Krew! To powinno być wewnątrz! - dziś na dzień dobry ten najcudniejszy kwiatek W. Allena - artysty doskonałego, który zasłużenie nosi zaszczytne miano guru wszystkich świrniętych świrów.
Krew zdecydowanie powinna być wewnątrz, ale zaraz chyba się poleje. I nie, nie jest to post polityczny. Przecież przysięgałam, że nie będę mówić o… no właśnie – same wiecie o czym…. Oj poleje się. Jeśli nawet nie krew, to przynajmniej łzy - no coś generalnie się poleje, a nawet wyleje. Ale dziś wyjątkowo nie jad, a żałość prawdziwa.
Chcecie spieprzyć sobie życie? Zafajdać wszystkie plany? Zniszczyć marzenia? Chcecie żyć jak na bombie? A może lubicie trwać w poczuciu wiecznej niepewności? Jeśli tak - zapraszam do mojego bunkra. Wszystkie atrakcje gwarantowane. Plus ciągłe delegacje…
Wczoraj Malkontentka zapłakała. Tak fizjologicznie. Jak człowiek, prawdziwy. Nie jest to żadna przenośna, niewinny żarcik czy inne takie. Zwyczajnie – popłynęły jej łzy po tłustych policzkach, rozmazując spektakularnie tusz, róż i podkład. W sumie efekt końcowy był dramatyczny… A łzy Malkontentki to rzadkość. Malkontentka jest twardym, zimnym facetem, prawdziwym macho i nie beczy po próżnicy. Tym razem nie dała rady. Harmonogram delegacji – jeszcze świeżutki i upierdylony czyimiś brudnymi paluchami – rozwiał wszystkie marzenia o letnim wypoczynku. Uczucie porównywalne do grzmotnięcia blokiem betonowym w łeb. Od połowy czerwca do połowy lipca Malkontentka, jako matka małego małolata spędzi z nim całe trzy dni. Co za k.. łaskawość. Pewną pociechę i rekompensatę miał stanowić długi weekend skomponowany z dni wolnych ustawowo, święta kościółkowego i dnia urlopu. Owa kanikuła była planowaną rozkoszą aż do wczoraj. Była i się zmyła. W dupie się chyba Malkontentce poprzewracało, że długie weekendy sobie wymyśla... a marzenia to można uwalić jednym dzwonkiem. Jak?... Ano tak...
Ot zadzwonił telefon.
Z szefem
Po drugiej stronie
- Nie podpiszę ci urlopu – rzekła do Malkontentki słuchawka…
- Ale jak to, przecież… ja mam taką sytuację…- próbowała zażebrać Malkontentka – tu uwaga na marginesie – nigdy tego nie róbcie – jest nieskuteczne i żałosne!
- Każdy ma jakąś sytuację, nie interesuje mnie to – odrzekła słuchawka – przykro mi.
- Mnie również – wysyczała Malkontentka
Stuk – rozmowa zakończona.
I się Malkontentka rozryczała. We wtorek. 24 maja 2016 roku. O 14.07.
Krew zdecydowanie powinna być wewnątrz, ale zaraz chyba się poleje. I nie, nie jest to post polityczny. Przecież przysięgałam, że nie będę mówić o… no właśnie – same wiecie o czym…. Oj poleje się. Jeśli nawet nie krew, to przynajmniej łzy - no coś generalnie się poleje, a nawet wyleje. Ale dziś wyjątkowo nie jad, a żałość prawdziwa.
Chcecie spieprzyć sobie życie? Zafajdać wszystkie plany? Zniszczyć marzenia? Chcecie żyć jak na bombie? A może lubicie trwać w poczuciu wiecznej niepewności? Jeśli tak - zapraszam do mojego bunkra. Wszystkie atrakcje gwarantowane. Plus ciągłe delegacje…
Wczoraj Malkontentka zapłakała. Tak fizjologicznie. Jak człowiek, prawdziwy. Nie jest to żadna przenośna, niewinny żarcik czy inne takie. Zwyczajnie – popłynęły jej łzy po tłustych policzkach, rozmazując spektakularnie tusz, róż i podkład. W sumie efekt końcowy był dramatyczny… A łzy Malkontentki to rzadkość. Malkontentka jest twardym, zimnym facetem, prawdziwym macho i nie beczy po próżnicy. Tym razem nie dała rady. Harmonogram delegacji – jeszcze świeżutki i upierdylony czyimiś brudnymi paluchami – rozwiał wszystkie marzenia o letnim wypoczynku. Uczucie porównywalne do grzmotnięcia blokiem betonowym w łeb. Od połowy czerwca do połowy lipca Malkontentka, jako matka małego małolata spędzi z nim całe trzy dni. Co za k.. łaskawość. Pewną pociechę i rekompensatę miał stanowić długi weekend skomponowany z dni wolnych ustawowo, święta kościółkowego i dnia urlopu. Owa kanikuła była planowaną rozkoszą aż do wczoraj. Była i się zmyła. W dupie się chyba Malkontentce poprzewracało, że długie weekendy sobie wymyśla... a marzenia to można uwalić jednym dzwonkiem. Jak?... Ano tak...
