czwartek, 1 czerwca 2017

Dzień Dziecka z bachorkiem w tle

...
- Dziś Dzień Dziecka - Malkontentka rzuciła nieśmiałą uwagę w stronę mamy, odpalającej z wdziękiem cienką rakotwórczą pałeczkę.
- Wiem - oddmuchnęla mama - i co?
- No, jak co? Jestem przecież dzieckiem! - oburzyła się Malkontentka.
- Jakim znowu dzieckiem?
- No Twoim przecież - zgłupiała Malkontentka.
- Stara jesteś - mama wiecznie otoczona chmurą toksycznych oparów straciła najwyraźniej empatię i zapomniała, co to litość - a poza tym my z tatusiem jesteśmy już sierotami wiec spadaj.
No żesz cholera... Może ktoś chętny na adopcję? Własna matka przed rodzicielstwem się miga i jeszcze na litość sieroctwem bierze... i jak tu być dzieckiem, kiedy wszyscy wokół uparcie wmawiają Malkontentce, że jest dorosła. A przecież nie jest! Czasem dziwi się, że musi chodzić do pracy a tam jacyś ludzie oczekują od niej poważnych decyzji i różnych dojrzałych fiki-miki! Przecież tego nie robi się dziecku!
Na fotce poniżej widzicie mocno młodzieżową wersję Malkontentki. Pięknie się zapowiadała... No i co z tego...

Jak to trafnie zauważyła dziś Filiżanka - w każdym z nas tkwi jakiś dzieciak. W Malkontentce niewątpliwie mieszka bachor. Taki Marek Piegus, nieustannie montujący głupie żarty. Bardzo żwawy rozrabiaka, którego nijak nie można uciszyć. Czasami daje się uspokoić obietnicą nowej zabawki, ale zazwyczaj wyłazi z Malkontentki i zmusza ją do czynienia i mówienia rzeczy strasznych:). Jest szansa, że po 60-tce Malkontentka trafi przez niego do Świrlandii...
A tymczasem - dla Was wszystkich cudownego Dnia Dziecka. Starajcie sie zbytnio nie zmądrzeć, bo zbrzydniecie.