Najpierw był zapach… Zapach w kolorze zieleni. Zawładnął malkontenckimi zmysłami, uderzył mokrą falą w źrenice, obudził w udręczonej głowie lawinę wspomnień.
…dziewczynka w krótkiej sukieneczce z kucykami sterczącymi niczym uszy zająca podążała za swoim tatą w gęstwinę lasu, wciąż pod górę… potykała się o wystające korzenie, ale tata uśmiechał się zachęcająco, trzeba iść…. Pod górę, pod górę…. Potem z wysokości poszarpanej baszty wciskali ciekawskie głowy w przefruwające nad nimi obłoki. To jest świat – mówił tata. I był świat… i jest świat. Wciąż ten sam.
…Malkontentka poprawiła plecak i ruszyła ścieżką za zapachem, tropem zajęczowłosej dziewczynki.
Dziś kochani koniec kanikuły. Dość rozpasania i użytkowania brzydkich wyrazów. Piwsko do lodówki, pet do popielniczki. Czwarteczek nam nastał. A wraz z nim powraca Wasza znienawidzona seria niemalże kulturalna. Ale żeby wprowadzać Czytelników w zimną kąpiel subtelnie, bez organizowania wygrzanym organizmom szoków termicznych, pierwszy powakacyjny czwartunio będzie dość nietypowy.
Zapraszam na koniec świata..
…wiecie jak dostać się na koniec świata? Wystarczy udać się około kilkudziesieciu kilometrów za Jelenią Górę, w samo serce kotliny, a potem jechać hen - gdzie dróżka prowadzi. Kręta, niebezpieczna, wąska. Wije się wśród pagórków, ukrywa między starymi drzewami, ucieka pod zawalonymi kamiennymi tunelami. Malownicza, niewiarygodna… tam właśnie, u jej kresu, gdzieś w górach rzucone jest niezwykłe miasteczko. Miasteczko, w którym czas się zatrzymał. Są w nim zrujnowane domki, brukowane ulice, zasuszone staruszki i sklep kolonialno-bławatny. To właśnie jest koniec świata. Najpiękniejszy… Z tego właśnie końca świata Zajęczowłosa wyruszała z tatą na spotkanie przygody, czarów i baśni… I dziś z tego samego miejsca wyruszyła Malkontentka, by idąc coraz wyżej w górę, z każdym mozolnym krokiem cofać się w przeszłość. Wspinając się stromym szlakiem, przepychając wśród obfitej zieleni dotykała stopami kamiennych stopni wiodących do tego, co pozostało - z niegdyś dumnej - siedziby Henryka Brodatego i Jadwigi Śląskiej… Szła konfrontując wspomnienia z rzeczywistością.
… ten jar zmalał, przepaść nie jest taka znów groźna, kamienne schody nie są już tak wysokie, ruiny wieńczące górę nie są tak potężne …niespodzianki, wszędzie niespodzianki… jednak dopiero ta największa, przyprawić miała Malkontentkę o zawrót głowy…
XVII - wieczny Pałac Lenno znajdujący się u podnóża średniowiecznego zamczyska, w okresie malkontenckiego pacholęctwa stanowił malowniczą ruinę. Dziś - odzyskał zachwycającą formę…. Malkontentka nie wierzyła własnym oczom – ruina podźwignęła się z kolan – czas fiknął koziołka, zatoczył się i klapnął na grube dupsko… Malkontentka bez chwili wahania wspięła się po odnowionych schodach i weszła do środka…
Pałac Lenno, wraz z towarzyszącymi mu historycznymi zabudowaniami, jest jednym z najpiękniej położonych pałaców w regionie Dolnego Śląska. Mały raj na Ziemi. Historyczny zespół budynków leży samotnie pośród natury, w nienaruszonej niczym od wielu wieków okolicy. Stąd wzrokiem sięgnąć można aż do pasma Karkonoszy, od południa zamykającego horyzont. Patrząc w kierunku gór, oczy cieszy czysty krajobraz - pola, lasy, łąki. I żadnej budowli w promieniu 50 kilometrów. Właśnie w Lennie są te prawdziwe wartości życia - czyste powietrze, pełna natura, zdrowe jedzenie, ciemne noce i absolutna cisza*.
