piątek, 3 lipca 2015

Panneau okiem malowane

Byłam w górach. Kłamię. Byłam obok gór. Stałam i patrzyłam na nie z tęsknotą i cieknącą ślinką niczym dzieciak rozpłaszczający nos na szybie sklepu z zabawkami. Niby w zasiągu ręki, a jednak dotknąć się nie da… Cóż… jako że w góry (obok, obok) wybrałam się z potomkiem liczącym lat 5 (niespełna) nie było mowy o wyczynach a’la Wielicki. Pomijając ten fakt, górskie szczyty zdobywałam przez więcej niż połowę swojego ekscytującego żywota więc generalnie obecność małolata była niezłym pretekstem do trzymania tyłka w obszarach dość łagodnych i nie wymagających od poruszającego się obywatela specjalnego wysiłku… Zatem moi mili - wiedziona instynktem stadnym - łaziłam w grupie setek współplemieńców w górę i w dół Krupówek. Okazuje się, że jest to dość dziwna, niemniej jednak wciągająca rozrywka... I tu od razu uwaga – do zapiekłych przeciwników Zakopanego – wstrzymajcie konie i przygryźcie ostrza swoich języków. Lubię Zakopane i dobrze mi z tym! Jakoś znudziły mi się kretyńskie tyrady różnych osobników w stylu – znowu tam, jak można tam jeździć, chyba jesteś niepoważna, ale ty masz upodobania. A ucałujcie mnie w tylną część ciała… i jedzcie gdzie chcecie. Ja jestem za stara na krwawe emocje w Tunezji i za biedna żeby wlec walizkę kasy do bankrutującej Grecji, do tego zbyt wielki ze mnie patriota żeby zmuszać rządzących (kimkolwiek są) do ściągania mnie z jakiś cudacznych rejonów świata na koszt podatnika.
Dobra – łażąc tak w tym tłumie, przysiadałam co czas jakiś nad kawą czy deserem i okraszałam swoje wnętrzności grubą warstwą bitej śmietany i innych słodkich paskudztw… Przyglądałam się ludziom i dziwnym zjawiskom, które wyrastały na mojej drodze…
Ot – zachęcające menu przed hotelem (trzy gwiazdki)...


albo kiełkujące ciżemki…


Fajne…

Widziałam też miłą siostrę zakonną zasuwającą z wózkiem wypełnionym różowym niemowlakiem – uśmiechnęła się do mnie radośnie – oduśmiechnęlam się - i pogalopowała przed siebie niczym - z lekka surrealistyczne - odium dla pędzonego żądzą konsumpcji świata…

Wjechałam z małolatem na Gubałówkę, podziwnęliśmy rezydujące tam psy (Franek i Józek – miodzio nie psy), pokazałam potomkowi skocznie, kupiłam pluszową papugę i ciuchciucha (to sympatyczny zielony stworek – młody nazwał go ciuchciuchem, czyli zapewne takie jest jego imię). Kładłam się spać z kurami, wstawałam bladym świtem i drżąc z zimna na tarasie słuchałam potoku szemrzącego w ogrodzie, napawałam oczy soczystą zielenią pobliskiego lasu… uciekałam od wszystkiego w sobie. Dolce far niente. Żadnego zbędnego wysiłku, myślenia, stresu. Wiecie. Dobrze mi było. Tylko za krótko. Wciąż mam zbyt słabe akumulatory, aby aktywnie uczestniczyć w życiu. Czekam z utęsknieniem na ten prawdziwy urlop.

52 komentarze:

  1. Zazdroszczę Ci tego krótkiego wyjazdu, tym bardziej, że byliście w Zakopanem, które to uwielbiam i zdania nie zmienię, pomimo, że jest skomercjalizowane! Ale litości, które miasteczko wypoczynkowe nie jest. Tak czy owak, Zakopane i Kołobrzeg to dwa polskie, obowiązkowe punkty na mojej corocznej, wyprawowej mapie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesto jestem w Zakopanem. Moze kiedyś jakos sie tam zgramy... No coz ... W Kołobrzegu tez :D

      Usuń
    2. No nieee! :-D W takim razie nasze spotkanie będzie obowiązkowe, o ile oczywiście zgramy się w terminach :-)

      Usuń
    3. Nie no, z pewnoscia sie zgramy:)

      Usuń
  2. ja w Beskidy jadę zwiedzać górki i dołki xd :D w Zakopanym byłam z 8 razy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie zrozumiem co kieruje ludzmi, którzy wtykają nos nawet w cudze wakacje - chyba nie zmuszasz nikogo, żeby na siłe z Tobą do tego Zakopanego jechał. Lubisz i koniec tematu.

    OdpowiedzUsuń
  4. ludzie to ze wszystkiego zrobią doniczkę, nawet z butów:P

    OdpowiedzUsuń
  5. super:) ja tez czekam na prawdziwy urlop ale to dopiero jak dziewczyny troche urosną i wyjedziemy gdzies dalej niz 100km od domu

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja w górach byłam raz. Wspominam piękne widoki ale i nieznośne zatykanie uszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica ciśnień. Niektorzy bardzo drastycznie to odczuwają.

