„...jedno wiemy i za to gwarantuję:
TYJE SIĘ OD ŻARCIA!”
Oglądacie „Historie wielkiej wagi”? Śledzicie mrożące krew w żyle i tłuszcz na dupce perypetie trzystukilogramowych pacjentów doktora Now? Nie? To błąd! Malkontentka pilnie ogląda, śledzi i dzięki temu już wie! Wie, że podąża prostą drogą do piekła. Piekła zniszczonego ciała, zadyszki, ograniczonej sprawności fizycznej i grubych problemów zdrowotnych. Bo otyłość to choroba. Często zaczyna się od depresji a Malkontentka zażera stresy. 10 kg w rok do przodu - zbyt wiele, jak na malkontencki mikry wzrost. Błogosławiona telewizjo TLC, która ratujesz malkontenckie życie emitując program o potwornej otyłości w godzinie kolacyjnej, obficie okraszonej tłuszczem i zwałami węglowodanów!
Malkontentka trochę się samobiczuje, ale nie da się ukryć, że ostatnio bardzo się zapuściła. Zatrzymała pociąg, folguje sobie niczym bohaterowie „Wielkiego żarcia” - i to bezwysoceideowo a wyłącznie dla zaspokojenia prymitywnych żądz, nie ćwiczy, ma deprechę... Na szczęście Halloween zobowiązuje. Potwory wyłażą z legowisk, czas zatem poruszyć skostniałe malkontenckie członki... Dieta dr Dąbrowskiej, na której jedna celebrytka schudła tak, że normalnie jej prawie nie ma, a pani Jadzia z Kury Zimnej wyleczyła sobie kurzajkę na prawej dłoni, wydaje się najbardziej odjazdowym i pobudzającym z pomysłów...
Zatem zaczynamy. Jesli ktos chce dołączyć, kibicować, wyśmiać - zapraszam do pociągu.
Dieta dr Dąbrowskiej
Prognozowany czas trwania -14 dni (prognozowany! powtarzam)
Waga startowa - No co!! 68 kg słoniny, skażonej, strutej i zestresowanej - gorsze jak GMO.
Dzień pierwszy
- Świt - Malkontentka pełznie do kuchni przygotować kawę. W momencie ładowania trującej substancji do ekspresu przypomina sobie, że kawy nie wolno. Kawa jest zła i nie ma bata, ale co ma począć smutny nałogowiec? Ba! Oto moment wyboru. Wypić i żyć dalej, czy nie wypić, zmarnować to, co się załadowało a potem dogorywać? Malkontentka wybiera życie. Mały wyłom nikomu krzywdy nie uczyni. Chyba.
- Trochę później niż świt - odświeżona, napita kawą Malkontentka przystępuje do śniadania. Sałatka z roszpunki, jarmużu, kiełek, pomidorka i cebulki skropiona sokiem z cytryny absolutnie nie zaspakaja głodu. Ale niech tam. Ludzie głodują latami... czas skończyć z bezmyślnym konsumpcjonizmem wziąć się za siebie i świat. Do popitki... herbatka. Normalnie, prawdziwa, straszliwa nasycona teiną herbatka. Ostatnią herbatkę Malkontentka spożyła przypadkowo i to po pijaku z 15 lat temu więc doznanie jest nadzwyczajne. Malkontentkę zalewa fala zwrotna niemalże. Że też ludzie piją to dobrowolnie...
- Południe. Anioł Pański - głód narasta i staje się dokuczliwy. Pojawiają się pierwsze bóle głodowe. Na otarcie łez - sok pomidorowy i grapefruit.
- Obiad - powarkujac groźnie na zgromadzoną przy biesiadnym stole rodzinę, raczącą się mięsiwem, fryteczkami i innymi zakazanymi specjałami, Malkontentka zjada pozbawioną smaku sałatkę i warzywa gotowane na parze. W ramach protestu sięga po marynowaną pieczarkę i carpaccio z buraczka (to chyba wolno). Chociaż cholera wie...
Po obiedzie jest źle. Nawet gorzej niż przed, bo trolle zaczynaja częstować się kawą i ciastem czekoladowym.
Malkontentka siedzi w kiblu. Zła.
Złość i frustracja narastają. Jabłko nie pomaga. Drugie też nie. Mamy efekt kuli śnieżnej. Robi się bardzo groźnie. Na szczęście w perspektywie jest kolacja.