Tyle internet… Lepiej nie da się tego opisać… Malkontentka wypiła kawę w uczynionej w pałacu zacisznej kawiarni (pierogi też wciągnęła - ale nie będziemy przecież o tym wspominać...takie to banalne) do której nie wiadomo jakim cudem docierają w ogóle jacyś goście – raczej jest ona magicznym kaprysem właściciela. Ekscentrycznego mężczyzny, z duszą artysty… którego na ratunek kamiennym murom wezwały dobre duchy pałacu… Kto wie …Może jest ukrytym w lekko zniszczonej już powłoce baśniowym księciem, który od tylu wieków poszukiwał swojej księżniczki, że znalazł już tylko jej zrujnowany pałac…? Kto wie …tu wszystko może się zdarzyć. W czarodziejskiej, aż skrzącej magią atmosferze tego miejsca nic nie jest takie, jakim się wydaje… Odlot kochani.
Kilka fotek…
…dziewczynka w krótkiej sukieneczce z kucykami sterczącymi niczym uszy zająca podążała za swoim tatą w gęstwinę lasu, wciąż pod górę… potykała się o wystające korzenie, ale tata uśmiechał się zachęcająco, trzeba iść…. Pod górę, pod górę…. Potem z wysokości poszarpanej baszty wciskali ciekawskie głowy w przefruwające nad nimi obłoki. To jest świat – mówił tata. I był świat… i jest świat. Wciąż ten sam.
…Malkontentka poprawiła plecak i ruszyła ścieżką za zapachem, tropem zajęczowłosej dziewczynki.
Dziś kochani koniec kanikuły. Dość rozpasania i użytkowania brzydkich wyrazów. Piwsko do lodówki, pet do popielniczki. Czwarteczek nam nastał. A wraz z nim powraca Wasza znienawidzona seria niemalże kulturalna. Ale żeby wprowadzać Czytelników w zimną kąpiel subtelnie, bez organizowania wygrzanym organizmom szoków termicznych, pierwszy powakacyjny czwartunio będzie dość nietypowy.
Zapraszam na koniec świata..
…wiecie jak dostać się na koniec świata? Wystarczy udać się około kilkudziesieciu kilometrów za Jelenią Górę, w samo serce kotliny, a potem jechać hen - gdzie dróżka prowadzi. Kręta, niebezpieczna, wąska. Wije się wśród pagórków, ukrywa między starymi drzewami, ucieka pod zawalonymi kamiennymi tunelami. Malownicza, niewiarygodna… tam właśnie, u jej kresu, gdzieś w górach rzucone jest niezwykłe miasteczko. Miasteczko, w którym czas się zatrzymał. Są w nim zrujnowane domki, brukowane ulice, zasuszone staruszki i sklep kolonialno-bławatny. To właśnie jest koniec świata. Najpiękniejszy… Z tego właśnie końca świata Zajęczowłosa wyruszała z tatą na spotkanie przygody, czarów i baśni… I dziś z tego samego miejsca wyruszyła Malkontentka, by idąc coraz wyżej w górę, z każdym mozolnym krokiem cofać się w przeszłość. Wspinając się stromym szlakiem, przepychając wśród obfitej zieleni dotykała stopami kamiennych stopni wiodących do tego, co pozostało - z niegdyś dumnej - siedziby Henryka Brodatego i Jadwigi Śląskiej… Szła konfrontując wspomnienia z rzeczywistością.
