Wampiry istnieją, tylko że zamiast krwi wysysają z nas sny. (W.Kuczok)
Tej nocy przeciągły skowyt rodzącego się nieumarłego, obudził demony pochrapujące słodko na zapomnianym cmentarzysku przy Świętym Ługu. Zdruzgotane – wszak żadna przyjemność być demonem – do tego śpiącym – wcisnęły się przez uchylone okno, żądne świeżej człowieczej krwi, której aromat tak nieznośnie nęcił nadwrażliwe nozdrza. Rozhuśtały stary żyrandol. Włączyły telewizor i przewróciły paprotkę. Ceramiczna donica rozbiła się o posadzkę, krwawiąc grudami brudnej ziemi … plus jeden robaczek. Przerażony skowyt psa rozdarł ciszę na strzępy, a ja podskoczyłam na łóżku…
… Chwila przecież nie mam paprotki…
… Znowu zwariowałam… To już trzeci raz w tym miesiącu…
… Chwila przecież nie mam paprotki…
… Znowu zwariowałam… To już trzeci raz w tym miesiącu…
Posiadłość Blackwood …no trudno spać błogo, po przeczytaniu tej fenomenalnej powieści Anne Rice. Lubicie historie o wampirach? Nie? He he. Ja też nie, ale … Kroniki Wampirów Anne Rice – Posiadłość... to zaledwie jeden z tomów – to SĄ opowieści o wampirach. Nieco jednak inne niż powszechnie występujące, bo… wybitne. I chociaż niby są o wampirach, to jednak o nich nie traktują… Tak na marginesie - sprawa powiązana w serię, ale na tyle luźno, że śmiało można czytać książki z cyklu w dowolnej konfiguracji.
Och, to była męka, przestrach i rozkosz, przechadzanie się wśród ludzkich stad, o które mogłem tylko się ocierać. Byłem potworem.
Wampir w wydaniu Rice, to nie Dracula podrywający się raźno z trumny, ba – to nawet nie szlachetny, bladolicy Edward sumiennie od stuleci kiblujący w ostatniej klasie ogólniaka… – no żesz… w sumie kiepsko się chłopu trafiło;). Wampir z Kronik... to książę ciemności Lestat, to artysta Armand, to zmagający się ze sobą i ze swoją innością ten, który jest obcy, niebanalny, to potwór dla własnych wyobrażeń, to potwór, który – uświadomiony – zaczyna doskwierać…
Wampir to zatem metafora. Symbol samotności i wyalienowania, walki ze sobą i próby ukrycia się w tłumie. Głęboko i smutno. Wpadłam na to dopiero przy dziewiątej części, ale nie jestem szczególnie bystra więc spoko - luzik.
Posiadłość Blackwood ma dość kiepskie recenzje, mnie jednak zaczarowała, pochłonęła i zabrała w magiczną podróż - na smętne mokradła, w krainę zła i cierpienia, w mrok… W życiu nie czułam się tak traumatycznie a zarazem cudownie czytając jakąkolwiek inną książkę. Nie było mnie tu… istniałam w innym wymiarze i w innym miejscu. A potem się dziwić, że cierpię na rozdwojenie – roztrojenie, sorry – osobowości. Język pani Rice jest specyficzny – nie każdy w nim zasmakuje, narracja niekiedy rozwlekła, akcja sennie dołująca. I najpiękniejsze – cały ten koktajl pozornej nudy buduje klimat tak nadzwyczajny, że klękajcie narody. Warto zanurzyć się w budzącej grozę atmosferze starego dworu, poznać jego mroczne sekrety, szeptane pod osłoną nocy przez … ano właśnie. Resztę sobie doczytajcie moi Państwo. Polecam serdecznie. Posiadłość Blackwood. Anne Rice. Idealna na jesienne wieczory… Aż chciałoby się w tym miejscu zawyć przeciągle...
Och, to była męka, przestrach i rozkosz, przechadzanie się wśród ludzkich stad, o które mogłem tylko się ocierać. Byłem potworem.
Wampir w wydaniu Rice, to nie Dracula podrywający się raźno z trumny, ba – to nawet nie szlachetny, bladolicy Edward sumiennie od stuleci kiblujący w ostatniej klasie ogólniaka… – no żesz… w sumie kiepsko się chłopu trafiło;). Wampir z Kronik... to książę ciemności Lestat, to artysta Armand, to zmagający się ze sobą i ze swoją innością ten, który jest obcy, niebanalny, to potwór dla własnych wyobrażeń, to potwór, który – uświadomiony – zaczyna doskwierać…
Wampir to zatem metafora. Symbol samotności i wyalienowania, walki ze sobą i próby ukrycia się w tłumie. Głęboko i smutno. Wpadłam na to dopiero przy dziewiątej części, ale nie jestem szczególnie bystra więc spoko - luzik.
