Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował.
Rozwijać tę złotą myśl Twaina? Czy raczej opuścimy nad nią zasłonę zawstydzonego milczenia…. ?No dobra tylko mały komentarz do cytatu… Malkontentka.
Chyba wystarczy? Czasem, gdy się jej przyglądam myślę, że chciałabym mieć brodę, aby móc ją targać z zażenowaniem, przyglądając się poczynaniom tego wybryku natury… Ręce by mnie wówczas tak straszliwie nie świerzbiły… Zaczęłam z grubej rury a wcale nie zamierzam prowadzić dysputy filozoficznej. O odżywce chciałam jedynie opowiedzieć…. Tylko z lekka przestrzeliłam. Nic to. Kontynuując temat eksperymentów podeprzyjmy się uwagą niejakiego pana Warrena, który w jednym zdaniu dość trafnie streścił tysiąc lat kombinatorstwa ludzkiego, zwanego fachowo „myślą”: Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. He he – strzelec wyborowy… Ale coś w tym jest! Malkontentka wciąż prowadzi grube testy na własnej osobie, które później określa mianem eksperymentu – czyli wynik wiadomy… O tym, ze naeksperymentowała z włosami – wiecie, słyszeliście, pewnie macie tych opowieści po lewe ucho, ale fakt pozostaje faktem – to, co ta nieszczęsna niewiasta ma na głowie, woła o pomstę do nieba i budzi krwawe pragnienie wydarcia, jednym sprawnym ruchem, serca z klatki piersiowej głównego przedstawiciela firmy dystrybuującej produkt do wytwarzania fal holyłódzkich na głowie. Głównego - bo on zarabia zapewne najlepiej. Serce można potem zeżreć albo wytrzeć sobie o nie buty i oddać zainteresowanemu… Dobra. Próby reanimowania tej włosowej katastrofy są kosztowne i mało skuteczne. Dzień w dzień Malkontentka pomyka cichcem do roboty, ukazując światu osadzony na głowie żałosny stóg siana… Niekiedy daje się stóg ujarzmić – ot na dwie, trzy godziny – po czym cała zabawa zaczyna się od nowa… i od nowa…i od nowa… I pewnie trwało by to i trwało gdyby nie prezent od interendo KLIK… Otóż, czas jakiś temu Pat uradowała czarne serce Malkontentki i podarowała jej pudełeczko pełne cudów – o czym opowiadałam gdzieś TU. W pudełeczku obok różnych wyszukanych specjałów znajdowała się odżywka Isana Professional, Pure Locken Spulung.
.
Malkontentka – przyznaję to ze wstydem – bez większej wiary w powodzenie sięgnęła po odżywkę, aby zgodnie z instrukcją wsmarować ją w swoje nibynóżki tfu - nibyloczki… I….? Ano… na szczęście na tym historia się nie kończy. Mamy ciąg dalszy - włosy są!!!!! I to pierwszy sukces, bo po tym Organic tfu Curl System wszystkiego można się spodziewać – zawsze czai się jednak obawa, że to wejdzie w jakieś straszliwie destrukcyjne reakcje - z powiedzmy - szamponem. Ale nie tym razem! Odżywka w żadne niebezpieczne związki nie wchodzi i jest pełna niespodzianek. Pachnie tak se, wygląda dość przystojnie – ładna tubka, w środku flaczek też przyzwoity, gęstawy. To jednak jest totalnie bez znaczenia. Byle była skuteczna, to może nawet pachnieć bawolim łajnem i mieć konsystencje – dobra, jest poranek, naród spożywa śniadanie…Ważne kochani jest, że ta odżywka działa! Działa i to rewelacyjnie.
Włosy są po niej miękkie, ale absolutnie nie spuszone, żadnego siana, żadnego niemożebnego do rozplątania kasku! Po wysuszeniu stają się podatne na układanie i lśniące! Lśniące - rozumiecie!!!!! Kiedy to ja ostatnio widziałam blask bijący z malkontenckiej głowy… Odżywka jest wybitna – myślę że nada się nie tylko do loczków a do wszystkich sianowatych głowin! Serdecznie polecam a Patrycji jeszcze raz dziękuję!!!!!
