Konsekwencja w niekonsekwencji jest niewątpliwie konsekwencją... Choć myślę, że często, a właściwie, co jakiś czas, trzeba konsekwentnie skupić się na pozbieraniu wszystkich niekonsekwencji i ukierunkować je konsekwentnie. (W.Solarz)…i Li!
Dobra. Zatem co do konsekwentnej niekonsekwencji i próbie jej usystematyzowania w konsekwentną całość – kolejny odcinek Jany do odczytu przez najwytrwalszych. W czwartek rzecz jasna. W przyszłym tygodniu Jany wam oszczędzę czyli podążając tropem konsekwentnej niekonsekwencji – opublikuję kolejny kawałek.
Teraz…
Jana zbiegała po schodach. Na półpiętrze przystanęła, by uniknąć zderzenia z mężczyzną, który mozolnie wspinał się na górę.
- Dzień dobry pani - uśmiechnął się
- Dzień dobry – odpowiedziała grzecznie. Mężczyzna nadal stał blokując schody, jakby oczekiwał rozwoju konwersacji. Wciąż się uśmiechał.
- Pani Janka, prawda?
- Jana – poprawiła odruchowo – skąd pan wie?
- Jana – bardzo interesująco… Roman… - to należy do moich obowiązków w tej firmie – wiedzieć wszystko. Znowu uśmiech.
Jana dyskretnie mu się przyjrzała. Na oko czterdziestoletni, ogromny, zwalisty blondyn, z niewielkim brzuszkiem i pięknym, ciepłym uśmiechem.
- Miło było pana poznać, gdyby dowiedział się pan o mnie czegoś, czego jeszcze nie wiem, proszę koniecznie mnie powiadomić.
- Nie omieszkam – odpowiedział teraz już śmiejąc się tubalnie - i pewnie stanie się to szybciej niż pani przypuszcza - a tak w ogóle to jak się pani sprawuje? - zapytał robiąc groźną minę.
- A wzorowo, jak zawsze – Jana uśmiechnęła się na pożegnanie i zbiegła z ostatnich stopni.
Kto to był - facet wyraźnie ze mną flirtował… Ale kurde przystojny. Westchnęła. Niektóre baby, to są w czepku urodzone. Mieć w domu taki kawał chłopa…
Zagadka tożsamości Romana wyjaśniła się dopiero w biurze.
- To operacyjny. Nie wiadomo komu służy. Niby tu pracuje, ale nie mam pojęcia, czy pod kogoś podlega i czy ktoś w ogóle miałby ochotę być jego szefem. Zdaje się, że bez zbędnych wyrzutów poderżnąłby ci gardło, miło się przy tym uśmiechając, gdyby widział w tym swój interes. Trzymaj się od niego z daleka – ostrzegał Czarny zapalając papierosa.
Jana gestem wskazała mu tabliczkę „palenie wzbronione”. Czarny westchnął teatralnie i ruszył ku drzwiom strącając po drodze tabliczkę. Blaszka upadła na podłogę.
- A w dupie – niech leży - pomyślała. Była w znakomitym nastroju. Zaczęła się zastanawiać, w jakiej mierze zawdzięcza go spotkaniu na schodach.
może to przeznaczenie że jej stanął na drodze? taki niebezpieczny operacyjny typek xd
OdpowiedzUsuńMowa. Przeznaczenie to podstawa!
Usuńoperacyjnym nie wolno ufać!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńOperacyjny - ucieleśnienie wszelkiego zła tego świata :-)
OdpowiedzUsuńI kumulacja podłości!
UsuńWciągnęło mnie - aż się cofnęłam do wcześniejszych odcinków.
OdpowiedzUsuń:)))
Usuńoperacyjny to nie człowiek, to charakter.
OdpowiedzUsuńŁadnie powiedziane:)
UsuńUuuuu i mamy pierwszy czarny charakter rodem z krainy dreszczowcow ^^
OdpowiedzUsuńKochana- wszyscy bohaterowie sa prawdziwi, niektorzy nawet żywi :)
UsuńHmmm, hmmm... miłość czy zagrożenie? Co z tego wyniknie?
OdpowiedzUsuńCos czuję, ze nic dobrego;)
Usuńhmm, o tym samym pomyślałam :D
Usuńczekam na ciąg dalszy...
Haha no oby, ku naszej uciesze i rozpaczy bohaterki, pastwijmy się nad biedulą wszyscy :D
UsuńJuż się nie mogę doczekać następnej części :D
OdpowiedzUsuń:D
Usuń"A w dupie" - jakie to życiowe, he he ;)
OdpowiedzUsuńAno:) Dupa generalnie sprawa życiowa:)
UsuńA nie dostałaś mojej wiadomość z rana???
OdpowiedzUsuńWysyłałam poprzez formularz kontaktowy, bo nie znalazłam maila u Ciebie.....
Jak nie doszło przez formularz to odezwij się na mojego maila anula.ga@wp.pl, bo jednak wolałam w komentarzu adresu nie podawać :D
A nie dostałam! Ciekawe komu wysłałaś:)
Usuńach, co za talent!
OdpowiedzUsuń;))))
UsuńA w dupie - niech leży. Jakże ujęły mnie te słowa :) I wywołały uśmiech na twarzy mimo że padam na nią ze zmęczenia :) A w dupie - ja też poleżę :)
OdpowiedzUsuń"a w dupie" tekst codzienności :D Hahaha swoja drogą ile ta dupa pomieści.
OdpowiedzUsuń