Posiadłość Blackwood ma dość kiepskie recenzje, mnie jednak zaczarowała, pochłonęła i zabrała w magiczną podróż - na smętne mokradła, w krainę zła i cierpienia, w mrok… W życiu nie czułam się tak traumatycznie a zarazem cudownie czytając jakąkolwiek inną książkę. Nie było mnie tu… istniałam w innym wymiarze i w innym miejscu. A potem się dziwić, że cierpię na rozdwojenie – roztrojenie, sorry – osobowości. Język pani Rice jest specyficzny – nie każdy w nim zasmakuje, narracja niekiedy rozwlekła, akcja sennie dołująca. I najpiękniejsze – cały ten koktajl pozornej nudy buduje klimat tak nadzwyczajny, że klękajcie narody. Warto zanurzyć się w budzącej grozę atmosferze starego dworu, poznać jego mroczne sekrety, szeptane pod osłoną nocy przez … ano właśnie. Resztę sobie doczytajcie moi Państwo. Polecam serdecznie. Posiadłość Blackwood. Anne Rice. Idealna na jesienne wieczory… Aż chciałoby się w tym miejscu zawyć przeciągle...
A książki... to źródło nadziei, wszechświaty otwierające się między okładkami: wpadając w nie, jesteśmy uratowani. Posłuchajcie mrocznego podszeptu i dajcie się uratować.
Ja o wampirach przeczytałam całą sagę Zmierzch - arcydziełem bym tego nie nazwała, ale tragedii też nie było :) Innych opowieści wampirzych nie czytałam.
OdpowiedzUsuńZmierzch da się przeczytać. Miłe takie.
UsuńMiłe na raz :) Ale wracać chyba do nich nie będę choć rzeczywiście czytało się całkiem przyjemnie.
UsuńTeż czytałam - choć przyznaję, że z czystej ciekawości ale to było baaardzo długo po premierze ostatniej części :-D Miłe czytadełko :-)
UsuńJa też z ciekawości i trochę wcześniej niż Ty - to było po już po drugim albo nawet trzecim filmie. Filmy też obejrzałam, ale dopiero po przeczytaniu książek.
UsuńJa filmu nie widziałam, ale taka lektura przyjemna. Sprawnie napisana. Nieco baśniowa. Spoko:)
UsuńFilmy też widziałam, musiałam żeby zweryfikować co nieco :-) Jak dla mnie historia całkiem trafnie przeniesiona na ekran, ale ilość efektów komputerowych, w dodatku nie zawsze dobrze spasowanych biła po oczach!
UsuńJako ekranizacja - całkiem nieźle. Ale ja się tak bardzo rozczarowałam głównymi bohaterami! Aktorami znaczy się. Toż Edzio miał być boski, piękny i cudny, a Pattinson w moje gusta nie trafił. A Stewart z tą swoją jedną jedyną miną na każdą okazję denerwowała mnie niesamowicie.
Usuńjak koleżanka wyżej też przeczytałam całą sagę Zmierzch, teraz zaczytuję się w romansach, paranormalnych komediach romantycznych, głównie o relacjach damsko-wampirzych :D arcydzieła to nie są, ale idealnie nadają się na rozluźnienie po całym dniu lub nieco cięższej lekturze :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się zdecydowanie:)
UsuńCzytałam Wywiad z wampirem. Podobał mi się.
OdpowiedzUsuńMnie również:)
Usuńnie czytam takich książek, bo potem śniłyby mi się koszmary i bałabym się sama w domu być, zbyt bujną mam wyobraźnię ;)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Mnie już się śnią :)
Usuńnie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńJa tam łykam wszystko Rice :D
OdpowiedzUsuńNo cóż - ja również
UsuńWampirkowe pozycje to u mnie Saga Zmierzch, która raczej mnie nie powaliła na kolana ;) Bardziej lubię zagadki detektywistyczne, kryminały i thrillery :)
OdpowiedzUsuńA właśnie teraz czytam niezły - chyba thriller - recenzja będzie za tydzień.
UsuńLubię P. Rice, dawno nic jej nie czytałam. Odczuwam ostatnio przesyt wampirów wszelakich, nie wiem z jednej strony jej książki mi się podobają z drugiej znów wampiry.... Czytałaś Amerykańskiego wampira - komiks?
