Wiecznie młodzi pozostają tylko ci, którzy umierają młodo. (J. C.Somoza)
Obejdzie się. Zgadzam się raczej z pozaczasowa panią Czubaszek, że lepiej być starym, niż martwym. Malkontentka też się zgadza, bo z niej prosty chłop i od życia najbardziej oczekuje... życia właśnie. Co absolutnie nie oznacza, że ku starości galopującej w jej stronę z orężem zmarszczek, zwiotczeń i chorób wszelakich, pędzi z otwartymi ramionami, nieuzbrojona i uległa. O nie. Malkontentka jest z natury rzeczy istotą bojową, więc na nadejście lat dojrzałych przygotowuje się starannie. Światowy wyścig zbrojeń przy jej poczynaniach to doprawdy małe miki. Ostatnimi czasy żre zdrowo (w nadmiarze rzecz jasna), czasem ruszy gruby tyłek z kanapy, ograniczyła kawę, nałogów nie posiada – robi się nudna… Łyka witaminy, czyta encyklopedię zdrowia i onegdaj postawiła pierwszą diagnozę wywróżoną z internetu… Gdy pójdzie w picie ziółek zagryzanych raphacholinem - rzucę ją! Rzucę, jak mi bogini miła i znajdę sobie bardziej zgryźliwą wiedźmę, z którą da się wychylić kielicha i zeżreć golonkę. No, ale póki co - w ograniczonym zakresie – wytrzymuję i monitoruję starannie opracowywaną strategię obronną – przyznam, że robi wrażenie – szczególnie na moim portfelu. Kosmetyki, anty – coś tam, ujędrniające – he he, odmładzające, cuda na kiju robiące – etc. Półki uganiają się od wszystkiego. Od wszystkiego? Otóż nie! Klika tygodni temu poczytując sobie bezcenne rady niejakiej Pati – interendo TU, bestyjka z przerażeniem stwierdziła, że bez japońskich specjałów pielęgnacyjnych jej wyścig zbrojeń zatrzymał się na etapie łuku i strzały, gdy inni dysponują już technologią atomową. No i co było robić – kasa na stół, paczka w dom… Berdever TU – nowe uzależnienie. Codzienne jęki, co jeszcze chce i kiedy i że promocja – święty nie zdzierży… Fakt – obsługa mega, klient nie jest klientem ale kumplem, przyjacielem, miło witanym i traktowanym po królewsku. Przesyłka – TU – zniewala swą urodą. Że też te kosmetyki muszą być tak urocze. W każdej – nawet wiekowej - babce tkwi przecież mała dziewczynka i kolorowe, słodkaśne puzderka aktywują ją i jej chciejstwo z całą mocą. I w sumie dobrze, że aktywują, bo azjatyckie kosmetyki naprawdę są godne - i uwagi, i zakupu, i szacunku. Na pierwszą linię frontu Malkontentka rzuciła lotion liftingujący z retinolem HADA LABO.
Obejdzie się. Zgadzam się raczej z pozaczasowa panią Czubaszek, że lepiej być starym, niż martwym. Malkontentka też się zgadza, bo z niej prosty chłop i od życia najbardziej oczekuje... życia właśnie. Co absolutnie nie oznacza, że ku starości galopującej w jej stronę z orężem zmarszczek, zwiotczeń i chorób wszelakich, pędzi z otwartymi ramionami, nieuzbrojona i uległa. O nie. Malkontentka jest z natury rzeczy istotą bojową, więc na nadejście lat dojrzałych przygotowuje się starannie. Światowy wyścig zbrojeń przy jej poczynaniach to doprawdy małe miki. Ostatnimi czasy żre zdrowo (w nadmiarze rzecz jasna), czasem ruszy gruby tyłek z kanapy, ograniczyła kawę, nałogów nie posiada – robi się nudna… Łyka witaminy, czyta encyklopedię zdrowia i onegdaj postawiła pierwszą diagnozę wywróżoną z internetu… Gdy pójdzie w picie ziółek zagryzanych raphacholinem - rzucę ją! Rzucę, jak mi bogini miła i znajdę sobie bardziej zgryźliwą wiedźmę, z którą da się wychylić kielicha i zeżreć golonkę. No, ale póki co - w ograniczonym zakresie – wytrzymuję i monitoruję starannie opracowywaną strategię obronną – przyznam, że robi wrażenie – szczególnie na moim portfelu. Kosmetyki, anty – coś tam, ujędrniające – he he, odmładzające, cuda na kiju robiące – etc. Półki uganiają się od wszystkiego. Od wszystkiego? Otóż nie! Klika tygodni temu poczytując sobie bezcenne rady niejakiej Pati – interendo TU, bestyjka z przerażeniem stwierdziła, że bez japońskich specjałów pielęgnacyjnych