Milena: Przez twoją drobiazgowość znowu opóźniliśmy druk…
Korba: Bo były błędy.
Milena: Nie! Milion polskich kobiet czeka na nasz nowy numer, a ty mi mówisz o przecinkach…
Pi… eprzyć przecinki! Przecież nikt w tym kraju oprócz ciebie nie wie, gdzie one powinny stać!
Głównie Malkontentka nie wie… Ale nic to, pi… przecinki, bo wobec wiedzy jaką ostatnimi czasy nabyła, przecinki to marny pył i puch zarazem. Mądrość spłynęła na Malkontentkę przy okazji zakupów styczniowych i w głównej mierze jest to wiedza z dziedziny NIE, czyli ta najcenniejsza. Rozumiecie – NIE jedz tego, bo dostaniesz TAMTEGO z jednego, albo nawet obu końców. NIE właź do parku na Casablance po zmierzchu, bo lata tam Goła Klata i w najmilszym przypadku wybije ci jedynki. NIE kupuj… ano właśnie NIE KUPUJ….
Powiedzmy tego:
Vita Glow BB Master Skin 79…
Jakże kuszący spocik wrzucił dystrybutor na fanpejdża…
Ot pudełeczko z pompeczkami – nawet dwoma! Pompeczki pompujemy i …. z dziureczek – też dwóch, albowiem każda dziureczka ma swoją pompeczkę - wyłazi substancja – z jednej żółciuchne serum, z drugiej beżowawy kremiś BB. Miodzio. Śliczna Azjatka miącha paluszkiem obie substancje i nakłada mix na buziaczka, stając się jeszcze bardziej śliczna! Czy można się oprzeć takiemu nagromadzeniu śliczności? Nie można! Ciotka Malkontentka wysupłała ostatnie grosze z podejrzanie chudego portfela i kupiła sobie nowego skina79…. I źle zrobiła! Pudełeczko – takie samo jak na filmiku, pompeczki i te sprawy – wszystko w miarę ok, ale… cholera po nałożeniu mieszaniny na twarz, nic a nic Malkontentka nie wypiękniała, wręcz przeciwnie - wyglądała dziwacznie, tzn. jeszcze bardziej dziwacznie. Ha! Problemem nie był kolor (podejrzewano go o różowe tony, ale to tylko pozorny odcień – Malkontentka jest z żółtych i spoko) – chociaż mógłby być ciut (no ciut plus) ciemniejszy - problemem była konsystencja. Twarz po użyciu specjału prezentuje się nieciekawie – dziwnie błyszczy - jakoś tak metalicznie, ale to w sumie małe miki. Beżowy metalik jest na czasie zwłaszcza w dziedzinie motoryzacji i szlachetnego błysku karoserii samochodowej, zatem jest to wyłącznie kwestia gustu... Gorzej że toto spływa i ściera się przy każdym dotknięciu twarzy – nie daj bogini gawędzić przez telefon, bo i kolor i błysk przejmuje słuchawka. Poza tym krem pozostawia bardzo niemiłe uczucie wysmarowanej – czy raczej uklejonej czymś twarzy. Wielkim plusem był przemiły cytrynowy zapach. Właśnie - BYŁ… Był, bo się zmył. Niestety. Zidentyfikowany został jedynie przy pierwszej aplikacji. Przy kolejnym użyciu – gdzieś przepadł. Zdaje się wyparował. Cóż, malkontenckie oblicze mówi do Vita Glow BB Master Skin 79… „idź sobie daleko”.
Przyjmując jednak a’priori, że zachowanie i kondycja takiego oto BB jest sprawą mocno indywidualnych właściwości skóry i ewentualnie upodobań, nie możemy przy użyciu jednej tylko opinii pogrążyć go w krainie kosmetycznego niebytu. Inaczej sprawa ma się z kolejnym produktem a właściwie produktami, które wpadły w Malkontenckie oko i omal go nie wybiły. Kochani te przyrządy stanowią zagrożenie dla ludzkości i należy je zlikwidować. Ocucić i zabić:)
Pozornie niewinne kredki do oczu. Eveline i Kobo. Strzeżcie się tych produktów. Kreski tymi badziewiakami nie da się namalować – to na bank, ewentualnie można sobie nimi wyryć wzorek na powiece. Kosz, nosz - kosz i czerwona kartka! A i jeszcze kop w dupsko tej pani z Hebe, która tak zachwalała, że mięciuchne… Ja ci kurza noga pokaże mięciuchne.
Tyle tytułem ostrzeżenia. Teraz zachwalamy.
Produkt absolutnie wybitny. Zakupiony w jakiejś mocno przyzwoitej cenie w mintishopie. Aplikacja taka se. Trzeba – w dowolnie wybrany sposób - sprawić by skóra głowy była wilgotna. Następnie wetrzeć w uzyskaną wilgotność preparat wyciągnięty z uroczej tubki, pomasować, zostawić i spłukać. Do momentu spłukania idzie w miarę. Potem są schody, bo wypłukanie – szczególnie z plączących się włosów - peelingujących drobinek jest z lekka pracochłonne i od diabła irytujące. Osoby o ograniczonej cierpliwości niech sobie darują i zajmą się jakimś innym sympatycznym zajęciem – powiedzmy zrzucaniem staruszek ze schodów. Cierpliwi, którzy wydobędą drobinki zostaną nagrodzeni – efekt jest naprawdę wow. Włosy po wysuszeniu są przepiękne – odbite od skóry, żadnego przylizu, układają się fenomenalnie. Rewelacja.
I jeszcze na koniec takie oto słodziaki. TonyMoly i Missha. Trafią do malkontenckiej kochanej kumpeli, jako prezent na czternaste urodziny. No :)
Tyle nowego w styczniu. No śmiesznie mało, ale oszczędzamy kochani, oszczędzamy.
Do miłego. Niech Wam bogini sprzyja i jedzcie kiełki, bo są zdrowe. Byle nie spleśniałe. Bo są niezdrowe. I można tego…