Wino ludzi rozwesela, wino
ludziom sił udziela głosi mądrość ludowa i jak to mądrości ludowe mają w
zwyczaju słusznie głosi;). Dziś słów parę o kolejnym koreańskim kosmetyku,
który wpadł w moje łapki czyli beczułce wina z upojną zawartością J. Holika
Holika Wine Therapy Sleeping Mask w
wersji redJ,
bo o tym specyfiku mowa zakupiłam w moim ulubionym sklepie www.myasia.pl (na
marginesie: serdecznie polecam – świetny wybór, super obsługa, a jakie gratisy!).
Do całonocnej maseczki podeszłam, tak jak dawno, dawno temu pewna spłoszona
panna do podpasek ze skrzydełkami - z pewną taką nieśmiałością. Jako żywo nigdy
czegoś takiego nie używałam, bo mam obsesje i nie przepadam za elementem
niepewności w życiu! A używanie maseczki w stanie letargu, gdy umysł śpi i
jestem odłączona od bazy jakoś mnie nie przekonywało. Zwyrodniała wyobraźnia ochoczo
podsuwała obrazy ubytków w urodzie (wątpliwej ale innej już się w tym bycie nie
spodziewam), twarzy zmasakrowanej zbrodniczym i podstępnym działaniem nieznanego
produktu tudzież w sumie lajtowych na tym tle wizji uczuleń i opuchlizn. Możecie
sobie zatem wyobrazić jak szaleńczo musiałam się przełamać, ech… ale o tym za
chwilę …
Maseczkę zakupiłam, bo jestem sroka i dzieciuch w jednym, wyjątkowo
nie pijaczyna;) Piękne opakowanie, stylizowane na beczułkę wina, z łopateczką uff…;)
– głównie te cechy produktu (przyznaje się) a nie nadzieja na piękną cerę,
promienną urodę czy skryty pociąg do alkoholu w jakiej bądź postaci –
zadecydowały że sięgnęłam po kosmetyk. Przełamawszy opory (patrz wyżej),
zwalczywszy obsesje (terapeutyczna rola maseczki;)) nałożyłam upojnie pachnącą
galaretkę na twarz i drżąc ze strachu (wciąż dręczącego mnie oczywiście) udałam
się na spoczynek. Zasypiając, resztką czynnej świadomości odnotowałam, że nic
nie piecze, nie swędzi i nie ściąga czyli jest dobrze… chociaż czort wie, co
wydarzy się później… no… Potem jak się domyślicie spałam itd… a maseczka sobie
działała albo i nie… zobaczymy. Rano, rześka jak cholerny skowronek, wstałam do
mojej ukochanej… hmm….ukłony dla szefa… pracy. Tak właśnie ukochanej! I
szczęśliwa, że mogę uczynić to jak zwykle o 5 rano, gdy dzień budzi się do życia a świat jest niemal nieskalany ludzką
obecnością…bo do jasnej Anielki wszyscy normalni ludzie o takiej dzikiej porze śpią,
tylko ja … no nieważne… chyżo pomknęłam do łazienki, by stwierdzić ze:
a.
twarz jest, rysy nie zmienione uff;
b. uczulenia
nie ma;
c. opuchlizny
nie ma;
d.
i najlepsze…. Po zmyciu oblicza ciepła wodą okazało
się, że to ludzie kochani działa! Buzia gładka, jasna, cera wypoczęta no… żesz…
promienna wręcz. Osiągnięcie takiego rezultatu przy chronicznym niewyspaniu i
stałym przebywaniu w niesprzyjających warunkach atmosferycznych wydawało mi się
niemożliwe. A jednak!
Nie wiem, co naobiecywał producent maseczki, bo jako że absolutnie nie
wierzę w takie ględzenie, żadnych ulotek nie czytuję ale wiem co zobaczyłam. A
zobaczyłam podrasowaną wersje samej siebie, młodszą i świeższą. A mówią, że
alkohol szkodzi…. Bzdura jak widać J.
Zatem kto lichy – za kielichy a
raczej za Holika Holika Wine Therapy Sleeping Mask . A mówili, że alkohol
uzależnia – mieli rację J
Jak zwykle zaznaczam, ze artykuł nie jest sponsorowany, ani sklep, ani
producent nie obsypują mnie żadnymi dobrami abym tu kadziła. Kupiłam maseczkę
za kasę, którą zdobywam w sposób legalny pomimo iż w blokach startowych jestem
już o 5 ranoJ.
Zachęciłaś mnie :) I przyznam się... mnie też to opakowanie bardzo zachęca do zakupu.
OdpowiedzUsuńKarolina - warto! Ja jestem sceptykiem ale kurcze jest różnica, działa jak należy:)
UsuńAle piękne beczuszki wina ...już je lubię :D:D:D
OdpowiedzUsuńSą super!
UsuńBardzo ciekawy wpis...
OdpowiedzUsuńW sumie gawędzenie przy pełnej szklance jest zawsze fajne i niestety ale u mnie coraz rzadziej takie okazje się zdarzają. Chociaż samych szklanek mam dość dużo i to najwięcej od https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/naczynia-do-serwowania-napojow/szklanki to aktualnie najczęściej pijam z nich kawę lub herbatę.
OdpowiedzUsuń