jej wyścig zbrojeń zatrzymał się na etapie łuku i strzały, gdy inni dysponują już technologią atomową. No i co było robić – kasa na stół, paczka w dom… Berdever TU – nowe uzależnienie. Codzienne jęki, co jeszcze chce i kiedy i że promocja – święty nie zdzierży… Fakt – obsługa mega, klient nie jest klientem ale kumplem, przyjacielem, miło witanym i traktowanym po królewsku. Przesyłka – TU – zniewala swą urodą. Że też te kosmetyki muszą być tak urocze. W każdej – nawet wiekowej - babce tkwi przecież mała dziewczynka i kolorowe, słodkaśne puzderka aktywują ją i jej chciejstwo z całą mocą. I w sumie dobrze, że aktywują, bo azjatyckie kosmetyki naprawdę są godne - i uwagi, i zakupu, i szacunku. Na pierwszą linię frontu Malkontentka rzuciła lotion liftingujący z retinolem HADA LABO.
Podfruwajką nasza bohaterka dawno już nie jest więc wybór, jak najbardziej zasadny. Zwłaszcza, że specjał ma za zadanie nawilżyć zmęczoną cerę, wygładzić zmarszczki mimiczne, rozświetlić mordkę i poprawić elastyczność skóry. Czyli wszystko, co należy. Jak się sprawuje? Ano… Zanim Malkontentka dorwała się do zawartości ślicznej czerwonej buteleczki zdołała w trybie przyspieszonym zdemolować zamknięcie i oderwać wieczko … maślane łapska - szkoda bardzo. Ale trzeba z tym żyć. Nie da się niedźwiedzia nauczyć subtelności. Jeśli oglądaliście Piękną i Bestię – taki poruszający horror dla dziatwy, to tam jest scena, w której rzeczony Bestia chłepcze obiad z talerza… To właśnie to… Wiecie o czym mówię… Malkontentka żywcem w akcji… Wracając do zagadnienia, czyli zawartości uszkodzonej buteleczki. W środku znajduje się substancja płynna w kolorze białawym, nie wydzielająca żadnej woni. Substancje wklepuje się w oblicze – Malkontentka czyni to wieczorem, bo rano… Dobra o perwersjach porannych będzie w special odcinku Tylko dla dorosłych blogerów;). Żartuję – nie będzie, bo rano to Malkontentka zęby gubi, żeby do pracy dobić, zanim zegar na czytniku przeskoczy godzinę W.
Jak widać mam kłopoty z koncentracją ale to raczej nie jest zasługą/winą toniku, tylko nadmiernej ilości kawy – piję podwójnie – za siebie i Malkontentkę.
Lotion wyparł - z kręgów malkontenckiej wiary, nadziei i miłości – kosztowny atomowy kolagen, bo primo – nie należy tych specyfików używać w komplecie, secundo – kolagen nie zdał egzaminu na obliczu bestii. Zgodnie z poradą Anuli TU idzie w cycki –– tfu – w pierś łabędzią. Na obliczu panoszy się zaś Hada Labo – nie umiem zapamiętać tej nazwy! - pomimo że pierwsze dni użytkowania produktu nie należały do pięknych. Mordka prezentowała się mocno średnio. Pojawiły się kropeczki w okolicach brody. A Malkontentka w kropeczki to nadmiar szczęśliwości. Była już gotowa sprezentować lotion mamie, ale pierwej postanowiła nabyć stosownych nauk. I tu mamy kolejny dowód na to, że wszelka wiedza jest przydatna. Otóż! Po retinolu może wystąpić chwilowe podrażnienie i nic to… Rzeczywiście – po dwóch dniach rzucik zanikł, a cera z godziny na godzinę zaczęła wyglądać coraz fajniej. Moi Państwo, konkretne efekty używania specjału Hada Labo były zauważalne okiem nieuzbrojonym już po tygodniu regularnego wklepywania. Przede wszystkim twarz wygładziła się – zanikają bytujące na niej wcześniej nierówności, skóra jest jaśniejsza i wyraźnie napięta. Gęstej sieci zmarszczek wprawdzie Malkontentka jeszcze nie posiada, więc o wpływie na zmięcia i pogniecenia nie ma co gawędzić, ale coś się zadziało, coś co wyraźnie daje efekt odmłodzenia i rozświetlenia. Malkontentka z pewnością zakupi kolejną butelkę. Warto inwestować w mordkę, bo lata lecą a pamiętajcie Po pięćdziesiątce każdy ma taką twarz, na jaką sobie zasłużył. (G.Orwell)
Jak widać mam kłopoty z koncentracją ale to raczej nie jest zasługą/winą toniku, tylko nadmiernej ilości kawy – piję podwójnie – za siebie i Malkontentkę.
Lotion wyparł - z kręgów malkontenckiej wiary, nadziei i miłości – kosztowny atomowy kolagen, bo primo – nie należy tych specyfików używać w komplecie, secundo – kolagen nie zdał egzaminu na obliczu bestii. Zgodnie z poradą Anuli TU idzie w cycki –– tfu – w pierś łabędzią. Na obliczu panoszy się zaś Hada Labo – nie umiem zapamiętać tej nazwy! - pomimo że pierwsze dni użytkowania produktu nie należały do pięknych. Mordka prezentowała się mocno średnio. Pojawiły się kropeczki w okolicach brody. A Malkontentka w kropeczki to nadmiar szczęśliwości. Była już gotowa sprezentować lotion mamie, ale pierwej postanowiła nabyć stosownych nauk. I tu mamy kolejny dowód na to, że wszelka wiedza jest przydatna. Otóż! Po retinolu może wystąpić chwilowe podrażnienie i nic to… Rzeczywiście – po dwóch dniach rzucik zanikł, a cera z godziny na godzinę zaczęła wyglądać coraz fajniej. Moi Państwo, konkretne efekty używania specjału Hada Labo były zauważalne okiem nieuzbrojonym już po tygodniu regularnego wklepywania. Przede wszystkim twarz wygładziła się – zanikają bytujące na niej wcześniej nierówności, skóra jest jaśniejsza i wyraźnie napięta. Gęstej sieci zmarszczek wprawdzie Malkontentka jeszcze nie posiada, więc o wpływie na zmięcia i pogniecenia nie ma co gawędzić, ale coś się zadziało, coś co wyraźnie daje efekt odmłodzenia i rozświetlenia. Malkontentka z pewnością zakupi kolejną butelkę. Warto inwestować w mordkę, bo lata lecą a pamiętajcie Po pięćdziesiątce każdy ma taką twarz, na jaką sobie zasłużył. (G.Orwell)
Ha ha:). Dobry poranek. Lepiej być żywym niż nie. A ten kosmetyk wygląda fajnie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem za byciem żywym:)
Usuńja też zawsze się napalam na jakiś wyrób cud to nie mogę wytrzymać z niecierpliwości i wieczko rozwalam... i potem żal
OdpowiedzUsuńA bo Leon człowiek niecierpliwy jest i masz...
UsuńJeszcze po kosmetyki przeciwzmarszczkowe nie sięgam, ale ostatnio o japońskich kosmetykach jest głośno i aż wstyd, że jeszcze nie mam ,ale za duży zapas w domu i nic nowego nie ma szansy się zmieścić :)
OdpowiedzUsuńJa juz niestety muszę na te półkę patrzec coraz czesciej:(
UsuńCuda. Normalne cuda. Też chcę ! I basta !
OdpowiedzUsuńWarto Eva!
Usuńhahaha ja mam ostatnio całą armię lotionów z hady i czerwonyjest moim ulubionym choć ostatnio złoty cosik go wypiera :D
OdpowiedzUsuńZłoty... Stosuje rano:)
UsuńCzyli jesteś rano gold-gril :D
UsuńAh ta Interendo, wszystkich zaraża;) ja się bronię nogami i rękami ale ona co chwila coś ciekawego przedstawia jak nie podsyła ;)
OdpowiedzUsuńAno racja:)
UsuńWitam kochana Malkontentko. Doskonały post na "cudowny" poranek. A jakże! Mi jeszcze daleko do użytkowania cudów do sprasowania oblicza mego,ale zastanawiam się nad kremami BB z kraju kwitnącej bądź nie kwitnącej wiśni ( kraju obok tegoż). Skądinąd wiem od Interendo,że skubane dobre są. Więc myślę i pewnie po nowym roku wymyslę i uszczęśliwię ( czytaj uszczuplę) swój portwel. :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńportfel oczywiście
UsuńAzjatyckie BB sa genialne! Skuś sie koniecznie!
Usuńczekam aż po zużywam zapasy kosmetyczne do mej mordki i przerzucę się na japońskie cudeńka :D
OdpowiedzUsuńFajne sa:)))
UsuńRenia też ma ochotę na te cudeńka japońskie :D
OdpowiedzUsuńRenia to młode dziecko jest i nawet jak sama wodą spryska buźkę to i tak uroda promienieje!!!!
UsuńPowinnam Was (ciebie i koleżankę Interedo) zaskarżyć o wyciąganie kasy. Noż kurde kaczka ja zbankrutuje przez Was. Tfu Tfu siło nieczysta. :P
OdpowiedzUsuńO kochana! Nie pozywaj, bo ha juz stoję na krawędzi mozliwosci finansowych.
UsuńNie wiem dlaczego (mój mózg wędruje dziwnymi drogami) ale przypomniał mi się cytat z Gomułki: Wprawdzie stanęliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
UsuńKurza noga rzeczywiscie skojarzenie niebanalne:D
UsuńKuszą te kosmetyki trzeba przyznać. :D
OdpowiedzUsuńMnie nawet skusiły:)
UsuńChcę, chcę, chcę ! :)
OdpowiedzUsuńPieknie pieknie! Post przeczytalam ciekawa z otwartym puskiem! Ber de Ver jest szczesliwa, ze retinolek sie spodobal! U mnie przy koncu butelki zlazla skora z palcow! Czyli ze niby zluszcza :)
OdpowiedzUsuńJa Cie zapraszam bo teraz jest dosteony zestaw lotion i mleczko... Ale mialam nie reklamowac- wybacz.
Ten zloty lotion jest tez mega! Na zime idealny! Ja tam tez do szyi uzywam! A juz najbardziej mi sie podoba ze to spora butla i starcza na dlugo!
Reklamuj, reklamuj, bo to co reklamujesz warte każdego wydanego grosza:). Złoty lotion idzie rano na oblicze:). Czekam na wypłatę i pędzę do Twojego sklepu- olejek mi sie marzy i wcierka itd.itp.:)
UsuńWybacz Sisi, ale nawet przy tak poważnym temacie, czytając Twój post nie potrafię się nie śmiać:) Szybko działa to Twoje cudo, niektórzy przez tydzień nie mogą przetrawić jednego obiadu!
OdpowiedzUsuńA z obiadem to zupełnie inna bajka:). Lotion działa szybciej i nie idzie w biodra!
UsuńAleż piękny ten ostatni cytat :) Mam nadzieję, że zasłużę sobie na jakąś gładką :) Może nawet dzięki azjatyckim cudom? :)
OdpowiedzUsuńJa to za duzo nabroiłam, to pewnie nie zasłużę ale walczę;)))
UsuńNie moge sie doczekać odcinka: "Tylko dla dorosłych blogerów"
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale opakowanie tego po prawej jest taaakie urocze! Kurczę, ja to też ostatnio takie retinolowo-hialuronowe kremy pokupowałam - wszak Orwell w ostatnim cytacie ma rację, a zakładam, że nie czytał bjutiblogów :)
OdpowiedzUsuńno, no kusisz ;) te Japonki na prawdę nieźle wyglądają, to pewnie te ich kremy działają :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Muszę się bliżej przyjrzeć temu specyfikowi po Twoim jego kuszącym opisie :)) Bardzo ciekawie tu u ciebie!
OdpowiedzUsuńNo widzisz, na mnie też tak retinol zadziałał :) Na szczęście po małej brodowej katastrofie jest już tylko lepiej i lepiej :0 Ciekawa jestem jakie tam jest stężenie retinolu? ktoś coś?
OdpowiedzUsuńMagia Azji po prostu :3 <3
OdpowiedzUsuń