Organiczna Amla –
odżywka do włosów od Khadi….cóż…
Cóż…
…no nicóż J
Amle zakupiłam w Helfach
oczywiście. Za sumę 29 zł polskich – dużo? Mało? Zależy z której strony ugryźć….
No to gryziemy ;)
Odżywkę otrzymujemy w
estetycznym blaszanym pudełeczku, na tyle przyjemnym wizualnie, że „chce się”
bawić dalej…a zabawy jest sporo, zaręczam.
Pudełeczko pomimo niewątpliwych
walorów estetycznych, walory praktyczne ma niewielkie. Albo tak niefortunnie
trafiłam albo taka jego „trudna” uroda ale otworzyć w żaden sposób go nie
potrafiłam. Nożem nie dało, pozostał TŻ, który męską siłą J …no wiadomo radę dał J.
W środku pudełka (przeznaczonego
dla tych co to mają silne męskie wsparcie pod ręką tudzież stalowe bicepsy)
kryje się paczuszka z proszkiem. Proszek ma kolor…caffee de lurJ, zapach zupełnie dla mnie nie podobny
do niczego ale też jak na mój nos totalnie neutralny.
Tenże proszek należy
wymieszać z gorącą wodą do uzyskania konsystencji papy, odczekać kilka stuleci
i nałożyć na głowę.
Ok. Poważnie. Proszek przygotowałam
w miseczce porcelanowej (a co! mam, to co będę żałować a i pochwalić się
mogę;)) i po odczekaniu - w moim przypadku 3 godzin - nałożyłam na włosy. Mała
dygresja – czytając wcześniej recenzje obawiałam się totalnej masakry, łazienki
niemal do remontu, mnie do szorowania szczotą ryżową – pewnie przez to, że
byłam przygotowana na najgorsze, kataklizm nie nastąpił. Nakładanie nie było
mega-super-fajne ale do przeżycia. Pomna różnych pouczeń naciapkałam to sobie
również na lico i spokojnie przysiadłam na wannie w mojej – wciąż czystej –
łazience w oczekiwaniu na deadline. Po 10 minutach zmyłam papę z oblicza i…. WOW!
No oblicze było! Wciąż! Pod papką J. Zmian nie zauważyłam żadnychJ. W sumie uff, bo mogło być np. podobne
do twarzy Freddiego Krugera czy coś… ale nie. To wciąż byłam ja J
Po kolejnych 10
minutach rzuciłam się zmywać amlę z włosów. Tu było trudniej. To nie kwiaty we
włosach ale piach J.
Zmywałam i zmywałam… gdy uznałam ze jest ok pod palcami czułam szorstką wiąche
czegoś – to były włosy. Szybko w to coś wpakowałam odżywkę, bo nawet nie
chciałam próbować zabawy masochistycznej z grzebieniem ;). Po zmyciu odżywki
pikantne sceny ze szczotką odeszły w niepamięć. Włosy rozczesałam – i tyle.
Wyschły. Dziewczyny pisały o pogrubieniu, cudach jakiś. U mnie cud nie nastąpił
L
szkoda. Zawsze chciałam zobaczyć jakieś zjawisko nadprzyrodzoneJ. Dobra wiadomość jest taka, że nie
wypadły ale ani nie są ładniejsze, ani bardziej błyszczące ani lepiej się nie
układają. Z przykrością stwierdzam, ze dziś – dzień po zabiegu- są wręcz
fatalne…ale ale nie zrażajcie się panie, bo moje włosy są z urodzenia
beznadziejne a jak wiadomo z g… bata nie utoczysz J. Tu nawet amla nie pomoże J
hehe uśmiałam się czytając Twoją recenzję-świetnie napisane :*
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o odżywkę... a raczej o nią :)...to nie miałam jej,ale jak piszesz cuda nie robi to ja nie chcę...:D:D:D
Renia mnie ciekawi jak Ty byś to wyplukala z tej gestwiny, która masz na głowie;))))))
OdpowiedzUsuń