Pachnące racuchy,
bajki do poduchy,
melodyjną jesień
niech wam los przyniesie.
Niechaj żyją!
Niechaj żyją!
Tak jakoś życzeniowo się uczyniło… I trudno żeby było inaczej, skoro zewsząd płyną życzenia – i te dotyczące szczęśliwości ogólnoludzkiej i osobowe wiszlisty zakupowe i takie tam. Z mównicy sejmowej dają nawet całe koncerty… ale nie…zamilknij serce moje – nie będę komentowała żadnych politycznych czarów-marów, majaków również, bo - primo - złożyłam uroczystą autoobietnicę przed lustrem, secundo – nie chciałabym moich ukochanych Czytelników wystraszyć skandalizującym klimatem moich upodobań z intymnej strefy zapatrywań polityczno-religijno-takichtam. Złażę zatem z obłoczków, powszechny dobrostan narodów pozostawiam chwilowo bez nadzoru i skupiam się na prywacie…
Kochany Mikołaju,
w tym roku byłam wyjątkowo grzeczna. Nie zrobiłam wielu bardzo złych rzeczy, pomimo że mogłam, a momentami nawet chciałam. "Nie zrobienie" czegoś też bywa w cenie (no dobra ma to pewne uzasadnienie w przypadku, gdy bliska jest nam koncepcja, że brak zła jest dobrem – jednak do mnie jakoś nie do końca taka quasi-epikurejska retoryka trafia). Poczwarkowy przykład z góry uczy, że już za same intencje "nie siania" światowej rozpierduchy, niby poważni ludzie rozdają Pokojowe Nagrody Nobla. To i ja zwracam się z gorąca prośbą o skołowanie dla mnie jakiegoś drobiazgu. Mikołajowego. Nie musi być zaraz Nobel. Taki tam prezencik. Pod drzewko. A swoją drogą, szanowny Mikołaju, to porażające – przyznawać nagrody, za coś, co mogłoby się uczynić, ale wspaniałomyślnie cofnęło się jednak paluszek z guziczka odpalającego bombkę atomową. W tym kontekście założenie Kierkegaarda, że możliwości są bardziej przerażające niż rzeczywistość brzmi ...no brzmi… Zatem precedens jest –– nie zrzuciłam dozorczyni ze schodów – prezencik się należy, nie przebiłam opony sąsiadowi – kolejny… Tyle tylko kochany Mikołaju, że po głębszym zastanowieniu, z bólem przyznaję, że nie bardzo wiem, co chciałabym znaleźć w Twoim magicznym worku… To, co marzy mi się najbardziej – jest niematerialne… Ależ walnęłam z górnego C - uszy więdną przy takim słowno-dupnym kiczu, ale rzeczywistość widać czasem bywa patetyczna. W sumie z dóbr doczesnych umilających pobyt na ziemi – powaga – nie wiem… Sformatował mi się dysk z tego typu marzeniami i utraciłam dane. To pewnie źle… W sumie świat oszalał, to ja mogę z nim. Kurcze. Chyba najbardziej chciałabym pojechać do Palermo, ale epizody wojny religijnej wyrywającej co chwilka flaki z planety, nie stwarzają sprzyjającej atmosfery do takich wycieczek. A że raczej nie jest to pragnienie ostateczne i docelowe, to realizacja marzeń musi zostać odroczona. Chyba za stara jestem na rozglądanie się za młodzianami opasanymi pasami szahida i zbyt wielkim obrzydzeniem napawają mnie wojny religijne – zwłaszcza że zdecydowanie nie mam życzenia opowiedzieć się po stronie bogów – zawsze będę stała murem za człowiekiem. Coś mnie jakoś z właściwego toru posta wyrzuca… Przez ten wieczny zamęt w głowie. Przynieś mi zatem Mikołaju cokolwiek. I tak będzie fajnie.
bajki do poduchy,
melodyjną jesień
niech wam los przyniesie.
Niechaj żyją!
Niechaj żyją!