… ten jar zmalał, przepaść nie jest taka znów groźna, kamienne schody nie są już tak wysokie, ruiny wieńczące górę nie są tak potężne …niespodzianki, wszędzie niespodzianki… jednak dopiero ta największa, przyprawić miała Malkontentkę o zawrót głowy…
XVII - wieczny Pałac Lenno znajdujący się u podnóża średniowiecznego zamczyska, w okresie malkontenckiego pacholęctwa stanowił malowniczą ruinę. Dziś - odzyskał zachwycającą formę…. Malkontentka nie wierzyła własnym oczom – ruina podźwignęła się z kolan – czas fiknął koziołka, zatoczył się i klapnął na grube dupsko… Malkontentka bez chwili wahania wspięła się po odnowionych schodach i weszła do środka…
Pałac Lenno, wraz z towarzyszącymi mu historycznymi zabudowaniami, jest jednym z najpiękniej położonych pałaców w regionie Dolnego Śląska. Mały raj na Ziemi. Historyczny zespół budynków leży samotnie pośród natury, w nienaruszonej niczym od wielu wieków okolicy. Stąd wzrokiem sięgnąć można aż do pasma Karkonoszy, od południa zamykającego horyzont. Patrząc w kierunku gór, oczy cieszy czysty krajobraz - pola, lasy, łąki. I żadnej budowli w promieniu 50 kilometrów. Właśnie w Lennie są te prawdziwe wartości życia - czyste powietrze, pełna natura, zdrowe jedzenie, ciemne noce i absolutna cisza*.
Tyle internet… Lepiej nie da się tego opisać… Malkontentka wypiła kawę w uczynionej w pałacu zacisznej kawiarni (pierogi też wciągnęła - ale nie będziemy przecież o tym wspominać...takie to banalne) do której nie wiadomo jakim cudem docierają w ogóle jacyś goście – raczej jest ona magicznym kaprysem właściciela. Ekscentrycznego mężczyzny, z duszą artysty… którego na ratunek kamiennym murom wezwały dobre duchy pałacu… Kto wie …Może jest ukrytym w lekko zniszczonej już powłoce baśniowym księciem, który od tylu wieków poszukiwał swojej księżniczki, że znalazł już tylko jej zrujnowany pałac…? Kto wie …tu wszystko może się zdarzyć. W czarodziejskiej, aż skrzącej magią atmosferze tego miejsca nic nie jest takie, jakim się wydaje… Odlot kochani.
Kilka fotek…
Bajka, co?
Malkontentka odnalazła i Zajęczowłosą i swoją zgubioną duszę, która tkwiła przytulona do starej jabłoni w ogrodzie dziadków… wróciła do przeszłości, aby mieć siły zmierzyć się z teraźniejszością…
Zapraszam… pojedzcie do Pałacu Lenno, dotknijcie historii, poczujcie ją wszystkimi zmysłami. Tam jest tylko cisza i piękno. Więcej nie trzeba.
Malkontentka odnalazła i Zajęczowłosą i swoją zgubioną duszę, która tkwiła przytulona do starej jabłoni w ogrodzie dziadków… wróciła do przeszłości, aby mieć siły zmierzyć się z teraźniejszością…
Zapraszam… pojedzcie do Pałacu Lenno, dotknijcie historii, poczujcie ją wszystkimi zmysłami. Tam jest tylko cisza i piękno. Więcej nie trzeba.
*super foty i opis pochodzą ze strony pałacu
O rany ale pięknie. Cudny opis aż chce się tam być!
OdpowiedzUsuńTam jest jak w bajce!
Usuńale ładnie tam... klimat niezapomniany!
OdpowiedzUsuńNiepowtarzalny!
UsuńPięknie. Aż chce się tam pojechać.
OdpowiedzUsuńZnakomite, czarowne miejsce!
UsuńPisz książkę, czy coś. To miejsce jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńNo bajka... Moja wyobraźnia znów odleciała *.*
OdpowiedzUsuńBaśń:). Polecam na jesienny weekend!
UsuńA pisz,pisz takie klimaty jak najbardziej dla mnie - uwielbiam wszelkiego rodzaju dworki, pałacyki i zameczki :)) więc jak będę w okolicy to na pewno pojadę zobaczyć :D
OdpowiedzUsuńTam kochana nawet warto wybrać się specjalnie i celowo:). Pałac ma swój pensjonat!
Usuńach, gdy tylko będę mogła, na pewno tam zajrzę!
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńAle tam pięknie, az miło :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie aż nieprawdopodobnie!
UsuńChętnie bym tam pojechała... :))
OdpowiedzUsuńNo to kochana - pakuj się i w drogę! Nie bedziesz żałowała:)
UsuńPiękne widoki;))
OdpowiedzUsuńBardzo!
