piątek, 20 listopada 2015

Czary – mary czyli jak to się zaczęło…

Bo Nibylandia jest zawsze – w mniejszym albo większym stopniu – wyspą, gdzie błyskają, od czasu do czasu, zdumiewające barwy i gdzie są koralowe rafy, podobne do obłoczków dalekie statki, dzicy ludzie, odludne legowiska zwierząt, gnomy zajmujące się krawiectwem…

Wszystko zaczęło się jak w każdej porządnej bajce…
Dawno, dawno… no po prostu ładnych parę lat temu, za kilkoma fajnymi górami, w małym drewnianym domku rozgrywała się scena zaiste niezwykła. Nad kolebką, szczelnie wypełnioną rozwrzeszczanym różowym bobasem, pochyliły się trzy zafrasowane, grubawe wróżki. 
Pierwsza – ukrywająca czarne oczy za potężnymi szkłami - dotknąwszy różdżką zmarszczonego czółka istotki, wyszeptała: będziesz miała głowę buzującą od pomysłów, twoje myśli będą kolorowe niczym motyle i jednocześnie mroczne, podobne  niepokornym, złowieszczym demonom. Będziesz pragnęła wiedzieć i widzieć….Więcej i więcej… Ciągle i wciąż. 
Druga wróżka – błękitnoskrzydła, dmuchnąwszy delikatnie w zmarszczony nosek, zaśpiewała: darowuje ci gorące serce, wspaniałą rodzinę, cudowne dzieci. Będziesz kochała, a i ciebie będą kochać
Trzecia – najpulchniejsza - podgryzając czekoladowego batonika, połaskotała wydęty brzuszek i zaśmiała się srebrzyście: humor nigdy cię nie opuści, zawsze będzie czaił się w sercu, nawet gdy ciało zapłacze… to bezcenny dar, bo humor kochanie, to i bezpieczna przystań i droga ucieczki.
Zadowolone wróżki ucałowawszy maleństwo, z trudem odtoczyły się od kołyski i przysiadły przy kominku, by w podniosłym nastroju uraczyć się owocową herbatką.
Leniwy spokój różowego wieczoru nie miał jednak trwać zbyt długo…
Nagle zadrżała ziemia! Złota błyskawica przecięła niebo, a pchnięte zimnym oddechem drzwi otworzyły się gwałtownie… W ich ciemnej oprawie, pojawiła się istota zachwycająca. Wysoka i szczupła. Jej oczy przywodziły na myśl błękitne oceany, czerń włosów – lśniące skrzydła kruka a różane usta … cóż… były wściekle skrzywione.
-  Witajcie siostrzyczki…. Uśmiechnęła się z ironią. 
- Jak zawsze nierozłączne… 
Trzy zawstydzone grubaski poderwały się karnie z poduszek i przestąpiły nerwowo z nóżki na nóżkę - równo i synchronicznie, niczym sterowane jakimś niewidzianym mechanizmem.
- Whisky? Piękność podniosła do ust skrzący puchar… - Tfu…herbata!
- Ha…. A cóż my tu mamy. Podfrunęła do kołyski.
- O dziecko – wzdrygnęła się ze wstrętem. - Doprawdy rozkoszny malec.
- To dziewczynka – zaoponowała nieśmiało jedna z wróżek
- …A dziewczynka. No nie wygląda…. A co wy tu siostrzyczki robicie…
-  Chrzciny. Przybyłyśmy na chrzciny – padło z kącika
- A Chrzciny. O. A czemuż to mnie nikt nie zaprosił na chrzciny…. Oj - zasyczała - to bardzo niegrzecznie… Ktoś tu nie ma dobrych manier… Jej lodowate spojrzenie zmroziło zbite w ciasną gromadkę siostry… ale jestem wspaniałomyślna. I obdaruje maleństwo… Zaraz…. Cóżeście mu dały.
- Jej – ponownie zaoponowała jedna z grubych wróżek
- Jej, jej – wrzasnęła z całą mocą piękność, waląc pięścią w stół. Kołyska wydarła się całą mocą młodych płuc.
- Cisza! Grube wróżki skuliły się jeszcze bardziej, kołyska zamilkła…
- Co to… rozum, serce, rodzina, humor… tak humor się przyda…. Wspaniałe prezenty dostałaś od moich sióstr, tyle tylko że ciężko będzie ci się nimi cieszyć… bo wciąż będziesz wysyłana w delegacje służbowe… rzuciwszy tym darem niczym klątwą, z głośnym śmiechem piękna wróżka rozwiała się w zimnej mgle.

