na te produkty zwracać uwagi :D

    OdpowiedzUsuń
  25. nie no czytało mi się to świetnie!:D oj tam dieta dietą, ale odstępstwa od diety muszą być :D
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  26. No to Cię musiało nieźle przydusić żeby te prochy kupić i w dodatku zjeść :) Co to za głupia moda na bycie szczapą. Większość chudych lasek, które znam to wstrętne zołzy, na szczęście nie wszystkie. Za to te "normalne" są wspaniałe, uśmiechnięte i szczere. Olej proszki, jedz więcej warzyw (tym się naprawdę da najeść), ale "niezdrowego" też sobie nie odmawiaj :) Niestety ruch też dużo daje, ale można np. Zamiast windą chodzić schodami, do sklepu na piechotę itp. Wszystko się kumuluje i są wyniki, zaręczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. ojej Kasia ja tak nie lubie kiełbasy ze hej ale musztarde lubię diet z proszku też never:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie jadam mięska xd i też nie odchudzam się xd bo nie mam z czego za bardzo.... 'xd na szczęście nie spada mi już waga, ale w górę też nie chcę się ruszyć >.> musztardę uwielbiam, za miast masła na chlebek smaruję :3 najlepiej jak jest ostra :3 pyszności :3
    Lecz zdradzę Ci sekret.. choć teraz mam niedowagę, dawniej miałam nadwagę. I co? To że wyglądam ''nareszcie'' jak szkielet nie zmieniło mojej samooceny. NIC. I nawet jeśli schudniesz sporo, wciąż bedziesz miała takie samo podejście do siebie. Nie zmieniać ciała, a swoje myślenie ot co jest potrzebne medialnym sępom promującym szkielety. Aż zgłodniałam znowuu, dopiero co się objadłam @_@"" podobno w nocy najbardziej chcę się jeść @_@
    A tak nawiasem, nie ma żadnej diety cud, odchudzanie się to bzdura i sposób na zarabianie firm farmaceutycznych i tych sportowych itp.. chcesz schudnąć to zacznij zdrowo się odżywiać i to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  29. A też se pójdę coś zjeść, bynajmniej nie z papierka :) Za to z lodówki, bo też mam kiełbachę :) A na niepodjadanie słodyczy najlepiej działa kie kupowanie słodyczy! Powaga, od kiedy nie mam w domu nic słodkiego to nie podjadam - bo nie mam co :(

    OdpowiedzUsuń