Viz.
Od dwóch dni Jej towarzyszę.
Asystuję w tajemniczym procesie odchodzenia. Spełniam niewyszczekane pragnienia, masuję zmęczone łapy, całuję cudny pysk mojej starej przyjaciółki. Porozumiewamy się wzrokiem i sekretną mową telepatii międzygatunkowej. Uśmiecham się.
Kłamię. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze.
Gówno.
Nic nie będzie. Nowotwór wrócił. Silniejszy. Podniósł się, jak feniks z popiołów. Tylko w bajkach dobro zwycięża. W prawdziwym życiu jest zasraniutko. Walka zakończona. Są jeszcze małe tabletki. Na czarną godzinę. Żeby nie bolało. Bo boleć nie może.
Tulę.
Za drzwiami sypialni odklejam z twarzy uśmiech.
Płaczę.
W poduszkę.
I teraz.
...
Zmagamy się dalej. Razem.
Błagam o cud.
Boimy się.
Obie.
biedny fafik :(
OdpowiedzUsuńTak mi przykro. Najważniejsze, ze w takiej chwili ma taka rodzinę i przyjaciół jak wy
OdpowiedzUsuńRodzinę... Dzięki Karolina. Ładne słowa.
UsuńBiedactwo :( Przesyłam buzi w nosek. Bardzo kocham wszystkie psy, one w przeciwieństwie do ludzi kochają bezgranicznie. Trzymaj się! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDzuękuję.
UsuńEh.. wiem co przeżywasz . Powiem Ci, że udało mi się wrócić do domu kiedy nasza poprzednia beaglica była już na skraju sił - na szczęście traf chciał, że moja mama miała wtedy zebranie - bo nie da się ukryć, że mimo wszystko kochała Oyę najmocniej - robiła to samo co Ty i nie umiała powiedzieć dość, a pies już naprawdę cierpiał. Trzeba przyznać, że Oya nawet po śmierci wyglądała przepięknie - jak laleczka ... Tylko niestety laleczki choć śliczne martwe są i nie merdają ogonem ZAWSZE kiedy poświęci się im odrobinę czasu. Psy żyją zdecydowanie ZA KRÓTKO!
OdpowiedzUsuńPat dzięki za dzisiejszą rozmowę.
Usuńoj, bardzo mi przykro :( miałam psa, kochałam go bardzo, chorował, zdechł, już nie chce psa, za bardzo boli ...
OdpowiedzUsuńWspółczuję przeżyć...dobrze,że nie jest sam, lecz z kochającą osobą , którą jesteś Ty .
OdpowiedzUsuńKochana Sisi. Wiem co przeżywasz... i wiem jakie to trudne. Serce się kraje... Jestem z Tobą i Viz całą sobą. Mi mojego Dyzia do dziś brakuje. ;-(
OdpowiedzUsuńJeny... Przykro mi to słyszeć... Nie poddawaj się i dawaj siłę psiakowi, jaką on dawał tobie przez ten cały czas! Wsparcie bliskich jest bardzo ważne w takich momentach, nawet jeśli ktoś by mi zarzucił "to tylko pies"... ♥
OdpowiedzUsuńPłaczemy razem z Wami.
OdpowiedzUsuńWycałuj czule od nas *:
trzymacie się!!
OdpowiedzUsuńcałusy dla Was!
ojej, jak mi szkoda tego psiaka...
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńOj Kochana tak mi przykro :(
OdpowiedzUsuńzgadzam się z cytatem . Przykro mi bardzo :( jestem z tobą duchem :*
OdpowiedzUsuńSandicious
BOże drogi :( jakże mi przykro...zrozumieć Cię może najlepiej ten kto ma psa-ja nigdy nie miałam,ale miałam inne zwierzęta które kochałam strasznie i przezywałam podobnie jak po kilku latach odchodziły....rok temu przeżywałam to samo,tuliłam umierające zwierzątko i byłam z nim do samego końca :(
OdpowiedzUsuńmiałam podobną sytuację, trzy lata temu,
OdpowiedzUsuńPilot, moj psiak nagle schudł, mocno, zaczął sikać, w przedpokoju, nawet jak był szczenięciem nie uronił kropli, więc od razu pod pachę i do weta.
diagnoza-cukrzyca.
walczyliśmy o niego, badania, insulina, uczyłam sie, jak robic zastrzyki, płakałam przy tym, on nawet nie pisnął a musiało boleć.
po pół roku przegraliśmy, za niski cukier, hipoglikemia ... i koniec.
miał osiem lat i był całkiem młodym i przystojnym osobnikiem.
i wiesz, czasem właściciel bardziej cierpi.
ja cczułam sie winna, przekarmiłam go?
tak, że rozumiem i współczuję.
O bardzo podobne przeżycia. Wiesz co czuje:(
UsuńKochana przytulam ;((
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo
Usuń:(
OdpowiedzUsuńZnam to, trudno żegnać przyjaciela.
Jeszcze trudniej żegnać się każdego dnia po kawałku, czekać... na nieuniknione.
Nie ma takich słów, które wyartykułują dławienie w gardle, opiszą ogrom smutku i czerń dookoła.
Kasiu mimo wszystko Viz nie jest sama w tej drodze, ma przyjaciółkę, wierną kompankę, towarzyszkę podróży, na pewno mniej się dzięki temu boi, a psy są mądre, nieraz się o tym przekonałam w życiu.
Przesyłam dużo siły!
Dziękuję Anetka. Tak pięknie to opisałaś. Tak wlasnie sie czuje.
UsuńŚciaskam!
UsuńWiem co czujesz, też przez to przeszłam kilka lat temu. Współczuję i Tobie i pieskowi :(
OdpowiedzUsuńDziekuje
UsuńNigdy nie miałam pieska, ale wiem jak moja przyjaciółka przeszła stratę czworonoga kilka tygodni temu. Czytając Ciebie przypominają mi się dokładnie jej słowa. Jakby to ona je pisała. Jesteście cudnymi przyjaciółmi tych zwierzątek. Życzę cudu. Trzymam kciuki. I wirtualnie przytulam.
OdpowiedzUsuńMi niedawno odszedł mój szczurzy przyjaciel i płakałam jak bóbr. Zwierzaki zdecydowanie są z nami za krótko. Rysowałam tą smutną psinkę, przykro mi, domyślam się co przeżywacie obie...
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki ;((
OdpowiedzUsuńto bardzo smutne... my byliśmy przy naszym psie jak odchodził... aż w końcu trzeba go było jednak przytulić i pozwolić usnąć bo się męczył bardzo...
OdpowiedzUsuńWzruszający post, jesteśmy z Tobą :)
OdpowiedzUsuńMi wet powiedział żebym nie płakała to on to czuje... wiem.... byłam w takiej samej sytuacji gdzie niemożliwe powstrzymać łzy.
OdpowiedzUsuńTule i całuję.
dobrze że możesz Jej towarzyszyć..
OdpowiedzUsuńjak się trzymacie?
OdpowiedzUsuń<3 :( Tu zawsze braknie słów...
OdpowiedzUsuńTak mi przykro...ważne że przynajmniej ktoś przy niej jest
OdpowiedzUsuńpiesek najlepszy przyjaciel czlowieka
OdpowiedzUsuńTo straszna choroba również jeśli chodzi o zwierzęta :( One też czują, ze jest coś nie tak i na swój sposób wiedzą i przeżywają...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Dobrze, że jesteś przy niej.
OdpowiedzUsuń