środa, 23 września 2015

Jak wkurzyć Malkontentkę...

Homo homini lupus est.
Nieprawda! Wilk to piękny, mądry i szlachetny zwierz! Nie moi Państwo, człowiek człowiekowi nie jest wilkiem, człowiek człowiekowi jest wszą! Nie dość, że obrzydliwą, to jeszcze pasożytującą i wysysającą wszystko, co najcenniejsze! Tfu! O tym, że życie, choć piękne, czasem bywa zasraniutkie zapewne każdy miał okazję nadupnie się przekonać. Malkontentka takoż, no ale teraz… Malkontentka jest zła. Zła, na wszystkich - ujmijmy to – frontach.

5 małych kroków do osiągnięcia etapu podwójnego rozjuszonego bawołu…. plus skrócony kurs uderzenia ostatecznego
Poradnik dla kadry zarządzającej
Wstępne przygotowanie gruntu
  1. Weź osobę nastawioną do życia cynicznie acz raczej przyjaźnie. 
  2. Zmuś ją do codziennego wstawania bladym świtem, czy też - inaczej rzecz ujmując - głęboką nocą. Do miejsca wykonywania pracy zarobkowej musi być odpowiednio daleko, a wszelkiej maści opóźnienia, dajmy na to 25 sekund (ach te boskie czytniki na wrotach to hell), mają być bardzo źle widziane i surowo karane.
  3. Spraw, aby twój pracowy niewolnik panicznie bał się zachorować i wpaść w stan biedronki – czyli ledwo rączką, ledwo nóżką, co wiązałoby się - nie daj bogini - z koniecznością udania się po pomoc medyczną i otrzymania – powiedzmy tygodniowego - zwolnienia lekarskiego. Aby osiągnąć taki stan wystarczy: wykpiwać głośno chorych wraz z ich – psia mać - chorobami, rzucać głupie uwagi na temat symulantów, naśladować chromych, lżyć niepełnosprawnych, okazywać wyraźne niezadowolenie, gdy chory pracownik dostarczy kwit, że właśnie oderwało mu nogę z połową dupy i zapytywać cynicznie, czy doprawdy aż pięciu dni potrzeba na odrośnięcie oderwanych kawałków obywatela. Uwaga – nie dotyczy to oczywiście osoby wykpiwającej czyli zarządzającej całym tym bajzlem na kółkach – w tym przypadku kilkutygodniowa rekonwalescencja w wypadku kataru jest konieczna.
  4. Zarzuć pracownika obowiązkami zawodowymi, których wykonanie wymaga nieustannego skupienia a ich ilość wystarczyłaby na obdzielenie trzech, mocnych głowami, osobników – dobrze by było gdyby co najmniej połowa z nich (obowiązków, nie tych z mocnymi głowami), wiązała się z odpowiedzialnością karną w przypadku zagubienia, błędnego zinterpretowania itd. – przez odpowiedzialność karną rozumiemy tu kilkuletni pobyt w zakładzie zamkniętym popularnie zwanym pierdlem.
  5. Wytwórz w miejscu zarobkowania atmosferę ustawicznego strachu, podenerwowania. Dobrze, jeśli uda ci się sprytnie skłócić pracowników. Idealny stan osiągamy wówczas, gdy pracownik wstając rano, na myśl o udaniu się do pracy, odczuwa lekki ból brzucha lub/i ewentualnie mdłości. Szczyt doskonałości – gdy od świtu z nerwów rzyga w muszlę klozetową.
Etap właściwy czyli jak zadać cios ostateczny

  1. Weź odpowiednio zmiętego pracownika – patrz wstępne przygotowanie gruntu.
  2. Oznajmij mu – koniecznie dwa dni przed planowaną „godziną W” – że:
  • Zostaje oddelegowany na tydzień
  • Meta oddelegowania znajduje się 500 km od miejsca startu – przy czym jest to głębokie zapupie
  • Nieistotnym a wręcz pożądanym jest, jeśli pracownik:
  1. Jest chory, źle się czuje i przychodzi do pracy, bo musi skończyć zadanie i jako istota odpowiedzialna nie chce wsadzać nikogo w obfajdane gacie, tylko – na zgubę własną – postanowił je wyprać samodzielnie.
  2. Jest posiadaczem małego dzieciaczka, z którym nie chce być chwilowo w oddaleniu, zwłaszcza że rozpoczęło nowy - przedszkolny etap w życiu, a co za dużo to nie zdrowo – jeden szok na kwartał dla osobniczka w wieku tuż-po-siusiumajtkowym - wystarczy
  3. Ma opłaconą zaliczkę w pensjonacie – ot drobna uroczystość miała być świętowana poza domem, w nieco bardziej wyjątkowej atmosferze i nie chodziło bynajmniej o biesiady delegacyjne.
Miej to wszystko w pięcie. Uprzyj się. Pomimo że w delegacje może pojechać kilka innych - chętnych - osób, wybierz konkretnie tę, której totalnie nie pasuje. Bądź świnią. Może dostaniesz nowe koryto… bo jak to było…? Daj człowiekowi koryto, a momentalnie zamieni się w świnię (A.Majewski)







18 komentarzy:

