piątek, 1 sierpnia 2014

Kapoor Kachli czyli o głowie w piasku słów kilka...

Zmobilizowana lektura blogów wszelakich i wizazowych wpisów, jakiś czas temu dołączyłam do zacnego grona wlosomaniaczek. Może niezbyt ortodoksyjnie ale ...przy moim lenistwie, slomianych zapałach, które zwykle w sobie rozniecam, włosowy reżim, jakiemu się poddałam mnie samą zachwyca :brzydal:. Od razu wyjaśnię, ze nie jestem posiadaczką przepięknej czupryny tylko zazwyczaj krzywo wystrzyżonej (poprawki własne;)) klapnietej/sterczacej/rozczochranej/ulizanej rozpaczliwej kupki nibywloskow. Przyznaje, ze popadnięcie w tryby wlosomaniactwa wyszło temu czemuś, co wyrasta z mojej głowy na zdrowie. Chaos pozostał ale przynajmniej jest to chaos pełen blichtru- błyszczący i taki jakiś no zdrowaśny;). Poza olejowaniem, odżywianiem, wcieraniem zaczęłam zgodnie z obowiązującym protokołem stosować indyjskie proszki, które cuda robią i są wręcz stworzone dla takich niedojd jako ja jestem. Otóż z proszku należy z pomocą wody wytworzyć pape, zaaplikować na głowę, odczekać, zmyć i napawać się widokiem przepięknej czupryny. Pożądanym jest aby podczas tych czynności zachować olimpijski spokój i nie usmarowac cudowna papą wszystkiego wokół. Ta sztuka raczej mi nie wyszła ale po wielu eksperymentach z pogranicza chemii i czarnej magii uzyskałam właściwa -chyba- tzn w moim odczuciu- konsystencje papy. Zapakowanie tego na włosy wcale nie było łatwe, o wcieraniu w skore głowy nawet nie chce wspominać. No ale... Gdy zakończyłam żmudny proces aplikacji okazało się, ze mam cała głowę w piasku. Widok, który ujrzałam w lustrze przysporzył mi wielu trosk, bo siedząc jak na szpilkach w oczekiwaniu na moment zmycia tego z głowy, cały czas kombinowałam czy wogole da się to zmyć, czy tez konieczne będzie ogolenie głowy na Kojaka. Moje obawy okazały się słuszne, bo zbilo się to na mojej szanownej osobie w coś na kształt betonu i wypłukanie tego było nadzwyczaj trudne. W końcu zmylam to za pomocą szamponu i rozmiekczylam odżywką, co pewnikiem jest niedopuszczalne, no ale taki life... Efekt? Ano ładnie mi włosy pachniały :). Nic więcej się nie wydarzyło... W sumie może to i dobrze ;)))). Powinnam stosować regularnie i wtedy pewnie efekt jakiś by był ale kurka wodna...boje się :)))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz