wtorek, 7 lutego 2017

Słodziaki, przeciętniaki i zagrożenia dla ludzkości, czyli Malkontentka na zakupach

Milena: Przez twoją drobiazgowość znowu opóźniliśmy druk…
Korba: Bo były błędy.
Milena: Nie! Milion polskich kobiet czeka na nasz nowy numer, a ty mi mówisz o przecinkach… 
Pi… eprzyć przecinki! Przecież nikt w tym kraju oprócz ciebie nie wie, gdzie one powinny stać!
Głównie Malkontentka nie wie… Ale nic to, pi… przecinki, bo wobec wiedzy jaką ostatnimi czasy nabyła, przecinki to marny pył i puch zarazem. Mądrość spłynęła na Malkontentkę przy okazji zakupów styczniowych i w głównej mierze jest to wiedza z dziedziny NIE, czyli ta najcenniejsza. Rozumiecie – NIE jedz tego, bo dostaniesz TAMTEGO z jednego, albo nawet obu końców. NIE właź do parku na Casablance po zmierzchu, bo lata tam Goła Klata i w najmilszym przypadku wybije ci jedynki. NIE kupuj… ano właśnie NIE KUPUJ….
Powiedzmy tego:

Vita Glow BB Master Skin 79… 
Jakże kuszący spocik wrzucił dystrybutor na fanpejdża…
Ot pudełeczko z pompeczkami – nawet dwoma! Pompeczki pompujemy i …. z dziureczek – też dwóch, albowiem każda dziureczka ma swoją pompeczkę - wyłazi substancja – z jednej żółciuchne serum, z drugiej beżowawy kremiś BB. Miodzio. Śliczna Azjatka miącha paluszkiem obie substancje i nakłada mix na buziaczka, stając się jeszcze bardziej śliczna! Czy można się oprzeć takiemu nagromadzeniu śliczności? Nie można! Ciotka Malkontentka wysupłała ostatnie grosze z podejrzanie chudego portfela i kupiła sobie nowego skina79…. I źle zrobiła! Pudełeczko – takie samo jak na filmiku, pompeczki i te sprawy – wszystko w miarę ok, ale… cholera po nałożeniu mieszaniny na twarz, nic a nic Malkontentka nie wypiękniała, wręcz przeciwnie - wyglądała dziwacznie, tzn. jeszcze bardziej dziwacznie. Ha! Problemem nie był kolor (podejrzewano go o różowe tony, ale to tylko pozorny odcień – Malkontentka jest z żółtych i spoko) – chociaż mógłby być ciut (no ciut plus) ciemniejszy - problemem była konsystencja. Twarz po użyciu specjału prezentuje się nieciekawie – dziwnie błyszczy - jakoś tak metalicznie, ale to w sumie małe miki. Beżowy metalik jest na czasie zwłaszcza w dziedzinie motoryzacji i szlachetnego błysku karoserii samochodowej, zatem jest to wyłącznie kwestia gustu... Gorzej że toto spływa i ściera się przy każdym dotknięciu twarzy – nie daj bogini gawędzić przez telefon, bo i kolor i błysk przejmuje słuchawka. Poza tym krem pozostawia bardzo niemiłe uczucie wysmarowanej – czy raczej uklejonej czymś twarzy. Wielkim plusem był przemiły cytrynowy zapach. Właśnie - BYŁ… Był, bo się zmył. Niestety. Zidentyfikowany został jedynie przy pierwszej aplikacji. Przy kolejnym użyciu – gdzieś przepadł. Zdaje się wyparował. Cóż, malkontenckie oblicze mówi do Vita Glow BB Master Skin 79… „idź sobie daleko”.
Przyjmując jednak a’priori, że zachowanie i kondycja takiego oto BB jest sprawą mocno indywidualnych właściwości skóry i ewentualnie upodobań, nie możemy przy użyciu jednej tylko opinii pogrążyć go w krainie kosmetycznego niebytu. Inaczej sprawa ma się z kolejnym produktem a właściwie produktami, które wpadły w Malkontenckie oko i omal go nie wybiły. Kochani te przyrządy stanowią zagrożenie dla ludzkości i należy je zlikwidować. Ocucić i zabić:)

Pozornie niewinne kredki do oczu. Eveline i Kobo. Strzeżcie się tych produktów. Kreski tymi badziewiakami nie da się namalować – to na bank, ewentualnie można sobie nimi wyryć wzorek na powiece. Kosz, nosz - kosz i czerwona kartka! A i jeszcze kop w dupsko tej pani z Hebe, która tak zachwalała, że mięciuchne… Ja ci kurza noga pokaże mięciuchne.
Tyle tytułem ostrzeżenia. Teraz zachwalamy.