  1. Droga Malkontentko, czytając ten wpis, pomimo bycia na urlopie, automatycznie przypomniałam sobie o swojej pracy, o której mam podobne zdanie do Ciebie, co prawda nie wysyłają mnie w delegację, ale większość punktów się zgadza. Marne to jednak pocieszenie, że nie tylko ja mam takie 'warunki' a nie inne w miejscu, gdzie jakby nie było spędzam ogromną część swojego życia. O zgrozo! Nie sposób nie identyfikować się z Twoją złością i żadne słowo pocieszenia nie będzie tu na miejscu. Niesprawiedliwości stało się zadość, czego Ci szczerze współczuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem człowiek bywa bezradny wobec rzeczywistosci:(

      Usuń
  2. Świetnie.....
    A przedszkolak ma ukończone 4 lata? Bo pracownika opiekującego się dzieckiem do lat czterech nie można delegować poza miejsce pracy bez jego zgody. Nawet jeśli wcześniej zgodę na wyjazdy wyraziłaś możesz ją w każdej chwili odwołać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma co się męczyć. Ja wiem, małe dziecko, strach przed zmianami i inne czynniki mogą wchodzić w grę, ale... W życiu trzeba być "zdrowym egoistą" i pomyśleć także o sobie, swoim zdrowiu (fizycznym i psychicznym) i komforcie. Odpalać portale pracowe i szukać nowej pracy, marsz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że ze zmianą pracy nie jest tak łatwo i przyjemnie, ale popieram to co napisałaś i sama od jakiegoś czasu intensywnie przeglądam oferty, właśnie ze względu na ten zdrowy egoizm! Wierzę, że za jakiś czas otwarcie powiem, że moja praca to przyjemność :-)

      Usuń
    2. Podpisuję się pod tym. Ile można znosić takią atmosferę w pracy. Chyba nie tak powinien zachowywać się szef.

      Usuń
    3. Akurat ja mam taką pracę, ktorej nie da się ot tak porzucić.

      Usuń
    4. Nie chce się sprzeczać, ale... Każdą pracę można przerwać. Kontrakty czasowe? Są obwarowane wieloma przepisami, które można wykorzystać na swoją korzyść. Okres wypowiedzenia? Potencjalny nowy pracodawca zdaje sobie z tego sprawę, że musi poczekać dwa tygodnie, miesiąc czy trzy miesiące. Jakieś konszachty towarzyskie, zawiłości, układy i układziki? A co jest lepsze - odejść póki jeszcze się ma siłę czy odejść gdy jest się wrakiem człowieka? Problemy ze specjalizacją/obranie jakiejś niszy zawodowej? Przebranżowienie się - poprzez kurs, spróbowanie czegoś nowego, zaryzykowanie z rekrutacją do miejsca, gdzie teoretycznie nie odpowiadamy naszym profilem zawodowym. Nie ma co czekać, nie ma co się bać, trzeba chociażby powolutku walczyć o lepsze jutro, robiąc krok do przodu ;)

      Usuń
  4. A to faktycznie świenie! Niech się sami zamienią z tą sytuacją i poczują na sobie jak to jest!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, niektórzy ludzie chyba czerpią przyjemność z nękania innych. W sumie to szkoda mi tych ludzi, nigdy nie będą naprawdę szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż się przeżegnałam...
    Toż to Mordor nie praca...

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam to doskonale z własnego doświadczenia. A najlepsze jest to, że pracodawcy hurtem zatrudniają osoby niepełnosprawne (bo PFRON daje forsę), ale nie daj Boże ten niepełnosprawny na zwolnienie lekarskie pójdzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. rozumiem to bo we wczesniejszej robocie byłam właśnie takim "kozłem ofiarnym" i coby się gdzieś nie działo to kto-no oczywiście ja :/ wszystkie brudy-no przecież jestem ja. Nowy sklep-no kto Pojedzie??? No oczywiście ja i to nic że mam zaklepany urlop,wszystko opłacone i wszystko bierze cholera :/ Teraz jak zmieniłam prace mogę powiedzieć że do pracy chodzę z uśmiechem od ucha do ucha :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana toż Ty prawdziwe piekło na ziemi przeżywasz dzień w dzień! Wykończysz się w takim stresie! Naprawdę nie ma opcji zmiany pracy? Skoro tak jest teraz to potem będzie tylko gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  10. ostatni cytat mega:) czytając poszczególne punkty biorąc moje doświadczenie z pracodawcami przyznać z przykrością muszę iż niestety do rzadkości owe praktyki nie należą...
    Miałam kiedyś pracę w której atmosfera była taka ze chora byłam na samą myśl pójścia tam... to był koszmar... który stwarzali sami pracownicy...a właściwie pracownice... nazwanie "koleżanką z pracy" to czysta ironia... w ramach współpracy z ową firmą pracowałam uprzednio w innym miejscu, zanim nas przenieśli - bez porównania, choć dobrze też raczej nie było... klimat tworzą ludzie - od nich tak wiele zależy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pojąć nei mogę dlaczego pracodawcy zależy na tym by ludzie sie nie lubili...

      Usuń
  11. Istna tragikomedia, Twoje zdolności pisarskie są niesamowite, nawet tak okropną rzeczywistość jesteś w stanie przedstawić w komediowy sposób.
    Jeżeli chodzi o samą pracę.... nie wiem jaki mur trzeba w swojej psychice wybudować, żeby nawet takie sytuacje nie mogły się przez niego przebić, na samą myśl o takich warunkach w pracy robi mi się niedobrze :/

    OdpowiedzUsuń