      Usuń
  7. super post, swietnie prowadzisz bloga
    brawo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam raz w Z. Wybraliśmy się, wtedy jeszcze z narzeczonym, na Zawrat, jednak źle obliczyliśmy czas i na szczycie, zaczął nas łapać mrok. Także schodziliśmy już zupełnie po ciemku. Nie zapomnę tych wrażeń do końca życia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak na pierwszy raz to rzeczywiscie trasa gruba. Ja jestem z rodziny górali i wiesz... zasady sa niezłomne! Do gór- z szacunkiem. ;).

      Usuń
  9. chyba zrobili błąd w słowie kompot.... bo jakoś odstaje ortograficznie od reszty menu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam że do tych pierogów to powinni raczej kąpot podawać ;)

      Usuń
    2. O dziewczyny! Czyli nie tylko ja na to zwróciłam uwagę:). Oczywiscie ze kąpot z tom truskafkom...

      Usuń
    3. Ja nie wiem... Ale może ten "kompot" to regionalizm? Bo przecież chyba wszyscy wiedzą, że "kąpot" jest taki ą-ę i jest bardziej po polsku :)

      Usuń
    4. Tak :D kąpot by idealnie pasował :DDDD
      Kąpot z wiśniom i truskawkom :D

      Usuń
  10. Kiełkujące ciżemki przepięknie <3 Tez zazdro wyjazdu, bo ja na urlop może we wrześniu będę mogła dopiero :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak ja bym chciała tak pooddychać górskim powietrzem,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest świetne. Ostre i przenikające az do dużego palca u stopy! Lubie:)

      Usuń
  12. A ja też lubię Zakopane, a co! Dwa razy tylko byłam, ale lubię. Fajnie sobie tak odpocząć, choćby kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo Zakopane ma klimat:). Oj taki relaks jest boski :)

      Usuń
    2. Ja kiedyś nie wyobrażałam sobie wakacji bez morza. Później jakoś tak się trafiło, że wyjechałam gdzieś w góry i... też było fajnie :) Teraz w zasadzie miejsce nie ma dla mnie większego znaczenia, ważne jest towarzystwo i wypoczynek :)

      Usuń
  13. Czytając czułam się trochę, jakbym była tam z Wami...i już pawie czułam ten smak zupy "jażynowej " ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aj tam stwierdzam, że kij komuś do tego gdzie Ty masz ochotę lub możliwości pojechać. Jak chcą żebyś jechała za granicę to niech Ci ją ufundują jak to dla kogoś taki problem, że wypoczywasz w kraju. :) Co do "jażynowej" mnie tam nie dziwi, w końcu nasi wykształceni rodacy albo pracują w magazynach na Tesco, albo wyjechali do Anglii. Teraz pracę mają nie Ci, którzy mają umiejętności (chociażby poprawnej ortografii) ale dobre znajomości :D Nie no, zbijam się i wiem, że generalizuję, ale musiałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha! Znakomite:)))). Profesorowie dają na zmywaku to tu takaaaa zupa jest:)
      A co do ludzi- chyba jestem tak mało asertywna, ze niektóre jednostki czuja wrecz palącą potrzebę ustawiania mnie do pionu i rozliczania z mojego życia;)

      Usuń
  15. w Zakopcu byłam dawno, może kiedyś znów pojadę, jednak bardziej kocham morze no i tam się lepiej czuje, łatwiej mi się oddycha ;))
    też mnie wkurza jak ludzie wtykają nos w nie swoje sprawy ;)) co to kogo obchodzi czy jadę tuczy tam, albo czy w ogóle gdzieś jadę??!!....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tydzień jadę nad morze :)

      Usuń
    2. Super, pozdrów morze ode mnie :))) ja w tym roku go nie wycałuję.... ;))

      Usuń
  16. Kurde a ja uwielbiam to zwariowane Zakopane! Naciągnęli mnie tam milion razy, a i tak lubię! Krupówki mogłabym cały dzień "zwiedzać" i by mi się nie znudziło. Ja nie góralka, ale do gór pałam miłością wielką, choć kondycha już nie ta co kiedyś. Samo to wędrowanie i pokonywanie słabości mnie kręci i cóż niby jest cudowniejszego niż wejście na szczyt? Być tam, choćby patrzeć z tęsknotą, ale blisko to marzenie! Na tej marnej nizince gdzie mieszkam nie ma wiele ciekawego, więc i tak zazdraszczaaaaam :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tam odpoczywam :). Teraz niewiele łażę, bo i latka nie te i synuś stopuje ale lubie i lubić będę:)

      Usuń
  17. Doniczka z butów - ciekawe.. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam góry.Zwłaszcza jadąc do Zakopanego;0

    OdpowiedzUsuń
  19. ja góry widzę z okna mieszkania, kiedy nachodzi mnie chandra wsiadam w auto i po 20 minutach jestem już na szlaku na Klimczok czy Błatnią
    w drodze powrotnej wszelkie smutki i troski są już tylko wspomnieniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja nigdy jeszcze nie byłam w Zakopcu! Aż mi wstyd! ;D
    Za to namiętnie jeżdżę w Bieszczady:) W tym roku akurat bida, panie, więc na wakacje się wybiorę najdalej rowerem do sąsiedniej wioski. Zresztą,..czy to ważne dokąd? :) Przecie najważniejsze, żeby na chwilę się wyrwać, oderwać, zmienić otoczenie :)

    Pierogi z truskawkom...mmmm :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bieszczady <3 Moje najukochańsze góry!

      Usuń
    2. Ja każde uwielbiam, ale w Bieszczadach- no fakt... dawno nie byłam:(

      Usuń