środa, 11 lutego 2015

Organic Curl System po raz trzeci czyli amerykańskie fale Malkontentki w błysku fleszy




Kochani dziś zdjęcia. Wybaczcie, że je zamieszczam raniąc niewątpliwie Wasze wrażliwe oczy ale przyświeca mi cel wyższy. Czynię to niejako pro publico bono. Zarówno ogarnięci pragnieniem uczynienia sobie amerykańskich fal na własnym owłosieniu, jak i ci zdecydowanie przeciwni - mogą przekonać się przy użyciu własnego narządu wzroku, jak to wyglądaJNie jest to niestety „ścianka” tylko kiepskiej jakości foty z telefonu dokumentujące, jak mniej więcej prezentuje się upierzenie Malkontentki w miesiąc po zabiegu Organic Curl System. 
Zdjęcia przedstawiające biegunkowy koloryt mopa na zaprzyjaźnionej głowie oczywiście kłamią ;)… ale li i tylko w kwestii koloru – bo ten w rzeczywistości jest naprawdę piękny. Co do kondycji, stanu pogniecenia (szczególnie widoczne na zdjęciu bez malkontentkowego skrzywionego nochala) foty przedstawiają rzeczywistość. Czy smutną? Sami zdecydujcie. Generalnie jednak Malkontentka jest zadowolona… ciężko jednakże stwierdzić czy jest to absolutne, doskonałe zadowolenie same w sobie czy raczejulga, że jestak jak jest, bo wszystko wskazywało na to, że będzie zdecydowanie gorzejJ. Po szerokiej gamie ostatnich przeżyć, gdzie uczucia Malkontentki oscylowały w szerokiej amplitudzie - od rozpaczy do euforii - dziś trudno o obiektywizm.
Przy okazji - włosy nie wymagają chyba jakiejś przedziwnej pielęgnacji dodatkowej. Z pewnością mniej się przetłuszczają. Traktowane są mydłem cedrowym babci - celebrytki Agafii i odżywką z olejami dr Bio (bardzo ciekawa sprawa – recenzja niebawem)Malkontentka próbowała też oleju z papryczką jadowitą chili ale olejowanie włosów zakręconych przez OCS przypomina nakładanie tłustej substancji na jakieś syntetyczne włókno…  naolejowana sierść Laleczki  Chucky czy coś w tym stylu ;)
Popatrzyliście? Jakie wrażenia? Galopujecie do salonu fryzjerskiego czy raczej dziękujecie bogini, że nie natchnęła Was wizją pięknych loków, fal amerykańskich czy jako to tam zwał…? Może ktoś się pokusi o kilka słówJ

7 komentarzy:

  1. Całkiem ładnie wyglądają, na pewno zyskały na objętości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tak ale początki były trudne i naprawdę byłam załamana. To na zdjęciu to nie jest skręt uzyskany dzieki zabiegowi... tylko dzieki okrągłej szczotce. Niemnuej jednak fryzura dobrze sie trzyma.

      Usuń
  2. Kochana ja uważam że Ty masz piękne, gęste i świetnie falowane włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia bo Ty dobra kobieta jestes. To pocieszysz:). ale dziekuje bardzo 😘

      Usuń
  3. robiłam sobie te amerykańskie fale w lutym tego roku - wydaje mi się, że fryzjerka w twoim przypadku niestety źle wykonała zabieg. czy w trakcie kręcenia włosów na wałki czułaś dyskomfort? chodzi mi o to, czy włosy zostały bardzo mocno naciągnięte na wałki? to jest nieprzyjemne, ale niestety stanowi kwintesencję tego zabiegu - włosy nie są chemicznie skręcane jak przy trwałej, ale rozciągane na wałkach, czyli uzyskujemy efekt jak zakręcenia wstążki po przesunięciu po niej ostrzem noża. jeśli fryzjerka nie naciągnie odpowiednio mocno to włosy nie będą się kręciły. ja mam już 5 miesięcy ten wynalazek na głowie i generalnie po umyciu włosów mogę zrobić dokładnie nic a mam fryzurę z mocno pofalowanych, "surferskich" pasm. coś wspaniałego. i to dokładnie bez suszenia i nakładania czegokolwiek. a włosy wyjściowe miałam proste, podatne na kręcenie ale absolutnie bez skrętu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie robiłaś te fale? Mnie to bardzo kusi. Mam zdrowe, ale cienkie włosy, przez co mają bardzo małą objętość. Marzy mi się trochę fal na głowie :)

      Usuń
  4. O ranyyy - no - ja idę w najbliższy czwartek na te fale.. z moim sianem... zobaczymy... trwałą ćwiczyłam przez wiele lat i raz lepiej, raz gorzej, ale jakoś wyglądałam... teraz ... zobaczymy! dam znać!

    OdpowiedzUsuń