Chyba wystarczy? Czasem, gdy się jej przyglądam myślę, że chciałabym mieć brodę, aby móc ją targać z zażenowaniem, przyglądając się poczynaniom tego wybryku natury… Ręce by mnie wówczas tak straszliwie nie świerzbiły… Zaczęłam z grubej rury a wcale nie zamierzam prowadzić dysputy filozoficznej. O odżywce chciałam jedynie opowiedzieć…. Tylko z lekka przestrzeliłam. Nic to. Kontynuując temat eksperymentów podeprzyjmy się uwagą niejakiego pana Warrena, który w jednym zdaniu dość trafnie streścił tysiąc lat kombinatorstwa ludzkiego, zwanego fachowo „myślą”: Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. He he – strzelec wyborowy… Ale coś w tym jest! Malkontentka wciąż prowadzi grube testy na własnej osobie, które później określa mianem eksperymentu – czyli wynik wiadomy… O tym, ze naeksperymentowała z włosami – wiecie, słyszeliście, pewnie macie tych opowieści po lewe ucho, ale fakt pozostaje faktem – to, co ta nieszczęsna niewiasta ma na głowie, woła o pomstę do nieba i budzi krwawe pragnienie wydarcia, jednym sprawnym ruchem, serca z klatki piersiowej głównego przedstawiciela firmy dystrybuującej produkt do wytwarzania fal holyłódzkich na głowie. Głównego - bo on zarabia zapewne najlepiej. Serce można potem zeżreć albo wytrzeć sobie o nie buty i oddać zainteresowanemu… Dobra. Próby reanimowania tej włosowej katastrofy są kosztowne i mało skuteczne. Dzień w dzień Malkontentka pomyka cichcem do roboty, ukazując światu osadzony na głowie żałosny stóg siana… Niekiedy daje się stóg ujarzmić – ot na dwie, trzy godziny – po czym cała zabawa zaczyna się od nowa… i od nowa…i od nowa… I pewnie trwało by to i trwało gdyby nie prezent od interendo KLIK… Otóż, czas jakiś temu Pat uradowała czarne serce Malkontentki i podarowała jej pudełeczko pełne cudów – o czym opowiadałam gdzieś TU. W pudełeczku obok różnych wyszukanych specjałów znajdowała się odżywka Isana Professional, Pure Locken Spulung.
.
Malkontentka – przyznaję to ze wstydem – bez większej wiary w powodzenie sięgnęła po odżywkę, aby zgodnie z instrukcją wsmarować ją w swoje nibynóżki tfu - nibyloczki… I….? Ano… na szczęście na tym historia się nie kończy. Mamy ciąg dalszy - włosy są!!!!! I to pierwszy sukces, bo po tym Organic tfu Curl System wszystkiego można się spodziewać – zawsze czai się jednak obawa, że to wejdzie w jakieś straszliwie destrukcyjne reakcje - z powiedzmy - szamponem. Ale nie tym razem! Odżywka w żadne niebezpieczne związki nie wchodzi i jest pełna niespodzianek. Pachnie tak se, wygląda dość przystojnie – ładna tubka, w środku flaczek też przyzwoity, gęstawy. To jednak jest totalnie bez znaczenia. Byle była skuteczna, to może nawet pachnieć bawolim łajnem i mieć konsystencje – dobra, jest poranek, naród spożywa śniadanie…Ważne kochani jest, że ta odżywka działa! Działa i to rewelacyjnie.
Włosy są po niej miękkie, ale absolutnie nie spuszone, żadnego siana, żadnego niemożebnego do rozplątania kasku! Po wysuszeniu stają się podatne na układanie i lśniące! Lśniące - rozumiecie!!!!! Kiedy to ja ostatnio widziałam blask bijący z malkontenckiej głowy… Odżywka jest wybitna – myślę że nada się nie tylko do loczków a do wszystkich sianowatych głowin! Serdecznie polecam a Patrycji jeszcze raz dziękuję!!!!!
No muszę jej koniecznie spróbować!!!! Ostatnio mam lenia z wydobywaniem skrętu włosów, a może ta odżywka mnie zachęci :D? Szkoda, że nie ma z tej serii takiej mini odżywki bez spłukiwania, jak w złotej serii :D
OdpowiedzUsuńSpróbuj - naprawdę włosy są po niej świetne!