OdpowiedzUsuńA nie, nie czytałam. Ja z tych wampirów itd. to głównie Rice. Czarownice też ma niezłe!
Usuńnie znam, zerknę sobie w bibliotece.
UsuńOch koniecznie!!!! Godzina czarownic to sie nazywa i robi wrazenie!!!
UsuńMoja tematyka książek , wampiry i inne demony ;) Na studiach miałam fazę na kilka serii, z czego chyba najbardziej zaczytałam się w Serii o Georginei Kincaid (Melancholie sukuba, cześć1 ).. Kocham romans wpleciony w życie nadprzyrodzonych istot ;) Albo jak poślubić wampira milionera... aż chyba przerwę swoje szydełkowanie na rzecz książki ;) Pretensję każę kierować do Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńNo w sumie pomysł z wampirem milionerem... wiesz...przemówiło to jakoś do mnie!
Usuńsaga jest przesiąknięta erotyka, romansem i tym czymś ;)
UsuńChętnie wybiorę się w wyobraźni do tej posiadłości :-)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńJedyne do mnie zainteresowało pod względem wampirów to saga Zmierzch :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj kawałki pani Rice!
UsuńTy masz dzisiaj widzę halloweeenowy nastrój a niby już były :D i w sumie ta demoniczna laleczka czaki ;p
OdpowiedzUsuńE, kochana to jest mój stały nastrój.
UsuńHmm nie do końca moja tematyka, ale kto wie? :D
OdpowiedzUsuńSpróbuj, bo naprawdę warto.
UsuńPowiało grozą..:):)
OdpowiedzUsuńZgrozą nawet:)
UsuńTypowo historie o wampirach nie lubię, ale skoro polecasz' Posiadłość Blackwood' to ja chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRenia moja toz to mocna rzecz- cos dla Ciebie!
UsuńWampiry nie wampiry, widzę tutaj pozycję zdecydowanie dla mnie :-) Mikołaj się zbliża, będzie jak znalazł :-D Od siebie dla siebie! A wiadomo nie od dziś, że kiedy Malkontentka coś poleca to trzeba jej słuchać - ot i co! :*
OdpowiedzUsuńO Aga :))))). Kochana, ja jako osoba obsesyjna nie lubie dotykać cudzych książek. Obsesje tą odziedziczyłam po dziadkach, dlatego wzorem przodków, kupuje ksiazki od siebie dla siebie. Mając własna i odziedziczona kolekcję, nie musze korzystać z bibliotek:). Ale sie cieszę, że Cie tu widze. Gdzies zycie mocno Cie pochłania ostatnio:)
UsuńPochłania i to bardzo :-( Ale na tyle na ile mogę wpadam i zaglądam i czytam i komentuję :-* A do Ciebie to w priorytecie i w pierwszej kolejności! Ale Kochana to tylko drobne przerwy :-D Przecież wiesz, że jestem :-* Gdzieś :-) Jak ja Cię rozumiem! Nie lubię korzystać z książek innych, dlatego jeśli coś mi się spodoba od razu kupuję to do swojej biblioteczki! Bo musi być moje! I tylko moje :-)
UsuńI dlatego nie czytam zazwyczaj recenzji wielkich krytyków. Kilka razy się przejechałam na wychwalanych pod niebiosa książkach i teraz wolę sama dobierać lektury :) Tą bym pochłonęła, czemu by nie. Akurat na mój dzisiejszy humor :D
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że tez zdarzyło mi sie przejechać na pozycjach wychwalanych pod niebiosa. Okazywały się zazwyczaj mocno przekombinowane, albo nie na moj chłopski rozum, nie wiem. A Posiadłość przeczytaj. To świetna ksiazka.
UsuńCzasami się zastanawiam na jakiej podstawie krytyk się zachwyca książką i czy aby nie poprzez własne gusta? Wolę stokroć Twoją recenzję, która jest szczera niż jakiegoś podstarzałego profesorka, który wszystkie rozumy pozjadał :D
UsuńO wampirach czytałam Sagę :D Ale tu powiało he he he :D
OdpowiedzUsuńA to ja z kolei Sagi nie znam.
Usuńjuż wiem kto musi koniecznie tę książkę mieć:) dzięi za pomysł na prezent;*
OdpowiedzUsuńChyba jestem za stara na wampiry i inne takie. A najgorszą traumę przeżyłam czytając "Zbrodnię i karę". Pod koniec książki cierpiałam chyba bardziej niż główny bohater.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś ta literatura o wampirach nie ciągnie.
OdpowiedzUsuń