Wiem mniej więcej dokładnie, co
będę robił dziś wieczór. Oczywista, jeśli na Bronnej nie spadnie mi cegła na
głowę…
– Cegła – z przekonaniem
przerwał mu nieznajomy – nigdy nikomu nie spada na głowę ni z tego, ni z owego.
W każdym razie panu, niech mi pan wierzy, cegła nie zagraża. Pan umrze inną
śmiercią.
– A może wie pan, jaką? (…)
– Utną panu głowę!
– A któż to zrobi? Wrogowie?
Interwenci?
– Nie – odpowiedział
cudzoziemiec. – Rosjanka, komsomołka.
– Hmm… – zamruczał zdegustowany
żartem nieznajomego Berlioz. – No, pan daruje, ale to mało prawdopodobne.
– I ja proszę o wybaczenie –
odpowiedział cudzoziemiec – ale tak właśnie będzie. Czy mógłby mi pan
powiedzieć, jeśli to oczywiście nie tajemnica, co pan będzie robił dziś
wieczorem?
– To żadna tajemnica. Teraz
wpadnę do siebie, na Sadową, a potem o dziesiątej wieczorem w Massolicie
odbędzie się zebranie, któremu będę przewodniczył.
– To się nie da zrobić –
stanowczo zaprzeczył obcokrajowiec.
– A to dlaczego?
– Dlatego (…) że Annuszka już
kupiła olej słonecznikowy, i nie dość, że kupiła, ale już go nawet rozlała. Tak
więc zebranie się nie odbędzie.
Otóż to! OLEJ. Annuszka kupiła olej i przez nieuwagę go rozlała – i
ta właśnie pozornie niewinna butelka - no właśnie czego? - ano OLEJU! stała się
zarzewiem wielu nieszczęść z piekła rodem – od obcięcia pewnej głowy począwszy…
Groźne i warte zapamiętania! Malkontentka, jako wielbicielka literatury, pomna
ostrzeżeń zwartych na szlachetnych kartach Mistrza zawsze żywiła pewnego
rodzaju niepewność w stosunku do substancji ze swej natury tłustych i śliskich…
Nawet do śledzika w oleju podchodziła nadzwyczaj nieśmiało. A tu raptem BOOM!
Wszyscy smarujemy się olejami, pijemy tran, maczamy pieczywo w oliwie z oliwek,
raczymy się olejem lnianym, nacieramy włosy każdym możliwym tłuszczem,
wklepujemy w twarz… a Berliozowi głowę ucięli…
Nic to, na fali zachwytów i wywierającego presję must have (A puknąć się w łeb na dźwięk tych słów należy! Dajemy się
zwariować mili moi! Tak, tak Malkontentka – nie rób min, bo ty akurat gnasz na
czele) nasza bohaterka zapomniała o dekapitacji, zwalczyła wstręt i w ilościach
hurtowych zaczęła nabywać oleje i wcierać je w różne kawałki swej osoby. I
teraz jedziemy kochani. Żadnych opowieści od producentów Wam tu przytaczać nie
będę, bo jak kto ciekawy to i tak sam poszuka, a Malkontentka takie obiecanki ma
w pięcie i z instrukcji czytuje jedynie ulotki od lekarstw – ze szczególnym
uwzględnieniem działań niepożądanych – wiadomo! Dobra. Zaczynamy.
Włosy i oleje. Khadi – dość kosztowny,
specyficznie pachnący, upierdliwy w stosowaniu. Przez pierwszy miesiąc
wywoływał u Malkontentki migrenę i wrażenie, że każda rzecz w jej otoczeniu z pokarmem
włącznie pachnie kadzidłem. Mimo tych niedogodności - działa, cena taka se, bo
ponad pięć dych ale warto wysupłać z bieliźniarki, bo rzeczywiście włosy
przestają wypadać, wyglądają ładnie – wpływu na szybkość ich wzrostu nie
zaobserwowano.
Olejek Sesa – zastosowanie podobne
jak Khadi, tyle że mniej intensywny w
woni – kompletnie bez rezultatów na malkontenckich włosach. Olejek Brhingraj – poza wymienionymi powyżej utrudnieniami,
należy go przed aplikacją jakieś dwa lata potrzymać w cieple, żeby przybrał formę
płynną – raz włosy są po nim ładne, raz koszmarne. Czyli kwestia losowa - dla wybrańców
niebios którzy mają szczęście w totolotku.
Twarz i oleje. Tu jest klęska. Żaden ale to żaden olej nie sprawdził
się na malkontenckim obliczu. Olej arganowy,
awokado, przeciwstarzeniowa mieszanka
szlachetnych indyjskich olejków Khadi
– wszystko prowadzi w jednym kierunku – wysyp czegoś mało–bardzo mało-estetycznego
na twarzy. Czyli patrząc z poziomu szklanki w połowie pełnej – z jakąś reakcją
mamy do czynienia, dość nieoczekiwaną, niemniej jednak prawdopodobnym jest, ze
wysyp trądziku to… gwałtowne działanie odmładzające?! Można to poddać dyskusji,
bo właściwe trudno jednoznacznie ocenić. Malkontentka ma chęć na olejek z
opuncji figowej – dzięki jednak bogini, nie można go nigdzie zakupić, więc być
może unikniemy wizyty w szpitalu na dermatologii…;)
Oleje i boskie ciało Malkontentki. I tu też moi mili mamy problem.
Skóra na buty - męskie, ciężkie, na Syberię i skóra pokrywająca Malkontentkę są
nieomal identycznej struktury. Tu – zakładamy - leży przyczyna totalnego aktu
nie wchłaniania się olejków, oliwek, ba – nawet oleiste serum z 24-karatowym
kruszcem nie dało rady wniknąć w osobę naszej bohaterki, tylko godzinami
oblepiało jej ciało gęstą mazią – bleeee.
Tłustość, tłustość nad tłustościami. I nic poza tym niestety. Malkontentka
jest zniechęcona, nie jest natomiast ani gładsza ani odmłodzona… a ta ucięta
głowa coraz częściej staje jej przed oczami.. wyobraźni oczywiście.
A Wy Kochani, jakie są Wasze opinie? Które olejki lubicie? Może jakaś
inspiracja…?