Strony

środa, 7 września 2016

Dermaroller i cellulit, czyli krwawa opowieść o żelaznej dziewiczce…

Łucja: Najgorsze jest to, że ja mam wielką, gigantyczną, megadupę! Ona mi się całkowicie wymknęła spod kontroli. Ja mam swoje zachowania motoryczne, a ona ma swoje. Na przykład idę korytarzem, a ona mi się szyderczo dynda z tyłu.
Korba: Ja na przykład mam wszystko w dupie i to z każdym dniem więcej i dlatego muszę sobie coraz większy rozmiar kiecek kupować.
Monia: To jeszcze nic, ja ekstraduję cellulit z powietrza. Mój organizm jest w stanie wyłapać z powietrza niezbędne cellulitowi do życia tłuszcze i zamienić je w tłustą okładzinę.

Wypisz wymaluj Malkontentka – też ma wszystko w megdupie, rozmiar portek rozrasta się niewyobrażalnie a cellulit po prostu kwitnie. Trwa dzielnie, ma się dobrze i prawdopodobnie ekstradowany jest z zatrutego powietrza, bo wyraźnie nie zamierza odpuścić.
Bez względu na pochodzenie pomarańczowej skórki, obrośnięte zwałami tłuszczu malkontenckie uda nie nadają się do publicznych pokazów. Jednak żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia, Malkontentka wytrwale acz beznadziejnie smaruje je wszelakimi dobrami, mającymi niedoskonałości wyeliminować. Grzeszki młodości, kanapa zamiast fitnessów, słodycze i hektolitry kawy, a do kompletu dwudziestokilogramowy podskok wagi na etapie pączkowania - wszystko to poczyniło swoje i Malkontentka skazana jest na długie i to mocno szerokie spodnie, pokaźne spódnice do kostek - generalnie to, w czym upchnie kilogramy słoniny. Co jednak najstraszliwsze – atak cellulitu przypomina inwazje karaluchów - jak się raz zalęgnie, ciężko cholerę wytępić. Wyobraźcie sobie, że nawet intensywne oglądanie zawodów sportowych w tv nie działa! Podobnie balsamy, kremy i cały ten badziew. Malkontentka jeśli chodzi o ujędrniająco-wyszczuplająco-cuda-czyniącą odnóżkę przemysłu kosmetycznego ma już chyba habilitację w testowaniu, ale… Ale okazało się, że jest coś, czego nie próbowała. Ot skromny przyrząd przypominający nieco średniowieczne narzędzie tortur – jakiś element żelaznej dziewicy, czy coś…. Ot mini żelazna dziewica, przyjmijmy - dziewiczka… Niewielki wałek gęsto najeżony igłami, czyli dermaroller. Malkontentka uczyniwszy klik w komputerze na stronie sklepu wyprzedażowego dziewiczkę zakupiła i pełna zapału przystąpiła do testów.

Działając zgodnie z instrukcją wyszorowała swe wdzięki, zdezynfekowała pole operacji i dziewiczkę - celem nie załapania się na sepsę, zapodała dedykowane udkom i sprzętowi serum, po czym przystąpiła do rolowania tłuszczu! Dobra! Która powiedziała że to nie boli? Hmmm? Otóż boli! Boli jak jasna cholera! Igły dziewiczki są ponoć niewielkie, bo jeno 0,5 mm, ale albo Malkontentka jest kolejnym wcieleniem księżniczki na ziarnku grochu, albo ktoś wciska kit publice – miało mrowić, a boli. Nic to jednak. Skoro trzeba cierpieć, żeby być piękną, to zacisnąwszy zęby zrolowała bohatersko co się dało, wyjąc przy tym smętnie i żałośnie. Po przejściu dwóch poziomów piekieł sprzęt umyła, ponownie zdezynfekowała i przystąpiła do oględzin. Uda, był czewoniutkie, w kropeczkowy rzucik plus jedna kropelka krwi! Krwi! A krew powinna być przecież w środku!!!!. Po pierwszym ataku paniki – mdleć czy nie mdleć?, wyciek został zaopatrzony, Malkontentka zaś odziana w koszulę i dostarczona na spoczynek. Spoczynek nie miał nic wspólnego z odpoczynkiem, bo w nocy uda piekły i uniemożliwiały błogie figle z Morfeuszem. Rano, ku najwyższemu zdumieniu Malkontentki nogi wcale nie wyglądały jakby-nic-się-nie-wydarzyło. Otóż wyglądały, że coś-się-wydarzyło! Były nadal fest czerwone. Instrukcja zapowiadała że po 2 godzinach zaczerwienienie minie…. No cóż, po 6 nie minęło, a na dodatek na ciele wystąpiły wypukłe zadrapania znaczące drogę przebiegu dermarollera… Średnio ładnie, żeby nie rzec obrzydliwie. Malkontentka wyglądała, jakby jej osobisty cellulit poszarpało stado wściekłych kotowatych.
Dodatkowo sytuację pogarszał fakt, że dzień wcześniej z wdziękiem baleriny nasza bohaterka spierniczyła się ze schodów i coś jej nieprzyjemnie chrupnęło w kolanku. Liczyła wprawdzie, że samo przejdzie, skoro niejako samo przyszło, ale niestety, ból się nasilił i Malkontentka planowała wizytę u chirurga. Uwierzcie, nie poszła. Nie bardzo potrafiła sobie wyobrazić reakcję dowcipnego pana doktora na rozszarpane nóżki do tego przetrącone gdzieniegdzie… I teraz biedna, nie dość że podrapana, szczypiąca to jeszcze kulawa. Co automatycznie wyklucza jej uczestnictwo w zajęciach w fitness klubie dla seniorów… he he. No i co Wy na to mili Państwo? Rollować dalej czy odpuścić i iść na browara?

32 komentarze:

  1. Ja nie mam cellulitu ani wielkiego tyłka:D ale poczynania z tym rollerem nie brzmią zbyt zachęcająco :D maskara :P
    Mam za to Roller do twarzy, ale jeszcze nie podjęłam wyzwania. Ciekawe czy na twarzy boli :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam! Czekam aż nadejdzie porządna jesień... I wówczas...:)

      Usuń
  2. Ty to jednak masz pomysły. Życie kobiety jest ciężkie i bez takiego sprzętu!
    Ty na setę idź...
    Lejdis kocham namiętnie 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lejdis... No a jak ja mogłabym nie kochać:) toz to nieomal o mnie :)

      Usuń
  3. O kurde, doświadczenia iście z pogranicza horroru! I jeszcze spadek ze schodów? Jak Ty się katujesz biedna :(
    Może za mocno przyciskałaś tego cudaka do skóry? W sumie takie przypuszczenie tylko, bo nie używałam tego... igłowego dziada :D
    A swoją droga podziwiam odwagę, bo z tego co pamiętam boisz się igieł tak jak i ja :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba po przeczytaniu tego bałabym się stosować go, zdecydowanie odrzuca mnie i 'skutki' używcia :x

    OdpowiedzUsuń
  5. Idź na browara i się odpręż, później to pana doktora niech obada kolanko, i obserwuj nogi po torturach igłowych, może pierwszy raz tylko tak boli? Nie mam takiego ustrojstwa, choć mam chęć na taki do twarzy......a tak ogólnie odpręż się i nie przejmuj cholerstwem za bardzo, choć wiem, ze łatwo mówić sama bym tego nie pokazała, ale widziałam młode dziewczyny np. w szortach z taką skórą pomarańczową, że masakra.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa maszynka, pierwszy raz o czymś takim słyszę, ale w zasadzie nie interesowały mnie tego typu sprzęty, nie wiem czy na tyłku mam celulit, nawet jak mam nie jest wychwytywalny okiem bo bym go zauważyła. Tyłek mam duży to fakt- ale to kwestia genów, przynajmniej tak sądzę patrząc na moje bliskie ciotki. Co do pytania, idź na browara! i ile lubisz, ja np. nie pijam :D
    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, odpuść sobie te wszystkie eksperymenty, przecież doskonale wesz, że to pic na wodę! ;) Prawdę mówiąc to nie wierzę, żeś "uwierzyła" w ten roller ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. ja bym sobie mogła tym brata co najwyżej wyrolować a nie celulit hahaha:D

    OdpowiedzUsuń
  9. ja mam zbyt sporo zmian skórnych :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie roluję :) BO póki co nie mam co ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Iść na browara to zawsze dobre wyjście!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja miałam kiedyś zabieg na brzuch, do tygodnia wyglądałam jak poszkodowana, ale miałam ponad 2500 tys strzałów hahaha! :D także nie dość, że przez kilka dni na moim ciele były kropki, to i masa siniaków. Preparat mi nic nie pomógł, ale nie wiem jak wygląda to w przypadku ud :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Która z nas nie ma problemu z cellulitem? Miałam, mam i mam nadzieję, że mieć już nie będę. Odkąd zaczęłam ćwiczenia siłowe to paskudztwo pomału znika, choć przyznać muszę, że odrobinę za długo. Lato minęło, zima nadchodzi, więc po co mi teraz 'gładkie' nóżki, gdy nie będę miała jak je zaprezentować?
    >FOXYDIET<

    OdpowiedzUsuń
  14. dobry browar nie jest zły, tym bardziej że jak ostatnio rzekł mi Ktoś Bardzo Uczony to naturalny izotonik, lepszy od tych wszystkich Isostarów i innych cudów ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Początki bywają trudne, tak jak i tutaj hahaha :D

    www.turqusowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Decyzja czy iść na alko czy zrobić coś innego to nie decyzja. :P Czasem trzeba odpocząć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja się igieł nie boję, ale dermarollerów już tak :O Mam wrażenie, że zrobiłabym sobie krzywdę, szczególnie tymi do twarzy :O

    OdpowiedzUsuń
  18. great post!
    following each other via gfc & g+?
    let me know & have a nice saturday!
    xoxo

    https://la-colorful-passion.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  19. "A krew powinna być przecież w środku!!!!"- to mnie rozwaliło! Świetnie piszesz. Przygoda z tym rollerem zdecydowanie nie należy do najprzyjemniejszych, a szkoda, bo pewnie pomogłoby to wielu kobietom. Przykrość. Stawiam na browar! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. O jej, jestem w szoku. Sama czekam na mój rollon, a nawet dwa bo jeden do twarzy a drugi do ciała... I zastanawiam się teraz czy w ogóle ich użyję.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiem, że nie można się śmiać z cudzego nieszczęścia, ale opisałaś to w sposób groteskowy:) Możesz powiedzieć doktorkowi, że próbowałaś strzykawką i igłą wysączyć cellulit:)

    OdpowiedzUsuń
  22. W tej kwestii trudno nam cokolwiek powiedzieć :/ Nie miałyśmy nigdy takiego urządzenia i też nie znamy nikogo kto by był z niego zadowolony.

    OdpowiedzUsuń
  23. Generalnie u mnie najlepiej sprawdziły się ćwiczenia... ale to nie daje natychmiastowego efektu. Po około 3-4 miesiącach regularnego treningu pośladków – skóra stała się jędrniejsza, a cellulit praktycznie niewidoczny.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wielkie dupxa nie są złe, pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń