Jestem odmieńcem. Ewentualnie świat zbudowany jest z odmieńców a ja jestem normalna. Ewentualnie mam wysublimowany gust. Ewentualnie powinnam się zamknąć.
Te i inne refleksje spłynęły na moja dusze udręczona po przeczytaniu książki Ugly Love autorstwa niejakiej Colleen Hoover. Jest to druga pozycja spłodzona przez tę jejmość, która wpadła w moje ręce i zdecydowanie ostatnia. Na rany zwierza... naczytałam się o tym dziele takich peanów, że gatki opadają (i poniekąd, jak się później okaże, słusznie) - a że to genialna, a że poruszająca, a że dreszcze wywołuje i niebo na łeb zwala. No to rzuciłam się na Ugly Love, jak szczerbaty na suchary, przebierając odnóżami w oczekiwaniu wyrafinowanej uczty duchowo-zmysłowej. Jednak lektura raz dwa strąciła mnie z obłoczków. Matko. To jest harlekin i to z tych ultrakiepskich. Żeby nieco przybliżyć temat, to tak pokrótce...
W powieści występuje niezwykłej urody panna, która pod drzwiami mieszkania znajduje opitego na biedronkę gościa płci drugiej. Rzecz dość zwyczajna, na Casablance nawet codzienna, zatem wielkich emocji nie budzi, tyle że ów powieściowy osobnik po zmyciu rzygowin i docuceniu okazuje się być kipiącym wulkanem męskości - rzecz jasna również niezwykłej urody. Adonis, normalnie Adonis i jakby komuś było mało - bóg seksu i pilot w jednym. A żeby obraz mrocznego przystojniaka był kompletny i doskonały - facet ukrywa jakąś straszliwą tajemnice, która spycha naszych bohaterów na dno rozpaczy - oczywiście tylko w przerwach uprawianej gorączkowo miłości fizycznej, która zajmuje ok 87% druku. No i tak sobie czytamy od bzykanka do bzykanka, w międzyczasie poznając strzępki sekretu Adonisa (opisywane w jakiejś cudacznej megainfantylnej formie - wierszowanej, czy jakoś tak...) Dzieje się generalnie WIELKIE NIC. Pewną pociechą może być jedynie radosny fakt, że problemy emocjonalne i kryzys psychiczny głównego bohatera trawiący jego flaki od lat, udaje się zażegnać w dwudziestu wersach na przedostatniej stronicy powieści. Uff... głębia kochani. Książka głupia aż przykro. Dojechałam do końca na autopilocie i dwóch browarach. Szkoda drzew, które musiały zginąć aby ta miernota została wyprodukowana. Powiastka odpowiednia dla gimbazy. Ale i tu bym polemizowała. Absolutnie nie polecam. Chyba że macie akurat fazę i potrzebę gwałtownego odmóżdżenia.
Z poważaniem. Ciotka Negacja Malkontentka.
Tej książki nie miałam w swoich łapkach i mieć raczej nie będę :P Mnie z kolei zawiodła osławiona "Dziewczyna z pociągu" - nuda, nuda, nuda ;)
OdpowiedzUsuńuff, myślałam, że jestem sama! ponad dwa tygodnie męczyłam się czytając te wypociny...
UsuńA na mnie zrobiła wielkie wrazenie :)
UsuńJuż po Twoim opisie wnoszę, że to gniot. Nie sięgnę... no chyba, że będę miała ochotę podjarać się czytaniem o bzykaniu :-)
OdpowiedzUsuńhmm chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa omijam takie pozycję. Czytam literaturę faktu od zawsze na zawsze :) Małe ustępstwa, dla rozlużnienia przewiduje, ale nie to :)
OdpowiedzUsuńJa Cię cioteczko kocham i uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż browary się sprawdziły hihi:*
ja ją wypożyczyłam, ale po kilkunastu stronach powiedziałam Nie :D Ale za to "Hopeless" tej autorki, przeczytałam do końca i mówię Tak ;)
OdpowiedzUsuńUff... czyli nie oszalałam doszczętnie:)
UsuńOj to ja na nią nawet nie spojrzę, wolę inne odmóżdżacze ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak na fali popularności "50 twarzy" postanowiłam i ja po nią sięgnąć... I rzeczywiście już pierwsza strona mnie zszokowała - autorka nie umiała napisać ani jednego zdania złożonego. Uznałam powieść za zbyt gorszącą moje iq i się poddałam :P
OdpowiedzUsuńto to porno takie... buk zexu z problemem alkoholowym... ahhhh
OdpowiedzUsuńja czytałam kilka książek tej pani i wrażenia mam podobne jak po słynnej bogini macicy;p
OdpowiedzUsuńhahaha, a się swojego czasu zaczytywałam w harlequinach :) Na studiach kupowałam dwie lub trzy sztuki na podróż do domu w przejściu podziemnym na dworcu w Krakowie, a po powrocie do domu bez wyrzutów sumienia wyrzucałam je do kosza :)
OdpowiedzUsuńKasiu ja Ci napiszę jedno: KOCHAM TWOJE RECENZJE :D
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ja już wyrosłam z gimbazjalnego wieku (chociaż i wtedy takich książek nie czytałam xD) :D Z dwojga złego od takiego Harleqina wolę już Zmierzch xD
OdpowiedzUsuńZikomo zambiri, moni wathanzi nthawi zonse
OdpowiedzUsuńObat Leukimia
Obat Herbal Kista
Zahra Herbal
Obat Jantung Bocor
Obat Penyubur Kandungan