UsuńDolny Śląsk mam na celowniku od dawna! Toż to kopalnia takich właśnie magicznych miejsc, zakrętów i ataku zieleni :) Takie klimaty kocham, a zamków i ruin zwiedziłam już dziesiątki! Na szczęście mój mąż tak samo je lubi. Najbliżej tamtych okolic byłam w Wałbrzychu (Zamek Książ) i pamiętam, że mieliśmy jeszcze dwie godz. do pociągu. Poszliśmy sobie nieznanym szlakiem do jakichś ruin.... Las, nikogo, nie ma ścieżki, zniknęły oznaczenia szlaku, ciemno się robi, stromo się robi, komary żrą jak po dwuletniej głodówce, a my idziemy, tfu, wspinany się... Dziwnym trafem dotarliśmy.... do jednej jedynej ściany w leśnej głuszy, podrapani, spoceni i zmęczeni. Ale warto było! Podczas tegorocznego urlopu zwiedziliśmy 7ruin i zamków. Taki mały bzik. Tak więc... oby tam także mnie serce i nogi poniosły!
OdpowiedzUsuńOd Książa to będzie może 40-50 km. Byłabyś zachwycona. Obok pałacu jest modrenistyczny (tak tak) pensjonat. Tanio i totalnie skandynawsko.
UsuńTak dla kontrastu chyba :) Muszę się tam w końcu wybrać :)
UsuńNie. Tam był kiedyś PGR :). Wiec gość wykorzystał budynek po jakimś magazynie:)
UsuńPolska pomysłowość mnie zachwyca :)
UsuńWłaściciel jest Belgiem:)
UsuńZ przyjemnością się tam zjawię kiedyś :D
OdpowiedzUsuńZachęcam!
UsuńOj chętnie bym się tam wybrała :)) już teraz ;))
OdpowiedzUsuńWeekend nadciąga - startuj dziewczyno!
UsuńNo bajka, żebyś wiedziała... Twój opis tego miejsca jest jak bajka. Aż się rozmarzyłam i mentalnie tam przetransportowałam na chwilę :)
OdpowiedzUsuńTo jest miejsce dla Ciebie. Jestem pewna.
UsuńSłyszałam o tym miejscu. W Jeleniej Górze byłam na wycieczce, ale tylko przejazdem i nic z okolicy nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńNo tak ale wybierz się kiedyś koniecznie!
Usuńfajnie klimatycznie...
OdpowiedzUsuńBardzo! Genialne na krótki wypad.
UsuńWitam kochna Malkontentko! :) Kochanie czy mogłabyś się ze mną skontaktować? Chciałabym coś Ci wysłać. Mój e-mail : cathy.c.1302@gmail.com
OdpowiedzUsuńO pewnie, że się skontaktuje.
UsuńW takie piękne miejsca to faktycznie z petem i piwskiem nie wypada!
OdpowiedzUsuńAnula - myślę, że my dostałybyśmy dyspensę;)
UsuńTo Ty peta ja piwko :D bo nie palę :D
UsuńAle nie martw się - od czasu do czasu dam siorbnąć :D
Ale ja peta tez nie... Chociaż dla dobra ogólnoludzkiego moge sie poświecić z tym ze musiałabym ze dwa piwka w bonusie wciągnąć;)
UsuńMyślę, że poświęcenie byłoby zbyt duże :D
UsuńCzyli poprzestajemy na piwku :D Ewentualnie, z uwagi na fakt zrezygnowania z petów, po dwa piwka :D
Wchodzę w to!
UsuńBajkowo :) Cudne miejsce, chciałabym zobaczyć na żywo :) Mój chłopak jest ze Śląska, może uda mi się go namówić na wycieczkę przy najbliższej wizycie :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńO jaaaaaa.... Jak Malkontentka ogłasza że kulturalny czwartek to znaczy, że wakacje naprawdę się skończyły... A ja zła jestem po tym poście... Normalnie zła. Bo po czwartkach to sobie zawsze powtarzałam (albo nawet zapisywałam!), że muszę muszę obejrzeć / przeczytać / sprawdzić kurka kto to ten Iksiński. A teraz muszę pojechać. POJECHAĆ. Bo jak to tak.., na końcu świata nie być?
OdpowiedzUsuńMusisz pojechac!!! To wartość dodana:). Zakochasz sie w tym miejscu! Obiecuje:)
Usuń