Tak, tak kochani. Właśnie mija ósma miesięcznica zniewolenia malkontenckiego umysłu. Wprawdzie nigdy nie należał on do najtęższych kawałków malkontenckiej osoby (pupa jest zdecydowanie większa), to mgła, która zasnuła go w ten zimny styczniowy poranek, totalnie wyłączyła zdolność logicznych rozmyślań w głowie naszej bohaterki. Niewtajemniczonym przypominam, Malkontentka pasiona przez kolorowe magazyny, filmy, zdjęcia celebrytów i inne fiki miki dla durnot różnych autoramentów dała się uwieść reklamie i uwierzyła, że i ona może stać się piękna. Piękna niczym silikonowa dmuchana baba z holyłud. Na szczęście Malkontentka należy do osób mało przedsiębiorczych i cierpi na chroniczny brak gotówki więc na silikony, botoksy i inne ssania tkanki stać jej nie było, za to – niestety - na nową fryzurę uzbierała. I to niemało. Bo zabieg – zbrodniczy zabieg Organic Curl System - do tanich nie należy. Amerykańskie fale… tfu. Wytworzony na malkontenckiej głowie za grubą mamonę koszmar, z falami niewiele miał wspólnego, włosy wyniszczył a nieszczęsną ofiarę przywiódł ku zboczu desperacji. Kolejne fazy przemiany włosów w kopkę biegunkowego siana opisywałam TU i TU i TU i chyba jeszcze TU. Jeśli ktoś się nudzi, to może przeczytać ale generalnie… ujmę to eufemistycznie - żeby nie rzucać mięsem i nie trafić w miejsce izolowane od społeczeństwa za rzucanie gróźb karalnych - Malkontentka nie była, nie jest i mniemam, że już raczej zadowolona nie będzie z kasociągnącego zabiegu.
Jak sytuacja na głowie przedstawia się po ośmiu miesiącach? Ano – zacznę od tego, że rzeczywiście jedna z obietnic producenta tego specjału spełnia się i spełnia i może wreszcie - do jasnej Andzi - mogłaby spełnić się do końca i przeminąć. Trwałość. Stało że rok wytrzyma? Stało! I trzyma! Trzyma cholerstwo i odpuścić nie chce. Prawdopodobnie, jedynym sposobem pozbycia się tego z włosów będzie drastyczna operacja z nożyczkami w roli głównej – ale tego staramy się uniknąć. Cóż poza nadzwyczajną trwałością zabiegu? Ale no niewiele dobrego. Włosy są brzydkie, osłabione, rzadsze, niemiłe w dotyku. Zabieg odbarwił je, nadając im iście biegunkowy kolor, który trudno jest czymkolwiek - poza czapką - ukryć. Próby farbowania kończą się chwilą ulgi i pięknym kolorem na…kilka myć, niestety. Ot zwyczajnie – włosy poddane keratynowemu kręceniu nie trzymają koloru. Ich pielęgnacja jest trudna i kosztowna, do tego nie przynosi trwałych efektów. Na fotce widzicie włosy w tej genialnej kupkowej barwie, która uparcie wyziera spod każdej farby, włosy poddane koloryzacji i włosy po dwukrotnym umyciu – farba po prostu z nich spływa.
Zatem powtarzam! Nigdy ale to nigdy nie dajcie namówić się na uraczenie Waszych włosów tym specjałem. Organic Curl System to sprawa fatalna a dystrybutor tego świntucha jest świadom wad produktu, co wyraźnie sygnalizuje reakcją na każde zapytanie, uwagę czy prośbę o pomoc. Malkontentka i jej znajomi przez True Keratin Polska zostali poblokowani gdzie się da, a ich zdjęcia prawdopodobnie wiszą w firmowych gablotach pod hasłem TYCH KLIENTÓW NIE OBSŁUGUJEMY, być może twarz Malkontentki ozdabia także tarcze do rzutków w gabinecie prezesa.
W ósmą miesięcznicę tej przygody włosowej mówię stanowcze NIE zabiegowi Organic Curl System i tej dziecinnej firmie, która jakże nieprofesjonalnie nim kupczy…