Ot zadzwonił telefon.
Z szefem
Po drugiej stronie
- Nie podpiszę ci urlopu – rzekła do Malkontentki słuchawka…
- Ale jak to, przecież… ja mam taką sytuację…- próbowała zażebrać Malkontentka – tu uwaga na marginesie – nigdy tego nie róbcie – jest nieskuteczne i żałosne!
- Każdy ma jakąś sytuację, nie interesuje mnie to – odrzekła słuchawka – przykro mi.
- Mnie również – wysyczała Malkontentka
Stuk – rozmowa zakończona.
I się Malkontentka rozryczała. We wtorek. 24 maja 2016 roku. O 14.07.
lol co za buc....
OdpowiedzUsuńO jej, współczuję takiego szefa.
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz! Mojemu mężowi szef nie chciał dać urlopu tacierzyńskiego po urodzeniu dziecka, który się należy! A argument był taki: nie bo nie. Bezczelny typ ;/
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię jakoś pocieszyć, ale nie wiem jak. Witki mi opadły... Jak można być takim ****em! :(
OdpowiedzUsuńa w jakim wieku Twój małolat? Bo wiesz jak coś to prawo pracy itd.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że Malkontentka zapłakała, bo to scenariusz jak z obozu pracy:/ Aż by się chciało uciec na koniec świata, ale właśnie to boli najbardziej. Ta bezradność... Trzymaj się:*
OdpowiedzUsuńto ja bym to jeszcze inaczej załatwiła, urlopu nie chca dać, proszę bardzo, jest inne rozwiązanie, wręczyła bym mu magiczny papierek l-4, i ciągła go ile się wlezie....niech się nauczy, że człowiek też chce czasem wolne :P
OdpowiedzUsuńDokładnie..
UsuńMasz racje...
UsuńMiałam to samo w jednej z prac, rzuciłam ją w pierniki... Trzymaj się i mścij się na nim w myślach chociaż :)
OdpowiedzUsuńKochana przytulam mocno!
OdpowiedzUsuńWspółczuję :(
OdpowiedzUsuńMoj blog zapraszam :*
Kochana, proszę nie płakać. Bezsilność, wiem. Ale nic już się nie poradzi na to, że ludzie na wysokich stanowiskach mają swoich pracowników głęboko w d.
OdpowiedzUsuńI to jest tragedia.. znajdź tu człowieku porządną, szanującą pracę..
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi przykro. Byłam, znam takie firmy i sytuacje. I wiem jak bardzo to może sponiewierać i zdołować.
OdpowiedzUsuńNIe wiem czego Ci życzyć, może dużego kubka wspaniałej kawy, albo tabliczki najlepszej czekolady.
Tak bardzo mi Cię szkoda! Aż żal że Twój potomek nie jest młodszy bo nie mogliby Cię tak bezkarnie wysyłać 😰😠
OdpowiedzUsuńPrzykro mi ;c szef to kawał świni ;x
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że taka sytuacja miała miejsce i to jeszcze w jaki sposób przekazał wiadomość! Prawdziwy gentleman :/
OdpowiedzUsuńkrótko zwięźle i na temat... despotyczny bezduszny ignorant...
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tymi słowami!
UsuńPrzykro mi to czytać :C Szef zachował się... szkoda słów
OdpowiedzUsuńkopnij go w zadek!
OdpowiedzUsuńUrlop należy Ci się - ja na Twoim miejscu zadzwoniłabym najpierw do Inspekcji Pracy i zorientowała się w przepisach bo o ile dobrze mi się wydaje to zgodnie z kodeksem pracy, jedna część urlopu musi wynosić co najmniej 14 dni kalendarzowych. resztę pracownik dzieli sobie wg uznania. Ale mogło coś się pozmieniać. A potem, jak juz będziesz wiedziała co i jak poszłabym z takim twardym argumentem do tego buca, co Ci odmówił podpisania wniosku i powiedziała mu jakie masz prawa. Jak się nie zgodzi to postrasz go Inspekcją Pracy. Powinna mu rura zmięknąć.
OdpowiedzUsuńNie przyjedziecie do Nas? :(:(
OdpowiedzUsuńOd tego dnia urlopu na pewno d... mu rozerwie... Co za typ!
OdpowiedzUsuńAle chamski telefon. Szkoda słów. Nie zazdroszczę Ci takiego szefa ...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo wszystko uda Ci się spędzić więcej niż trzy dni z synkiem ...
Czasem warto odpuścić i pozwolić łzą płynąć... Szkoda, że u Ciebie ukształtowała się taka sytuacja :( Mamy nadzieję, że los Ci to wynagrodzi!
OdpowiedzUsuń