- Kolacja - sałatka - riplej ze śniadanka i ziółko czystek na popitkę.
Noc niedospana. Pokusa i wewnętrzny bój żeby jednak nie pobiec cichutko do lodówki po ukochane kabanoski francuskie, nie sprzyja wypoczynkowi. Wściekła, nieprzytomna Malkontentka zwleka się o świcie. Nie wie, że najgorsze jeszcze przed nią.... A wstrząsająca niespodzianka czyha za wciąż zamkniętymi drzwiami łazienki...
...ciąg dalszy nastąpi o ile Malkontentka nie odwali kity z głodu.
boskie... tylko dotrwaj do następnego posta... uśmiałam się do łez ;-)
OdpowiedzUsuńStaram się:)
UsuńOd samego czytania mi słabo. Chyba jednak wybiore udzial w tym programie....
OdpowiedzUsuńTez to rozważałam, ale to trzeba do Stanów:(
UsuńOj znam to :( Sama myśl o diecie sprawia, że czuję się głodna. Zażeram deprechę tonami czekolady, a ten program pewnie obejrzałabym z paką chipsów :P
OdpowiedzUsuńo, widzę że nie tylko ja mam depresje. Co do herbaty to lubię smakowe z herbaciarni - na takie ostatnio sie przerzuciłam:)
OdpowiedzUsuńDiety bazujące na radykalnej zmianie, na eliminacji to nie diety, szkoda czasu i zdrowia
Oglądałam program, choć dawno teraz już mi się nie chce ;) a poza tym wyłączyli mi dziś TLC buuu mam wqrw....
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak można się aż tak zapuścić, dyszkę rozumiem jak najbardziej, też by mi się przydało trochę zrzucić ale żadnych diet, padłabym i chodziła ciągle z bólem głowy...masakra by była...wolę mieć trochę więcej ciałka i się nie katować, ale za Ciebie trzymam kciuki :* i czekam na kolejne wieści :)
a herbatę lubię tylko nie zielska haha
ooo tak jak ja, pierwsze co, maszeruję po kawę i tego nie zmienię o nie!!!! Czekam na ciąg dalszy... :D
OdpowiedzUsuńhah, uwielbiam czytać twoje wpisy, zawsze się śmieje:D
OdpowiedzUsuńMoja mama kilka razy stosowała dietę Dąbrowskiej. Polecam Ci jej bloga o zdrowiu.. https://siegnijdonatury.blogspot.com/
nie chce tu spamować reklamą jej bloga, to nie jest moim celem. Jednak widzę jej ciężką pracę jaką wkłada w swojego bloga by pomagać ludziom i myślę że jeśli jesteś na diecie dąbrowskiej link może ci się przydać;)
hahahah - ale jak to tak to - bez kofeiny - never ever - albo ona mnie albo ja ją (zawsze to ona mnie- więc już nie walczę) ale Ty walcz i pisz, poprawiam sobie humor - wiem, to wredne, pastwić się tak nad głodującą Malkontentką ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam z dwa odcinki "Historii wielkiej wagi" i powiem Ci, że mnie przeraża to, co jedzenie może zrobić z człowiekiem...
OdpowiedzUsuńOezu... wiesz ze ja tez miałam jednodniowy epizod z Dąbrowska ? Skończyło się na tym ze na następny dzień zezarlam całe ptasie mleczko - sama xD
OdpowiedzUsuńpowinnaś całej rodzinnce dietę zgotować :D niechby nie żarli tego co Cię kusi:)
OdpowiedzUsuńDieta nie dla mnie;p od wczoraj pije wodę i jem same jogurty i lody to już marzy mi się pizzzzaaaa hamburger albo kiełbasa smażona...Niestety miałam wczoraj zęba wyrwanego i jestem obolała i zmuszona na " dietę "
OdpowiedzUsuńHahaha jestem pewna ,że z głodu nie odkitujesz :d Dasz rade !
OdpowiedzUsuńTwoje wpisy są w stanie rozweselić wszystkich smutasów! Jetem pełna podziwu dla tych wszystkich, którzy konsekwentnie przestrzegają diety. Ja nie potrafię:)
OdpowiedzUsuńStraszna dieta, choć ostatnio byłam na sokowej (pijesz same soki! Tylko soki!) i dałam radę! :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zdecydowanie zbyt mięsożerna na Dąbrowską! A 68 kg to dla mnie sfera marzeń...
OdpowiedzUsuń