UsuńTwe włoski wyglądają tak jakby je tylko macać i miętośić;D
OdpowiedzUsuńhe he :)))
Usuńpodziel się lokami:D
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś tą odżywką, wydaje się być idealna :)
OdpowiedzUsuńJest. Dowód - na fotkach:)
UsuńLubię produkty do włosów isana : ]
OdpowiedzUsuńTo pierwszy, jaki wypróbowałam!
UsuńJeszcze nie miałam tych odżywek, ale bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńWarto się zaopatrzyć.
Usuńja jakos omijam isane:P
OdpowiedzUsuńJa do tej pory nigdy niczego od Isany nie miałam, a tu patrz - pierwszy produkt i od razu w dziesiątkę!
UsuńA ja do tej pory omijałam kosmetyki do włosów z Isany. Głupia byłam...
OdpowiedzUsuńJa też... :)
UsuńChyba muszę ją wypróbować.
OdpowiedzUsuńU mnie bomba!
UsuńNie miałam, ale tez i nie posiadam na głowie tzw. sianka, wręcz odwrotnie, moje są nawodnione i natłuszczone aż do przesady :) Swojego czasu kombinowałam trochę z Isaną i to nie dla mnie. Cieszę się natomiast, ze u Ciebie są takie spektakularne rezultaty i jesteś w końcu zadowolona ze swoich włosów, bo wyglądają zacnie :)
OdpowiedzUsuńI tak idą pod nóż - tych zniszczeń nie da się na trwałe naprawić :(
UsuńMoja kochana przyjaciółka - fryzjerka juz podjęła decyzję - to cóż ja mogę...
UsuńMoże to i lepiej, choć szkoda włosków, o które tak walczysz :(
UsuńA ja z Isany miałam chyba tylko mydło w płynie. Całkiem fajne zresztą :)
OdpowiedzUsuńJa nic:). Ale ta odżywka dla mojej kopki siana jest fenomenalna.
UsuńMówiłam Ci - dziewczyny już posta smarują... jutro będą chwalić więc na chwalenie zapraszam:). I jeszcze raz - dziękuję!!!!!
Z chęcią zajrzę, ale dopiero późnym wieczorkiem :) Środy spędzam z moją siostrzenicą, a później idę trochę pozumbować. Ale posta nie ominę, nie ma bata!
UsuńNie omijaj:)
UsuńŚliczne masz włosy! <3
OdpowiedzUsuńO moja droga, nie są śliczne - są tylko podratowane. To jest dramat. Od połowy długości są do ścięcia:(
UsuńA gadaj sobie do woli - fajne masz włosy i tyle. Czy Ci się to podoba czy nie :D
OdpowiedzUsuńWidzisz je w stanie ujarzmionym. Ida sobie do fryzjera na drastyczne ciecie niestety...
UsuńJeśli ma im to pomóc to ścinaj. Odrosną przecież i to jeszcze piękniejsze :)
Usuńa ja z isany tylko zmywacz do paznokci i zmywacz do paznokci...
OdpowiedzUsuńJa nie zmywam paznokci:)
Usuńjakie loczki cudne też takie chcę dawaj trochę !!!! isany nie miałam nic a nic czas to zmienic ............kupiłam szczotkę z jonizacją:)
OdpowiedzUsuńNie chcesz tych loczków:). Szczotka - popieram!
UsuńJakie ładne włosy ;)
OdpowiedzUsuńO dziekuje :)
Usuńto prawda, spodziewanych nibyzóżek na zdjęciu brak - -pewnie je robiłaś w ciągu tych 2-3 hh, jak mniemam;)
UsuńA serio naprawdę piękne:D
no widzisz kochana, jak to mówią kto szuka to ... znajduje! ;) gratuluję i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
hahahaha świetnie się czyta:) Skoro kasku nie robi i tak pięknie słuźy to "eksperyment" udany ;)
OdpowiedzUsuńmiłego dnia!!
Ja dłuuugi czas odrzucałam Isanę, ale jakiś czas temu sięgnęłam właśnie po tą odżywkę i szampon, bo były w promocji za niecałe 4zł.. i jestem mega zadowolona :))
OdpowiedzUsuńpodeślę ten link koleżance ona poszukuje odżywki dobrej i maski
OdpowiedzUsuń