poniedziałek, 16 listopada 2015

O tym, co można dostrzec z okna pociągu, czyli jak upić się na biedronkę


Strzeż się pociągu… a jeszcze bardziej strzeż się tego, co możesz z jego okien zobaczyć…
Upiliście się kiedyś na biedronkę? Tak, że ani rączką, ani nóżką? Odjechaliście kiedykolwiek tak, że po porannym bolesnym przebudzeniu, w miejscu jakichkolwiek wspomnień ziała czarna dziura i jedynie mglisty lęk, rozchwiane zęby i rozorana czaszka sugerowały, że wydarzyło się coś, co zdarzyć się nie powinno? Dla Rachel taki stan to codzienność. Rachel ma lat trzydzieści plus. Jest samotna, porzucona i ostro sfrustrowana. Codzienny ból dupy łagodzi alkoholem. Spożywanym w trybie nieomal stałym. Ale niechaj nie ośmielą się wydawać sądów o wódce ci, którym nie jest ona potrzebna. Rachel wódki potrzebuje. Potrzebuje też najprostszej, trywialnej zwyczajności - stara się zachowywać pozory. Pozory pozorów. Ten cień normalności to codzienna wyprawa do pracy pociągiem… Do pracy, której dawno nie ma… Ale jest coś innego – życie za oknami pociągu. Czyjeś życie. To ono determinuje egzystencje Rachel, pozwala jej oszukać rzeczywistość, pozwala stworzyć obraz związku idealnego, daje poczucie bezpieczeństwa i ukojenie. Ot taka prywatna mini sielanka podparta kieliszeczkiem. I nagle kieliszeczek pęka – Rachel podczas rutynowej przejażdżki, w miejscu, które z upodobaniem obserwuje widzi coś, czego zobaczyć nie powinna i nie chciała. Potem jest już tylko wódka, z niejasnymi przebłyskami pamięci… I dręcząca niepewność, co wydarzyło się, gdy pijana w sztok noc leżała z mordą obitą w kałuży pod wiaduktem… Kochani. Dziewczyna z pociągu Pauli Hawkins zbiera bardzo skrajne recenzje. Takie od Sasa do lasa... Nie cierpię takich książek! Nie cierpię thrillerów! Szczególnie psychologicznych! A jednak zachwyciła mnie ta opowieść! Zachwyciła poważnie, bo książka jest znakomita! I tu pędzę w stadzie sprawnie uwiedzionych owiec. Nie przyczepię się do żadnego kawałka tej historii, bo podobnie jak sam Stephen King (hmm… tak, tak), przeczytałam ją w jedną noc. Dziewczyna z pociągu Paula Hawkins Polecam.
Szeptał tylko „gałązko jabłoni kocham cię”, a potem poszedł na tory pod pociąg. (Edward Stachura) Tak… czasem należy strzec się pociągu bardziej niż zazwyczaj...

35 komentarzy:

  1. ja się kiedyś tak upiłam że robiłam orzełki na piasku myśląc że to śnieg xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Alkohol mnie nie kręci i nigdy do takiego stanu się nie doprowadziła i nie doprowadze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie bliżej abstynencji.... nigdy w życiu pijana nie byłam. Sporo w moim życiu tematów alkoholowych...sporo sie o tym mówi mam wrażenie że sporo osób jest uzależnionych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyny alkohol, na który niekiedy się skuszę, to piwko.

      Usuń
  4. Sisi snilas mi się! Bylam w Twoim domu i na ścianach wisiały Twoje lalki :) pierwszy raz świat blogowy odwiedził mnie w snie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina, na boginię! Toż to może jakąś klęskę oznaczać. Sprawdzałam w senniku "malkontentkę śnić" ale nie ma!
      Jak co, to dawaj znać...:)

      Usuń
  5. do książki bardzo mnie zachęciłaś :) a co do alkoholu to jak mówią:' żeby pić trzeba umić! " ... i w tym jest cały problem ;D

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano umić trzeba zdecydowanie. A książka świetna!

      Usuń
  6. Ty i King rekomendujecie, to niezła musi być :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawiła mnie książka...
    byłam pijana oj byłam i to na biedronkę :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj am, oj tam - nic co ludzkie... a na biedronkę to lepiej, niż na wojownika:)

      Usuń
  8. Ja jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo pijana, zawsze wolę zachować trochę trzeźwego umysłu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no jasne, że lepiej nie tracić kontaktu z bazą.

      Usuń
  9. Ja się tak jeszcze nigdy nie upiłam ;) ale za to w niedziele leżałam jak biedronka zmęczona po sobotniej imprezie oblewania mojego prawa do wykonywania zawodu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj ja to nawet jak poszaleję to pamiętam i się wykąpie i demakijaż zrobię :p o tym pamiętam ;)))
    nie lubię takich książek, ale jak piszesz jednym tchem to wciągnę ją na listę oczekujących ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. o mamo... 5 dni temu miałam urodziny i prawie straciłam kontakt z bazą :D ale takie wyczyny to raz na ruski rok jak to się mówi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz na ruski jest akceptowalne byle wrócić do bazy;)

      Usuń
    2. wróciłam! hi hi ;) a z wiekiem i głowa coraz to słabsza ;)

      Usuń
  12. No.. ja od jakiś 5 lat nie piję alkoholu i nie jem nic co go zawiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy nawet beczułki w czekoladzie...? Twardzielka!

      Usuń
  13. Miałam już tą książkę na celowniku od jakiegoś czasu, ale teraz wiem, że muszę ją przeczytać i nie ma, że boli :) Co do upijania się to hmmm... ja nie znaju :D Ja nie czaju :D Znaczy: się zdarza, zwłaszcza jeśli jestem jedyna koneserką winka w towarzystwie (takiego powyżej 15 zł za butelkę ;), reszta chla wódę, której nienawidzę (jak to w ogóle można pić??) i jakoś tak głupio przestać w połowie butelki albo rozmowa się wyjątkowo klei, aż dobijam sama do dna butli... No cóż, a cała butla na jedną niebieską główkę to stanowczo zbyt wiele :D zwłaszcza, że takie spędy są wyjątkowo rzadko i gówka nie przyzwyczajona :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie się raz zdażyło. Straszenie kibla zawartością swoich trzewi to jest to, co wtedy pomaga najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja kliknęłam "Dziewczynę..." podczas ostatniego książkowego zamówienia! W przeciwieństwie do Ciebie lubię taki typ książek i mam nadzieję, że będę nią zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  16. O kurde... Łagodzić ból dupy wódą :D hahah mocne - ja też nie znoszę thrillerów zwłaszcza psychologicznych ale ten bym przeczytała skoro Ciebie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń