NAJGŁUPSZA RADA NA ŚWIECIE BRZMI:
Jeśli ci smutno, zjedz czekoladkę.
Nic jedz. Lepiej się utop od razu, po co ci te męczarnie z odchudzaniem! (Traktat o odchudzaniu)
Gośka jest wkurzająca i ma durne pomysły. Przecież Malkontentka nigdy w życiu nie wpisałaby dobrowolnie w wyszukiwarkę słowa dieta. Ba - Malkontentka już dawno wykreśliła ten wyraz ze swojego słownika. To robota Gośki. I te głupie podjudzanie, że celebrytka była okrąglutka a teraz niczym trzcinka, że Aśka schudła dyszkę i to bez trudu, a jedna taka, co to się leczyła i wyleczyć nie mogła - bach i w ciąże zaszła. I wszystko to dzięki diecie. No może w tej ciąży, to poza dr Dąbrowską jeszcze ktoś miał udział, ale to też cholera wie, bo w dzisiejszych czasach nie takie cuda się zdarzają. Właściwie to Gośka jest wszystkiemu winna. Manipulatorka normalnie. Sama bała się wystartować z zielskiem więc wciągnęła Bogu ducha winną, naiwną Malkontentkę i masz ci los. Najpierw przysięga, że będzie lekko, potem bredzi o grupie wsparcia dla konających na diecie, a teraz wysyła maila z obietnicą, że na finiszu ugotuje nam wielki gar krupniku z ziemniakami.
Dzień trzeci diety miał być już lajtowy. Uczucie głodu miało powoli zanikać. Doprawdy ciekawe - no chyba że w przypadku tych, którzy pomarli w trakcie odchudzania, tfu - oczyszczania, bo Malkontentce nic nie zanika. Ani głód, ani tym bardziej słonina. Na szczęście poranny pomiar nie wykazał wzrostu masy. Wciąż balansujemy na minie, ale nie odpalamy lontu. Szkoda, że ani gram Malkontentki nie ubył. A może to jakiś wielki plan Matki Natury. No coś w stylu, że niby Malkontentki ma być dużo, żeby każdemu starczyło...
Menu dnia trzeciego niczym nie rożni się od dwóch pozostałych. Sałata, pomidorek, cebulka, buraczek.
Mięsa! Mięsa i krwi! Mięsa dajcie. I wódki.
Każdy dzień diety jest smutny, szary, pozbawiony smaku i energii. Ciągnie się niczym szarpane głodem trzewia. Warzywko zapijane mdłościopędnym soczkiem z buraczka zaiste różni się od krwistego steku urozmaiconego kuflem piwka.
Aż żal patrzeć na Malkontentkę. Ale cóż. Takie są właśnie skutki, gdy mięsożerca, opój i nałogowiec przechodzi na dietkę dla elfów i motyli. Obawiam się, że Malkontentka może stać się niebezpieczna. Poziom agresji wzrasta bowiem proporcjonalnie do ilości spożytej sałatki... Trzymajcie kciuki, bo nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień...
brrr... strach się bać. Zastanawiam się czy aby naprawdę nie ma jakiejś diety Godnej Malkontentki?
OdpowiedzUsuńdr Dąbrowska nie jest jedyna
A Filiżaneczko ja do tych diet nie mam serca jakos.
UsuńZbędne kg proszę przesłać do mnie :D
OdpowiedzUsuńGdyby tak sie dało ;)
UsuńOjjj kilka dni bez mięsa i padlabym z wycieczenia!
OdpowiedzUsuńJestem bliska takiego stanu
Usuń"Mięsa! Mięsa i krwi! Mięsa dajcie. I wódki" - uwielbiam, haha! Świetnie podsumowane. Ja pamiętam trzy miesiące na diecie 1000kcal, która musiałam mieć ze względu na problemy zdrowotne. Przyzwyczaiłam się wtedy do nieustającego burczenia w brzuchu :D Ale na szczęście to już za mną.
OdpowiedzUsuńTrzy miesiące!? Jestes bohaterka!
UsuńJa tam bez mięcha żyję już 17 lat :P Ale wiem, że nie wszyscy potrafią, trzymam kciuki dalej, że nie padniesz gdzieś po drodze! :D
OdpowiedzUsuńNo Anetko ale Ty to taki delikatny elfik, ja to baba drwal:)
UsuńOj do elda mi daleko, choć czasem bywam zielona :D Ze złości, nie z zazdrości 😂
UsuńOczywiście elfa miała żem na myśli, ech słownik taki niedomyślny :P
UsuńKochana olej Dąbrowską! Będziesz się złościć i zrobią Ci się zmarszczki! Znajdź coś bardziej ludzkiego skoro już musisz...
OdpowiedzUsuńMasz racje! Mogą mi sie zmarszczki zrobic!!!
UsuńJak długo pani dr każe znosić tę owocowo-warzywną katorgę? Jeśli to stan przejściowy, to pół biedy, ale jeśli trzeba się wyrzec winka, kawki i innych pyszności na zawsze, to niewesoło. A wszystkiemu winna Gośka!
OdpowiedzUsuńKochana minimum dwa, a optymalnie sześć. Nie wchodzi w grę. Te sześć. A bo ta Gośka...
UsuńPowodzenia trzymam kciuki i podziwiam, nie dla mnie takie cuda wianki diety ;) choć za mięchem jakoś szczególnie nie przepadam, to jednak czasem dobrze zjeść ;)
OdpowiedzUsuńFatalna dieta. Jestem na South Beach od września, teraz już sobie czasem jadam różne "zakazane" pasze. Kawę i herbatę cały czas słodzę, tyle,że 1/2... Mam 10kg mniej, 2 rozmiary w tyłku mniej, więcej energii i ani razu nie byłam głodna :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!