Odbiło ci. Masz fioła. Ale powiem ci coś w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci. (Alicja w Krainie Czarów)
Żre mnie ta cholera.
Żre.
…
Wiecie co to jest strach?
Taki strach, który zaciemnia umysł, skręca flaki, wiruje w głowie?
Strach przed samym sobą…
Nie czytam, nie piszę. Leżę pyskiem w gnojowisku i nie umiem się wygrzebać. Poczekam. Jak zawsze..
Bo żre… Ale wreszcie kiedyś się nażre, bo ile można żreć. I nie rzygnąć. Oby się zadławiła…
Pierwszy raz zaatakowała wiele lat temu...
Żre mnie ta cholera.
Żre.
…
Wiecie co to jest strach?
Taki strach, który zaciemnia umysł, skręca flaki, wiruje w głowie?
Strach przed samym sobą…
Nie czytam, nie piszę. Leżę pyskiem w gnojowisku i nie umiem się wygrzebać. Poczekam. Jak zawsze..
Bo żre… Ale wreszcie kiedyś się nażre, bo ile można żreć. I nie rzygnąć. Oby się zadławiła…
Pierwszy raz zaatakowała wiele lat temu...
Rzuciłam wyzwanie sobie i światu i w glorii niezłomnej maczówy wracałam w domowe pielesze. Wydawało mi się, że już niczego się nie boję.
Jak bardzo się myliłam…
To właśnie wówczas, gdy w samolocie sączyłam gorzkiego drinka w hołdzie podbitej przestrzeni, zainkasowałam pierwszy cios - prosto w zęby a potem już z gleby - jeszcze solidny kopniak w żołądek. Wróciłam – wystraszony kłębuszek trzęsącego się czort wie czego…
To był ten pierwszy raz.
Nie ostatni.
Wraca regularnie.
Kiedyś nawet próbowałam walczyć.
Ale świat złożony z rojeń, obrazów i półprawd nie bardzo odpowiada mi jako aktualne miejsce pobytu. Zostawie to na później. .. Zawsze trzeba mieć coś na później.
Ćpun ze mnie nadzwyczaj niewydarzony… i zawodowo w tym fachu raczej kariery nie zrobię.
Dlatego nie walczę.
Nie sprzeciwiam się - pozwalam jej ze sobą być. Poddaje się i jakoś razem płyniemy, kopiąc się z lekka po kostkach i spychając wzajemnie z łódeczki.
Mówią, że to choroba duszy…
Że nie odpuści.
I nie jest to psia mać werterowski, romantyczny weltschmerz. Z romantyzmem to ma tyle wspólnego, co tłusta ruska baba w spoconej chustce na głowie, pochylająca bolące plecy nad balią z brudnymi gaciami swojego samca z cycatą pin-up girl wypinającą pośladki podczas pozornego pucowania czerwonej limuzyny na podjeździe amerykańskiego domu rodem z amerykańskiego snu.
Czyli balia…
Romantyzm choroby duszy to łeb w muszli klozetowej i nocne agonie.
To był ten pierwszy raz.
Nie ostatni.
Wraca regularnie.
Kiedyś nawet próbowałam walczyć.
Ale świat złożony z rojeń, obrazów i półprawd nie bardzo odpowiada mi jako aktualne miejsce pobytu. Zostawie to na później. .. Zawsze trzeba mieć coś na później.
Ćpun ze mnie nadzwyczaj niewydarzony… i zawodowo w tym fachu raczej kariery nie zrobię.
Dlatego nie walczę.
Nie sprzeciwiam się - pozwalam jej ze sobą być. Poddaje się i jakoś razem płyniemy, kopiąc się z lekka po kostkach i spychając wzajemnie z łódeczki.
Mówią, że to choroba duszy…
Że nie odpuści.
I nie jest to psia mać werterowski, romantyczny weltschmerz. Z romantyzmem to ma tyle wspólnego, co tłusta ruska baba w spoconej chustce na głowie, pochylająca bolące plecy nad balią z brudnymi gaciami swojego samca z cycatą pin-up girl wypinającą pośladki podczas pozornego pucowania czerwonej limuzyny na podjeździe amerykańskiego domu rodem z amerykańskiego snu.
Czyli balia…
Romantyzm choroby duszy to łeb w muszli klozetowej i nocne agonie.
Ciężko jest umierać milion razy.
Ciężko jest żyć z nerwicą.
Witajcie w moim życiu. Krajowym śnie.