Tak jakoś życzeniowo się uczyniło… I trudno żeby było inaczej, skoro zewsząd płyną życzenia – i te dotyczące szczęśliwości ogólnoludzkiej i osobowe wiszlisty zakupowe i takie tam. Z mównicy sejmowej dają nawet całe koncerty… ale nie…zamilknij serce moje – nie będę komentowała żadnych politycznych czarów-marów, majaków również, bo - primo - złożyłam uroczystą autoobietnicę przed lustrem, secundo – nie chciałabym moich ukochanych Czytelników wystraszyć skandalizującym klimatem moich upodobań z intymnej strefy zapatrywań polityczno-religijno-takichtam. Złażę zatem z obłoczków, powszechny dobrostan narodów pozostawiam chwilowo bez nadzoru i skupiam się na prywacie…
Kochany Mikołaju,
w tym roku byłam wyjątkowo grzeczna. Nie zrobiłam wielu bardzo złych rzeczy, pomimo że mogłam, a momentami nawet chciałam. "Nie zrobienie" czegoś też bywa w cenie (no dobra ma to pewne uzasadnienie w przypadku, gdy bliska jest nam koncepcja, że brak zła jest dobrem – jednak do mnie jakoś nie do końca taka quasi-epikurejska retoryka trafia). Poczwarkowy przykład z góry uczy, że już za same intencje "nie siania" światowej rozpierduchy, niby poważni ludzie rozdają Pokojowe Nagrody Nobla. To i ja zwracam się z gorąca prośbą o skołowanie dla mnie jakiegoś drobiazgu. Mikołajowego. Nie musi być zaraz Nobel. Taki tam prezencik. Pod drzewko. A swoją drogą, szanowny Mikołaju, to porażające – przyznawać nagrody, za coś, co mogłoby się uczynić, ale wspaniałomyślnie cofnęło się jednak paluszek z guziczka odpalającego bombkę atomową. W tym kontekście założenie Kierkegaarda, że możliwości są bardziej przerażające niż rzeczywistość brzmi ...no brzmi… Zatem precedens jest –– nie zrzuciłam dozorczyni ze schodów – prezencik się należy, nie przebiłam opony sąsiadowi – kolejny… Tyle tylko kochany Mikołaju, że po głębszym zastanowieniu, z bólem przyznaję, że nie bardzo wiem, co chciałabym znaleźć w Twoim magicznym worku… To, co marzy mi się najbardziej – jest niematerialne… Ależ walnęłam z górnego C - uszy więdną przy takim słowno-dupnym kiczu, ale rzeczywistość widać czasem bywa patetyczna. W sumie z dóbr doczesnych umilających pobyt na ziemi – powaga – nie wiem… Sformatował mi się dysk z tego typu marzeniami i utraciłam dane. To pewnie źle… W sumie świat oszalał, to ja mogę z nim. Kurcze. Chyba najbardziej chciałabym pojechać do Palermo, ale epizody wojny religijnej wyrywającej co chwilka flaki z planety, nie stwarzają sprzyjającej atmosfery do takich wycieczek. A że raczej nie jest to pragnienie ostateczne i docelowe, to realizacja marzeń musi zostać odroczona. Chyba za stara jestem na rozglądanie się za młodzianami opasanymi pasami szahida i zbyt wielkim obrzydzeniem napawają mnie wojny religijne – zwłaszcza że zdecydowanie nie mam życzenia opowiedzieć się po stronie bogów – zawsze będę stała murem za człowiekiem. Coś mnie jakoś z właściwego toru posta wyrzuca… Przez ten wieczny zamęt w głowie. Przynieś mi zatem Mikołaju cokolwiek. I tak będzie fajnie.
a jak Mikołaj Ci przyniesie worek z diamentami i co wtedy będzie/:D?
OdpowiedzUsuńmalkontentka na pewno się z nami podzieli :)
UsuńZ pewnością:)
Usuńteż tak mi się wydaje :D
UsuńOczywiscie! Składam uroczystą obietnicę- jak tylko ten worek diamentów dostanę - dzielę się natychmiast! :)
Usuńjeeeeeeeeeeej! :D to ja przy okazji pisząc list, poproszę dla Ciebie o te dajomondy, tak 2 razy dla pewności :D:D:D żebyś się mogła dzielić z nami i dzielić :D
Usuńhahahahaah xd xd
UsuńNiech Ci przyniesie wszystko czego potrzebujesz i skrycie marzysz.....
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie!
UsuńNo ale jak ma przynieść coś jak np nie zna adresu :(
OdpowiedzUsuńDobry mikołaj nie potrzebuje adresu :)
UsuńMoże i tak, gorzej jak mikołaj chce skorzystać z poczty...
UsuńTeż mnie to frapuje od jakiegoś czasu :)
UsuńMikołaje mają swoje sposoby :-D
UsuńMyślę, że cokolwiek byś tu nie napisała - żadnego czytelnika nie odstraszysz. Było już wszsystko w historiach, które opisałaś, więc trochę zapatrywać politczno-religjno-takichtam nikomu by nie zaszkodziło :) Albo zawsze możesz założyć drugiego bloga (tak jak ja) i tam narzekać na system, Episkopat, ministrów kultury i doradców Macierewicza czy co tam wolisz :)
OdpowiedzUsuńPalermo! Nigdy tam nie byłam, ale kiedyś chciałabym zobaczyć ten zakon ze zmumifikowanymi zwłokami kapłanów. Ano tak, Kapucyni - wujek Google musiał podpowiedzieć kto zacz. Jak kiedyś świat się ogarnie - jadę z Tobą.
"(...) zwłaszcza że zdecydowanie nie mam życzenia opowiedzieć się po stronie bogów – zawsze będę stała murem za człowiekiem" - dzień dobry, masz u mnie +1000 punktów!
*zapatrywań ;)
Usuńu mnie też +1000!
UsuńNiepoważnie o Kosmetykach! Czy my czasem nie jestesmy tą samą osobą?;)
UsuńHa! Mam juz +2000:)))
UsuńZanim wysnujemy teorie o rozdzielonych siostrach czy coś w tym stylu, muszę powiedzieć, że chyba jednak coś nas dzieli - boję się tych Twoich porcelanowych lalek, wybacz :D :)
Usuńoj mnie też kusiło wiele a nie zrobiłam też grzeczniejsza byłam.... a to sie liczy hehe:)) jak grzeczny zawsze grzeczny jest a taki co siebie przezwycięża - to dopiero zasługa:)
OdpowiedzUsuńO widzisz! Mądrego to i miło posłuchać! Czyli w sumie zasłużyłysmy bardziej :))))
Usuń:*
UsuńMam nadzieje, że i do mnie przyjdzie hihi. :D
OdpowiedzUsuńMusisz byc grzeczna, jak Malkontentka:)
Usuńja sobie też złożyłam auto obietnicę nie wypowiadania się na tematy polityczno-religijne. A raczej, zawsze przed imprezą sobie to obiecuję, a później jest różnie :D
OdpowiedzUsuńA Mikołaj na pewno rózgi nie przyniesie:*
Pozdrawiam,
Najszczuplejsza
[najszczuplejsza.blogspot.com]
Podoba mi się Twoj nick:).
UsuńMam tak samo z tymi obietnicami... ;)
Dziękuję. Nie skromnie powiem, że też go lubię. Używam go już od dobrych paru lat i jestem w sumie zdziwiona, że nikt mi go jeszcze nie podkradł. Zwłaszcza na fotoblogach o odchudzaniu gdzie zaczynałam.
UsuńNapewno dostaniesz jakiś ajny prezent. Zasłużyłaś :-)
OdpowiedzUsuńMyslisz :)))). Byłam
OdpowiedzUsuńGrzeczna bardzo :)
Malkontentka toż przecież chodząca dobroć, jeśli nie ona to kto na prezenta zasłużył? :-D Chociaż nie powinnam narzekać, bo do mnie Mikołaj w tym roku wyjątkowo wcześnie zawitał :-* Malkontentko - Mikołaj z pewnością przeczyta Twój wywód i odpowiednio się do niego ustosunkuje :-D
OdpowiedzUsuńMalkontentka jest bardzo grzeczna, więc prezent na 100% dostanie :)
OdpowiedzUsuńA to niegrzeczne dziewczynki nie dostają prezentów?? A mi się wydawało, że dostają i to nawet lepsze...
OdpowiedzUsuńCzekaj, czekaj.... ale chyba nie od mikołaja...
Zobaczysz, Mikołaj z pewnością o Tobie nie zapomni! :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego z całego serducha (i sobie trochę też bo też grzeczna byłam...;p)
:)!
Z tą pokojową nagrodą nobla (celowo z małej litery) to już naprawdę przesadzili, jak tu mieć do tego szacunek??
OdpowiedzUsuńPost świetny, a skoro Malkontentka grzeczna była Mikołaj na pewno to widział i w kajeciku zapisał :D Teraz zaprzęga renifery, szykuje sanie i na bank niedługo będzie :D
Nienawidzę tematu polityki. Mikołaj z tego co wiem też nie lubi tego tematu :P A grzeczna żeś była, to zobaczysz przyjdzie i do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńBuziale Kochana :*
ja nie wiem co chce ;)
OdpowiedzUsuńMikołaj nie zapomina o nikim także na pewno coś Ci przyniesie. Ja znowu mam tych chciejstw małych i dużych tyle że niektóre wypieram w ogóle ze strefy marzeń żeby się nie dołować :D
OdpowiedzUsuńAmen. Podróże po Europie to teraz niezbyt dobry pomysł...ale za to jak staniały wycieczki do Paryża ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę hojnego Mikołaja ;)
Amazing post dear! You have a wonderful blog:)
OdpowiedzUsuńWhat about folowing each other on Instagram, Bloglovin, Twitter?.. :)
www.bloglovin.com/blog/3880191
Chyba każdy oczekuje Św Mikołaja - a Ja Ci go przecież życzyłam :) TO powinien wpaść! :))
OdpowiedzUsuń"słowno-dupnym" - nie ma to jak z rana poczytać :P
Na pewno odwiedzi Cię Mikołaj i przyniesie to o czym marzysz :)
OdpowiedzUsuńSuper się czyta Twojego bloga. Dodałam Cię do obserwowanych i będę zaglądać. Wielu, wielu prezentów od Mikołaja życzę. Ja też muszę jeszcze napisać list. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNIematerialne mówisz - no niestety to naciężej dostać ;(
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Mikołaj mógłby sprawić cud i pozwolić mi wykonać odzyskiwanie danych z dysku. Ze swojej nieuwagi straciłam wszystkie zdjęcia z zeszłorocznych wakacji i jestem zawiedziona :(
OdpowiedzUsuń