Moi Państwo, dziś ponownie foty. Malkontentka,
niesiona na fali popularności postów o zabiegu Organic Curl System, powoli
wciela się w rolę modelki i trzepie szczeciną porastającą jej głowę do aparatu
zamontowanego w telefonie. Jak wszyscy zapewne wiemy - chociaż po głębszym
namyśle stwierdzam, że nie jest to jednak oczywiste – telefon to nic innego,
jak przyrząd służący do utrzymywania kontaktu ze światem. Niegdyś wykręcało się
numer osoby, z którą chciało się rozmawiać i wydobywało się z siebie słowa przy
użyciu narządu mowy. Słowa kierowało się do słuchawki umocowanej do reszty
urządzenia za pomocą krętego kabla. Osoba z drugiej strony – czyniła podobnie i
w ten prosty sposób uzyskiwano zjawisko zwane ROZMOWĄ. Dziś telefon owszem nadal
ma identycznie działającą funkcję ale jest ona w zaniku. Smsy, MMSy, internet –
a tu już wiadomo szał – facebook, bank no co, kto lubi. Dziś za pomocą telefonu
robimy wszystko – a najmniej pewnie dzwonimy. Robimy też zdjęcia, co już w
ogóle woła o pomstę do nieba, bo do robienia zdjęć służy inne urządzenie, które zapewne niebawem stanie się dostępne w małych zapomnianych przez świat
sklepikach i na ekspozycjach muzealnych… No ale co tam. Malkontentka ani
fantazji, ani ambicji zostania profesjonalnym fotografem nie ma, nota bene
aparatu fotograficznego jako samodzielnej jednostki też nie posiada więc podąża za
stadem… ech… Dobra my tu o pierdołach a dzień ucieka.
Walentynki minęły, przed nami
Dzień Kobiet, Dzień Matki, Dzień Dziecka – każdy niewątpliwie znajdzie coś dla
siebie wedle samopoczucia i upodobań. Czy w ramach samorealizacji własnej
fundnąć sobie, korzystając z szerokiego wachlarzu pretekstów wymienionych powyżej,
prezencik w postaci zabiegu kręcenia amerykańskich fal? Oceńcie sami. Dziś
kolejna aktualizacja malkontenckiej głowy. Widać, niestety widać, postępujący
proces zamieniania się owłosienia w suchy wiecheć. Dzieje się to, pomimo intensywnej
pielęgnacji, starannego nawilżania, olejowania etc.
Włosy u nasady - tam gdzie zdążyły odrosnąć - zaczynają się błyskawicznie przetłuszczać,
dalej są niczym kopka chrustu. No może lekka przesada, ale przynajmniej
zmierzają w tym kierunku. Niestety Malkontentka pomimo licznych zapytań
rozsyłanych po fachowych blogach nie może się dowiedzieć, czy włosy wymagają
stosowania protein czy wręcz przeciwnie, póki co wiadomo, że po zabiegu
absolutnie nie sprawdza się ani słynna Alterra z granatem ani olejek z
papryczką chili Babci Agafii. W ogień walki zostanie dziś wrzucony IHT-9, ajuwerdyjska
odżywka ostatniej szansy o groźnie brzmiącej nazwie… hmm IHT-9, średnio kojarzy
się z magicznymi hinduskimi recepturami, ale „mówi się trudno i płynie się
dalej, płynie się dalej…” a jak już dopłynę – o tym, czy nasz IHT okazał się
balsamem na malkontencką duszę (głowę też) czy raczej żrącą substancją powiedzmy…depilującą
(no jakoś mi tak ta nazwa bardziej kręci się w rejonach domestoso-podobnych)
opowiem przy okazji. Póki co- miłego!
Ja tam nic nie robię specjalnego z włosami a są super xD.
OdpowiedzUsuńTakie włosy "samoobsługowe" to marzenie! Tez bym chciała!!!! Ja niestety muszę sporo przy nich kombinować a czasami strzelę sobie tak w kolano, ze ho ho:)
UsuńU mnie się fajnie na suche (tylko to u mnie było od farbowania) włosy sprawdzała maska biovax do włosów zniszczonych:)
OdpowiedzUsuńMam pod reka ten biovax z olejami - to w sumie tez do wlosow zniszczonych!
UsuńTo czekam na bardziej szczegółową recenzje. Ja zmagam się z wiecznym puchem na głowie...
OdpowiedzUsuńPo pierwszym użyciu mam odczucie, ze to IHT raczej powoduje gwałtowna eksplozje puchu:). Dzis wygladam jak pudel...
Usuńfajnie się czyta Twoje posty, masz "lekkie" pióro :) ciekawa jestem jak sie sprawdzi ten IHT?
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
A dziekuje serdecznie, to bardzo miłe - po lekturze Twojego bloga śmiało stwierdzam - i wzajemnie:).
UsuńPo pierwszym użyciu IHT mam na głowie szopę:). Zobaczymy jak sie sprawdzi w dalszej zabawie !
U mnie również telefon przestał już służyć wyłącznie do kontaktu ze światem :) Bądź co bądź cyfrówki się ze sobą w torebce (raczej) nie nosi, a posiadając aparat w telefonie zawsze można uchwycić pewne momenty w dowolnej chwili :) A z tymi proteinami to niestety musisz sama spróbować - 2 dni w tygodniu najlepiej bo z ich przesadzeniem może być jeszcze gorzej. A jeżeli nic dobrego się nie będzie działo, to w ogóle odstawić. Moje włosy, gdy robią się przesuszone, najlepiej ujarzmiają naturalne oleje na pół godziny przed myciem + odżywka Garnier Goodbye Damage (serio) :)
OdpowiedzUsuńBasiu, bardzo dzieki za tak wyczerpująca odpowiedz:). Kompletnie nie mam wyczucia jeżeli chodzi o pielęgnacje wlosow. W moim wydaniu to raczej żywioł :))). Ale staram sie. Uczę sie wlasnie o tych proteinach, bo podejrzewam je o moj susz na głowie.
Usuń