Witajcie w moim życiu. Krajowym śnie.
Jesteś silna.
OdpowiedzUsuńZ panem strachem to my za pan brat.
OdpowiedzUsuńŻyje z nerwicą już blisko 10 lat, ale daje radę, na pewno stałam się silniejsza, ale też przewrażliwiona ;/
OdpowiedzUsuńChciałabym nie wiedzieć i nie rozumieć o czym piszesz. Ale wiem.
OdpowiedzUsuńJa na szczęście jestem osobą bardzo spokojną, jednak niestety moja mama ma okropną nerwicę ;/
OdpowiedzUsuńPolecam, szczególnie teraz kiedy po podaniu hasła które podałam w notce dostaje się jakiś prezent gratis :) Chrześnica będzie zadowolona!
OdpowiedzUsuńPowodzenia i siły! Ja jestem bardzo nerwowa, byle co umie mnie wyprowadzić z równowagi ale wiem, że muszę z tym walczyć dla zdrowia swojego i ludzi wokół...
Pozdrawiam, melodylaniella.blogspot.com
Jakbym czytała samą siebie, każde zdanie.. No identycznie.. I chciałabym też nie rozumieć Ciebie, ale niestety rozumiem.
OdpowiedzUsuńSandicious
Kochana, nie warto! pomyśl sobie, że to nie ma żadnego znaczenia, że nie wszystko (niestety) od nas zależy, że nie mamy wpływu na głupotę, lenistwo, chciwość ..., po prostu rób swoje i ciesz się, ciesz się z życia, bo chyba jest fajne :)
OdpowiedzUsuńAha, no i czekam na wiadomość :) ja stawiam kawę :)
OdpowiedzUsuńteż mam, ale troszkę inaczej to wyląda
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie wiem o czym piszesz, mnie co najwyżej ogarnia czasem stary dobry wk.rw😈 Ale trzymam kciuki, żeby Cię całkiem nie zeżarło, bo szkoda by było 😕
OdpowiedzUsuńLeon śle buziaki by uśmiech wrócił na lico Malkontenckiej persony!
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać ani w jaki sposób pomóc. Mogę jedynie życzyć byś poradziła sobie z tym uczuciem i wyszła jeszcze silniejsza niż byłaś.
OdpowiedzUsuńObyś to Ty kiedyś zeżarła ją :)
OdpowiedzUsuń"Czuję jak ostry nóż wbija mi się w brzuch. Ktoś nim kręci, w środku, sprawiając mi ból."
OdpowiedzUsuńUśmiechajmy się dalej tym sztucznym uśmiechem, który ma służyć jako maska naszej już podumarłej duszy. Tacy się urodziliśmy, nauczmy się z tym żyć, lub poddajmy się bez walki. ;)
Niestety wiem o czym piszesz:/
OdpowiedzUsuńmam podobnie
OdpowiedzUsuńDużo siły :*
OdpowiedzUsuńMiałam nerwice w pierwszej klasie szkoły średniej, a raczej wtedy się zaczęło...jedna z najlepszych szkół w kraju bla bla bla trzeba było mieć mega dobre wyniki itd, wychowawczyni tak mnie męczyła psychicznie, że doprowadziła mnie do nerwicy...ale byłam silna i sobie poradziłam, da się z tym zwyciężyć.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że już lepiej :*
OdpowiedzUsuńCzy mogę napisać, że nerwica już za mną? Pewnie nie, choć najcięższy okres mam już za sobą ciągle czuję jej oddech na karku....
OdpowiedzUsuńA ja wierzę, że można z nią wygrać! :) I Ty też w to uwierz, małymi kroczkami...
OdpowiedzUsuńNerwicę miałam w mojej starej pracy. Teraz już wiem jakich błędów nie popełniać. I jest git.
OdpowiedzUsuńJa czasem też potrafię być kłębkiem nerwów. Życzę dużo siły kochana, dasz radę, zobacz ilu ludzi Cię wspiera! :*
OdpowiedzUsuńMój blog - HELLO-WONDERFUL♥
Podoba mi się ten cytat: "Ale świat złożony z rojeń, obrazów i półprawd nie bardzo odpowiada mi jako aktualne miejsce pobytu."
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś, że na nerwicę cierpią bardzo wrażliwi ludzie. Nie wiem czy to jakiekolwiek pocieszenie być wrażliwym w dzisiejszym świecie, ale życzę Ci dużo siły Kasiu.