Z wszystkich barów we wszystkich miastach na całym świecie ona musiała wejść do mojego. (Casablanca)
Do malkontenckiego też wlazła. Niestety. Kamień milowy na drodze życiowych rozczarowań. A może mądrości, od których bogini zdecydowanie niemiłościwie Malkontentki nie ustrzegła. No i baba wleźć musiała. Usiadła za barem i mimo, że koniec końców trzeba było stanowczo ją wyprosić, to jednak cień tej wizyty pozostał gdzieś w smutnej malkontenckiej duszy.
...
...
Przyglądam się jej twarzy lekko zezującej z ekranu komputera. Profilówka na fejsie. Głowa kobiety wsparta na poduchach opartych o wymyślne łoże, ramiona odkryte, pierś osłonięta halką, męska dłoń masująca nagą skroń. Portret "roznamiętnionej"… Pod zdjęciem komentarz – zapewne przyjaciółki -śliczna, ale dlaczego smutna!?!?... i z lekka nieoczekiwana odpowiedź "roznamiętnionej" – nie jestem smutna tylko dojrzała…
Oj dziewczyno…dojrzała… dojrzała jak każda kobieta w średnim wieku, która zdjęcie w łóżku i ze zdobycznym facetem wrzuca do netu i ustawia, jako profilowe na fejsie…
Głupiaś nieskończenie...
Czasem bywa w życiu tak, że wyrywamy sobie wątrobę spod żeberka, ofiarowujemy ją komuś w potrzebie, a za jakiś czas przesyłką zwrotną otrzymujemy nasze flaki z powrotem tyle że skażone marskością… A potem dziwujemy się przez pół życia, nie rozumiemy – dlaczego, za co i po co zostaliśmy potraktowani jak biedny uchodźca z Aleppo przez naszych braci – tych od szabli i od szklanki… Tego rodzaju rozmyślania potrafią kapitalnie zatruć myślicielowi egzystencje, zwłaszcza jeśli posiada minimum wrażliwości i skłonność do samobiczowania. Jak Malkontentka.
Kamień milowy… Mój kamień milowy ma się dobrze. Dojrzewa sobie na fejsbuku. I cudnie mu, bo prawdopodobne nie zaznał nigdy żadnych refleksji, a poczucie winy jest mu zupełnie obce. No taka kamienna natura... Czyż nie? Nie ma jak to rodzina… No prawie rodzina. Wszak Malkontentka to element obcy, doczepiony, inny. A że życie komuś ocaliła? No i co z tego!?! Nie trzeba dziękować...
Tak czy owak, Malkontentka zbyt długo gubiła się w rozmyślaniach. Czas zrzucić włosienice.
Rick Blaine: Komu dałeś łapówkę za wizę? Renaultowi czy sobie?
Ugarte: Sobie. Miałem rozsądniejszą cenę.
Malkontentka też ma rozsądniejszą, bo tą wygórowaną już zapłaciła…