niedziela, 22 stycznia 2017

Od dziś - plannerom śmierć!

Pamiętacie kochani Czytelnicy wywody na temat zalet planowania, którymi ostatnimi czasy obficie raczyła Was Malkontentka? Pamiętacie, jak bredziła o zapasowym mózgu w torebce i wyśpiewywała zachrypniętym dyszkantem hymny pochwalne o wprowadzaniu porządku do rzeczywistości? Pewnie nie pamiętacie, ale zaprawdę powiadam Wam - tak właśnie było! I co? Ano pstro! Nigdy wiecej planowania, zapisywania, ogarniania rzeczywistości! Niech spłoną planery i kalendarze! Na stos! Na stos, bo  szkoda czasu i energii na rzeczy bezużyteczne... Cytując klasyka - "jak człowiek może czymkolwiek kierować, skoro pozbawiony jest nie tylko możliwości planowania na choćby śmiesznie krótki czas, no, powiedzmy, na tysiąc lat, ale nie może ponadto ręczyć za to, co się z nim samym stanie następnego dnia?” Ha. Święte słowa tego starego diabła Wolanda... W malkontenckim różowym plannerze (przez dwa "n"), pod datą 22 stycznia stoi jak wół - "Wyjazd na ferie! Hurra! Alleluja. Tadam!". Tymczasem  siedzi sobie Malkontentka w domu z chorym potomkiem i miast podziwiać górskie szczyty i szaleć na saneczkach, patrzy przez okno na błota Casablanki. To byłoby na tyle w temacie urlopu i planowania.

14 komentarzy:

  1. Ale słabo, co tu pisać :/ Mam nadzieję, że potomek szybko wyzdrowieje i choć część ferii uda się uratować!

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedactwa......
    Zdrówka Kochani.
    Wiem, że to ferii nie wróci... Kiepski moment na gile.

    OdpowiedzUsuń
  3. no cóż można planować a życie pokazuje swoje... mimo to nie winny planer(nie istotne przez ile n) a wirusy, wszak najważniejsze niewidoczne dla oka - że zacytuję klasyka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Malkontentko! :-) Życzę zdrowia najukochańszemu potomkowi (cieplutko i szczerze)... A Tobie moja droga cierpliwości... Planowanie nie jest takie złe moja droga. Jeszcze wrócisz do "niego" ( mam na myśli planer). ;-) Pozdrawiam serdecznie. :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh jak ja Cię rozumiem Kochana... Jestem właśnie w Polsce na urlopie i od dwóch dni ledwo sypiam, a wczoraj zamiast na parkiecie byłam z małym w szpitalu, bo biedaczek ledwo żył... Dużo zdrówka życzę i niech ta "zima" idzie precz!

    OdpowiedzUsuń
  6. No ale za chorobę nikt nie może, zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo zdróweczka dla Kacpiego:*
    Moje plany zawsze biorą w łeb.... ehh

    OdpowiedzUsuń
  8. Skąd ja to znam. Ja ostatnio wogóle nic nie planuję, bo jak zaplanuję to na pewno się nie uda , nie wyjdzie, coś wyskoczy itp. Najlepiej jest na spontanie jednak.
    Dużo zdrówka Malkontenckiemu Potomkowi :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hihi, uwielbiam Twoje wpisy i pamiętam Twoje zachwyty nad pięknym różowym plannerem ;).

    Szkoda, że akurat taki fajny zapis nie doszedł do skutku, a dla synka dużo zdrówka i może uda Wam się choć w części wykorzystać okres ferii :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Pewnie Cię to nie pocieszy, ale ciotka Monga również chora w wyrku :( A pla(n)nery to zło i tyle.

    OdpowiedzUsuń