A jeżeli faceci są z Marsa, to niech tam, kurwa, wracają (Lejdis) zamiast nakręcać durne baby na kult wieczystego piękna i młodości. Do jasnej kuchni, ludzie ostatnio zachowują się jakby nigdy nie mieli umierać - naciągają sobie twarze, wciskają hektolitry kwasów pod skórę, odsysają przeróżne tkanki, doklejają włosy, wymieniają zęby na implanty (puk puk gdzie mózg) – a wszystko po to, by przystopować czas i zachować młodość… Ech, zaprawdę powiadam Wam, że życia w żaden znany ludzkości sposób się da zatrzymać bez ekspediowania jednocześnie obywatela w wiekuiste wymiary - rzecz jasna. Gorzko, ale latka nawet zakamuflowane najzręczniej odrestaurowaną fasadą i tak sobie pędzą i pędzić będą, o czym boleśnie przypomina peselek w dowodzie. I tak aż do wielkiego banera z napisem KONIEC. Zatem nie tędy droga kochani, magicznego eliksiru należy szukać w innym kuferku… Malkontentka nawet czai, w którym… Ha, chcecie wiedzieć, co tak naprawdę jest tajemnicą wiecznej młodości?
Umysł! Młody umysł! Bo moi państwo, jeśli Wam się w główce cosik zmieni a mózgownica zacznie ziać zgrzybiałą starością, to nawet podkolanówki, miniówka, botoks i skóra zawiązana za uszami nie pomogą. To będzie katastrofa - i to nawet nie piękna! Się sypnie, a nawet rozsypie.
Malkontentka, pomimo że natura obdarzyła ją urodą – delikatnie ujmując… trudną – do sztucznych włosów, paznokci, policzków etc. jakoś przekonać się nie potrafi. Jednakoż podjarana fotkami piętnastolatek, robiącymi w kolorowych czasopismach za czterdziestolatki, rzekomo młodniejące po zapodaniu na oblicze cudownych kremów, postanowiła przeprowadzić eksperyment. Nieomal paranaukowy.
Umysł! Młody umysł! Bo moi państwo, jeśli Wam się w główce cosik zmieni a mózgownica zacznie ziać zgrzybiałą starością, to nawet podkolanówki, miniówka, botoks i skóra zawiązana za uszami nie pomogą. To będzie katastrofa - i to nawet nie piękna! Się sypnie, a nawet rozsypie.
Malkontentka, pomimo że natura obdarzyła ją urodą – delikatnie ujmując… trudną – do sztucznych włosów, paznokci, policzków etc. jakoś przekonać się nie potrafi. Jednakoż podjarana fotkami piętnastolatek, robiącymi w kolorowych czasopismach za czterdziestolatki, rzekomo młodniejące po zapodaniu na oblicze cudownych kremów, postanowiła przeprowadzić eksperyment. Nieomal paranaukowy.
Do eksperymentu użyto:
- Malkontentka sztuk jeden
- Różdżka galwaniczna Cougar - sztuk jeden
- Dermaroller - sztuk jeden
- Serum z komórkami macierzystymi DermoFuture - sztuk jeden
- Toner Hada labo z retinolem - sztuk jeden
- Serum perłowe Bielenda (bardzo dekoracyjne) - sztuk jeden
- Krem na noc Cougar - sztuk jeden
- Żel z jadem żmijki Cougar - sztuk jeden
- Krem Hada Labo nawilżający na dzień - sztuk jeden
- Peeling Skin 79 - sztuk jeden
- Maseczki – Mizon, Apis, Hada Labo, Holika Holika – sztuk wiele
- Szczotka soniczna z biedry - sztuk jeden
- Olejek do demakijażu DHC - sztuk jeden
- Płyn do mycia twarzy ślimaczy Holika Holika - sztuk jeden
- Tonik różany - sztuk jeden
- Płyn micelarny Garnier - sztuk jeden
Opis zdarzenia
Malkontentka jest z natury wszechrzeczy osobą nadzwyczaj ruchomą. Owa ruchomość dotyczy w dużej mierze gwałtownych ruchów czynionych przy udziale mięśni twarzy. Inaczej mówiąc – wciąż się marszczy, robi małpie miny, szczerzy zęby, wybałusza oczy itd. Smutnym efektem takich prymitywnych zachowań jest duża i głęboka pozioma zmarszczka na czole skrzętnie urywana pod zasłoną grzywki. Owa zmarszczka – z uwagi na dość spektakularny rozmiar stała się głównym polem eksperymentu paranaukowego.
Opis eksperymentu
W dużym skrócie… przez 30 dni Malkontentka poddawała swoją twarz a w szczególności czoło (tu duży pietyzm i staranność) intensywnej, regularnej i wypasionej pielęgnacji przy użyciu powyżej wyszczególnionych specyfików – z których kilka – co warto podkreślić – zostało ściągniętych z tzw. górnej półki. Dodatkowo, poza cowieczornym starannym oczyszczaniem twarzy przy użyciu szczoteczki sonicznej, Malkontentka dwa razy dziennie (świtem to nawet ryzykując spóźnienie do pracy) katowała zmarszczki i przyległości magiczną różdżką galwaniczną, a co trzeci dzień bohatersko jeździła po obliczu igłami dermarollera. Do tego pozostała pielęgnacja – masaże, maski, maseczki etc.,
Efekt po trzydziestu dniach
Wnikliwa obserwacja zmarszczki poziomej wydobytej na jaskrawe światło spod grzywki wykazała, że… zmarszczka zdecydowanie się pogłębiła i rozszerzyła – z cienkiej kreseczki, zmieniła się w grubą krechę, co nieszczególnie oczarowało Malkontentkę.
Dziękuję za uwagę….
I oświadczam, ze kocham zdania wielokrotnie złożone.
I oświadczam, ze kocham zdania wielokrotnie złożone.
To w jaki sposób opisujesz jest po prostu wow! Uwielbiam Twój styl pisania i podejście :) Tylko, że ta zmarszczka się pogłębiła :/
OdpowiedzUsuńJeszcze nie odważylam się użyć rollera:)
OdpowiedzUsuńOj jak zaczynałam czytać,to miałam nadzieję,że owa zmarszczka ulegnie jakiejś poprawie.Nie przewidziałam jednak,że się pogłębi
OdpowiedzUsuńWitaj droga Malkontentko! No cóż... eksperymenty paranaukowe zazwyczaj się nie udają... Ja też lubię( wręcz kocham)zdania wielokrotnie złożone. Czasem mam nawet wrażenie,że nie potrafię innych sklecić.Całuski moja droga i ściski.
OdpowiedzUsuńJak zaczęłam czytać to pomyślałam, że muszę się zająć moimi zmarszczkami, zwłaszcza na czole. Ale już mi przeszło :) Sisi my swoje krechy musimy po prostu pokochać :)
OdpowiedzUsuńUh, szkoda, że eksperyment jakby nie wypalił :( ze zmarszczkami nie ma łatwo :/
OdpowiedzUsuńKurcze z początku myślałam, że zmarcha jednak zniknie :P
OdpowiedzUsuńteż na to liczyłam...
UsuńJa też na to liczyłam.. a przynajmniej, że stanie się mniej widoczna.
UsuńNo co za złośliwa pi*** :P My czułybyśmy się rozczarowane i zrezygnowane :/
OdpowiedzUsuńja tak samo;p
Usuńbardzo lubie twojego bloga i to jak opisujesz dany post ;) Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby pojawianiu się moich zmarszczek towarzyszyło nabywanie dojrzałości :) Niestety, tak się nie dzieje :P
OdpowiedzUsuńTak pięknie zestaw ekskluzywnie obiecująco sie prezentuje a tu takie rozczarowanie ;/
OdpowiedzUsuńno to lipa, że eksperyment nie zdał egzaminu :(
OdpowiedzUsuńa to Ci zmarszczka, ale dermaroler pozostaje na mojej liście mimo wszystko ;
OdpowiedzUsuńSzkoda, że eksperyment się nie powiódł.
OdpowiedzUsuńPS. osobiście mnie żaden botoks czy inne cuda nie przekonują. Jak się starzeć, to z godnością ;) Nie wyobrażam sobie na stare lata nie móc się uśmiechnąć, bo sobie 'zabieg młodości' zafundowałam.
ale dupa... a myślałam że zmarszczka sobie pójdzie w piz*** :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twój styl pisania :D A co do tego odmładzania to ja czasami w szoku jestem :p mam znajomą - 28 lat - a na twarz miała już tyle zabiegów,że masakra ;p
OdpowiedzUsuńi skóra jej nie zlazła:D?
UsuńCzytając myślałam, że zmarszczka pójdzie w niepamięć, albo choć trochę nie do końca, a ta cholera w drugą stronę...ehh szkoda, ze eksperyment na niej się nie powiódł, może za dużo dostała po dupie ;)) i się zbuntowała ;)
OdpowiedzUsuńHihihih a ja po zdjęciu myślałam że to jakiś gadżet do uciech cielesnych:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię i to jak piszesz:)
Biedna zmarszczka:(
Po zobaczeniu tego czegoś ... Po myslalam ze będą jakieś tortury... A tu miesiąc rolowania i gorzej niż przed, ja dziękuję. ;)
OdpowiedzUsuńKochana jest jeden 100% sposób na pozbycie się zmarszczki na czole jak i zmniejszenie tych na buzi ...
OdpowiedzUsuńTrzeba być pulchniutkim i się wszystko schowa hihi :). Fakt wyjdzie co innego w postaci oponki na brzuchu czy tyłka wielkości "szafy" ale zmarszczek nie będzie :).
Oj, też nie rozumiem tych wszystkich ludzi na chama ratujących swoją młodość ... Nie widzą tego, że tylko gorzej wyglądają ... Buzia naciągnięta do granic możliwości, a szyja pomarszczona ...
Szkoda, że eksperyment się nie powiódł, a zmarszczka zamiast zmaleć, wręcz się pogłębiła :/
OdpowiedzUsuńmiałem rolke ale niestety .... mam cerę trądzikową
OdpowiedzUsuńdawaj notkę;D
OdpowiedzUsuńMalkontentka ma wiele racji w tym co pisze,ale niech każdy się naciąga jak chce,jeśli tylko tego chce ;)
OdpowiedzUsuńNo to kochana została Ci tylko igła z nitką - zaszyj sobie zmarszczkę tak elegancko, zagoi się a bliznę laserem potraktujesz i będzie cacy ;D jak eksperymentować to na całego! nie pękaj! :D
OdpowiedzUsuńa tak przy okazji; to kiedy do tego Wrocławia się wybierasz???! :)
Hejka 🙂 Serdecznie zapraszam Ciebie do fajnej, promującej blogi zabawy 🙂 Będzie mi bardzo miło, jeśli podejmiesz wyzwanie 🙂
OdpowiedzUsuńhttp://sweetcheekalexa.blogspot.com/2016/10/nominacja-do-liebster-blog-award-czyli.html
Cóż za eksperyment :D Malkontentka pewnie dużo mruży oczy (ot chociażby z niedowierzania nad pomysłami naszego obecnego rządu, zgaduję), zastanawia się, myśli, obserwuje, analizuje - nic dziwnego, że zmarszczka postanowiła się umiejscowić na czole. Mnie też zdarza się coś pomyśleć (brawo ja!) i zmarszczka również obrała sobie tą "wygodną" pozycję. Jeśli chce się stwarzać pozory, to polecam maskę algową. Wyprostuje to to na czole na jakąś dobę - taki botoks bez zastrzyku. Nie wiem czy próbowałaś, ale... No na jakieś wyjścia (po bułki do sklepu) daje rade :))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoja mlodosc trwa do tego czasu co moja dupa mieści sie w hustawce xD -gdzies to kiedys przeczytalam hehe
OdpowiedzUsuńMam inne podejscie do zmarszczel-swiadcza co sie wzyciu przeszlo -usmiechu-i innych dziwnych mimikach ;)
A moze ta uparta kreska.....bestia ! Ze nie docenila Twych staran ijeszcze na zlosc sie powiekszyla ;)
Przepraszam, ale mimo wszystko nieźle się uśmiałam :P Teraz płonę ze wstydu ;)
OdpowiedzUsuńAle, że zawiązana za uszami?? Toż to makabra jakaś... :D
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że takie poświęcenie nie przyniosło rezultatu, a przynajmniej pozytywnego :(
Qrczątko a już myślałam, że na koniec będzie efekt jak spod żelazka - myślami już sięgałam po dermaroller.
OdpowiedzUsuńMoje powiedzenie od dziś: "skóra zawiązana za uszami"!!! :D
OdpowiedzUsuń