No tak to mniej więcej wyglądało… Coś mi się wydaje, że ta ostatnia jędza jeszcze coś o grubych udach wspominała, ale głowy pod topór nie położę, bo zachowałam dość mgliste wspomnienie tamtej chwili i w sumie nie jestem pewna, czy to jednak nie była ta od batonika.

Kurza miednica. Znowu jadę.

29 komentarzy:

  1. ach Ty Sisi dziecię obdarzone złą klątwą wyjazdów xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak w prawdziwym przedstawieniu herbata zastąpiła whisky :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie :D
      No to jedz kochana, udanej podróży i oczywiście wracaj do nas szybciutko :)

      Usuń
    2. He he he wracaj :) I oby było dobrze :]

      Usuń
  3. Ha ha ha... Super to zobrazowałaś. Co do delegacji... Współczuje... Znów daleko od rodziny. :( Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. weź mnie zabierz następnym razem :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłej podróży, a już jutro weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bierz nas ze sobą a nie będziesz narzekać ;) conajmniej 2 na wyjazd i już impreza jest ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no...super...dobrze, że te wyjazdy mają i powroty :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Spokojnej delagacji i lepszego hotelu życzę.
    A wróżki to siostry wiedźm - nie jest źle kobieto, ostatnia mogła Cię obdarzyć szefami debilami albo wiecznym bezrobociem :) Więc cycki do przodu i dajesz kobieto :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie, hahaha! :D Pamiętaj, że nie ma takiej "Czarownicy", której nie da się pokonać! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurcze, parsknęłam śmiechem a tu smucić się bardziej wypada! Biedaku Ty nasz! :**

    OdpowiedzUsuń
  11. przypomniala mi sie audycja w polskim radio 1 michalakowie czy jak to sie nazywa:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyobraziłam sobie tą whisky... tfu! herbatę. :D haha

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha wyobraziłam to sobie. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Hehehe...nie ma to jak się napalić na piękną historię z happy endem a dostać zakończenie w stylu Monty Pythona :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jako miłośniczka literackich umiejętności biję brawo! :) Bajka wyszła Ci niczym prawdziwa baśń, z której oczywiście na koniec musiał wynurzyć się charakterek malkontencki. Co by zakończenie było dopasowane do ogólnego malkotenckiego bytu :D
    Swoją drogą u mnie chyba było na odwrót, były trzy złe wróżki po czym przyleciała ostatnia i ratując sytuację rzekła: ale czasem coś jej się uda ;)
    :D

    OdpowiedzUsuń
  16. hahahahahahaahaaaaaa :)))
    Piękna bajka :D

    OdpowiedzUsuń
  17. delegacje służbowe... w obskurnych i bleee fujj hostelach itp :D

    OdpowiedzUsuń
  18. oj tam, delegacje nie takie straszne jak je malują ;) a poza tym zostają Ci jeszcze rozum, serce, rodzina, humor :)

    OdpowiedzUsuń
  19. haha nie spodziewałam się takiego zakończenia :D

    OdpowiedzUsuń
  20. ojojjojjjjjj wracaj szybciutko.... mam nadzieje że tym razem nie będzie aż tak źle jak poprzednio....
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana! Nie chcę Cię martwić, ale te uda to może od tej trzeciej, Wróżki Od Batonika? Zresztą czy to ważne? Uda masz po to, żeby te wszystkie antycośtam testować czy działają!
    A gdzie Cię teraz znów wysyłają? W jakieś ładne rejony chociaż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę uwielbienie Malkontentki do delegacji i pech w tym temacie z pewnością uraczy nas relacją gdziekolwiek by ją nie wysłali :-)

      Usuń
  22. Nie no rozłożyłaś mnie na łopatki tą pointą xD Dobre uda nie są złe ;p też mam jak kolumny to czasem mam czym poddusić ewentualnego napastnika ;p i dzięki temu chronię się przed molestowaniem :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Co za wredota z tej wróżki......oby Ci szybko i w dobrych warunkach zleciało :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Kuźwa naplułam do zupy! ( zapamiętać- nie czytać przy jedzeniu) :p Dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Księżniczko Ty moja Kochana, klątwy wstrętnej wiedźmy ofiaro, nie daj wrednej małpie satysfakcji :) Przeżyj ten wyjazd i może się jeszcze baw się nieźle :D

    OdpowiedzUsuń