Produkt absolutnie wybitny. Zakupiony w jakiejś mocno przyzwoitej cenie w mintishopie. Aplikacja taka se. Trzeba – w dowolnie wybrany sposób - sprawić by skóra głowy była wilgotna. Następnie wetrzeć w uzyskaną wilgotność preparat wyciągnięty z uroczej tubki, pomasować, zostawić i spłukać. Do momentu spłukania idzie w miarę. Potem są schody, bo wypłukanie – szczególnie z plączących się włosów - peelingujących drobinek jest z lekka pracochłonne i od diabła irytujące. Osoby o ograniczonej cierpliwości niech sobie darują i zajmą się jakimś innym sympatycznym zajęciem – powiedzmy zrzucaniem staruszek ze schodów. Cierpliwi, którzy wydobędą drobinki zostaną nagrodzeni – efekt jest naprawdę wow. Włosy po wysuszeniu są przepiękne – odbite od skóry, żadnego przylizu, układają się fenomenalnie. Rewelacja.

I jeszcze na koniec takie oto słodziaki. TonyMoly i Missha. Trafią do malkontenckiej kochanej kumpeli, jako prezent na czternaste urodziny. No :)
Tyle nowego w styczniu. No śmiesznie mało, ale oszczędzamy kochani, oszczędzamy.
Do miłego. Niech Wam bogini sprzyja i jedzcie kiełki, bo są zdrowe. Byle nie spleśniałe. Bo są niezdrowe. I można tego…




26 komentarzy:

  1. Naprawdę ten peeling do skóry głowy Ci pasuje? U mnie porażka :DDD
    Tak się zastanawiam, czy kiedyś miałam jakąś kredkę do oczu... i nie mogę sobie żadnej przypomnieć... Kurde, ale ja jestem niedorobiona makijażowo!
    Prezent cudny :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej przesłodkie te opakowania są ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Lejdis rulez!!! aż chyba sobie dziś odpalę i obejrzę po raz setny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten BB fajnie wygląda, ale kurczę aplikacja wydaje się być piekłem. Za to paletka misshy - jakie cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodziaki na końcu bardzo słodkie ;) Prezent na pewno będzie udany.
    Oglądanie kiełków czy nie spleśniało to bardzo ważna sprawa... :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz do Ciebie zaglądam i jestem zachwycona sposobem w jaki piszesz :) produktów nie znam , ale ta maziajka od azjatki mnie nie przekonała 😂😂 pozdrowienia! Zapraszam do siebie, tysiatestuje.blogspot.de :) jeśli obserwujesz - daj znać, odwdzięczam się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ej, ja jeszcze wiem gdzie powinny być przecinki! no, przynajmniej większość z nich

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja lubię te kredki z Eveline:D mi mięciuchno suną po powiece:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam ten koci puder TM, fajny był :) a ze skin79 szkoda, zwłaszcza że nawet w motoryzacji bardziej biały metalik jest na czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, chyba kupię jednak ten peeling :D

    OdpowiedzUsuń
  11. no tak pleśń zupełnie postać rzeczy zmienia

    OdpowiedzUsuń
  12. Perełki z ostatniego zdjęcia wyglądają po prostu cudownie :D Co do tego kremu BB - czułam, że tak będzie ;/ Na filmikach to zawsze wszytko pięknie wygląda, a w rzeczywistości często okazuje się klapą :P

    OdpowiedzUsuń
  13. a ja Ci cały czas powtarzam, po co Ty nakładasz jakieś maziaje na twarz jak Ty nie potrzebujesz ich, no! Słuchaj ciotki Reni :* Prezencik uroczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. oj te kredki są do niczego ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tam nie wierzę reklamom i pewnie bym się na kremik nie nabrała ;).

    A kredki zawsze sprawdzam na dłoni. I oczywiście muszą być wodoodporne :).

    Po prostu biedna masz pecha do kosmetyków ;).

    OdpowiedzUsuń
  16. Te ostatnie produkty są naprawdę urocze! Nawet dla samego posiadania takich słodkości, człowiek jest w stanie wywalić pieniądze :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Produktów nie znam....no może z wyjątkiem kredki z Eveline, bo ją chyba kojarzę, ale tyle mi się już tych kredek przewinęło, że pewności nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Widziałam ten peeling do głowy w carrefour! Następnym razem kupię, bo teraz się spieszylam strasznie. Ale juz namierzony. Boję się w Mintishopie, bo się na nim jednym nie skończy :P

    OdpowiedzUsuń
  19. wszystkie azjatyckie kosmetyki są tak słodkie, że nie moge się im oprzeć, pardon większość ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Peeling do skory głowy uwielbiam :-D ale fakt.. te drobinki są skrajnie upierdliwe :-D

    OdpowiedzUsuń