Strony

środa, 18 marca 2015

Jutrzenki blask i kulki na mole czyli Malkontentka ma NOS!


Jak dobrze wstać
Skoro świt
Jutrzenki blask 
Duszkiem pić…

No cóż. Radosne, acz zupełnie oderwane od rzeczywistości słowa piosenki są niewątpliwym dowodem na to, że ich autor nie wstawał co dzień bladym świtem. Nie pędził zgarbiony i zmarznięty ciemną niemalże nocą na miejsce zarobkowaniajeno wylegiwał się do dziesiątej
Jutrzenki blask …Duszkiem to Malkontentka kawę o poranku wlewa w wyschnięte gardło, bo gdy ona plącze się po domu w piżamie i przerażeniu, to Jutrzenka jeszcze słodko chrapie…
Dziś Malkontentka obudziła się zgodnie z zakorzenionym od lat zwyczajem (dobra budzik darł się jak wściekłyo 4.56 (wiem, normalni ludzie, o tej porze dopiero kładą się spać…) - i co nad wyraz niepokojące - obudziła się w pogodnym nastrojua to nijak nie koresponduje z jej wrodzonym ponuractwem. Uśmiechnięta, wsłuchała się w trele ptaków mieszkających na okolicznym drzewie i zapadła w czterominutowy letarg, z którego ponownie wyrwał ją skrzek budzika. Przeciągnąwszy się rozkosznie poczuła, ze coś strzeliło jej w kręgosłupie i zgięta w pół zczołgała się z łóżka. Po kilku bolesnych próbach przyjęcia pozycji właściwej dla homo sapiens, pokuśtykała do okna, by - niczym na reklamie - lekkim szarpnięciem otworzyć je na świat nietknięty jeszcze i niezbrukany krzątaniną dnia powszedniego. Po dłuższej szamotaninie niemal wyrwała okiennice i wystawiła skołtuniony łeb na zewnątrz. W jej nozdrza uderzył smród spalin, brudnej ulicy i bliżej niezidentyfikowany odór wydobywający się z komina sąsiedniego domu. Malkontentka zaniosła się kaszlem, szybko zatrzasnęła okno i już w swoim normalnym nastroju, bez bezrozumnego uśmiechu na twarzy poczuła się gotowa, by stawić czoła kolejnemu pracowitemu dniu …ale najpierw poszła umyć zęby ;)
Wiecie już o czym dziś będzie nasza gawęda? Chyba jasne, że o perfumach J.
A perfumy to jest dziwny temat, albowiem Malkontentka kocha zapachy i jednocześnie ich nienawidzi, mogłaby o nich mówić i mówić, tylko nie wie co... Jej świat jest światem woni – niestety ….wszelakich. A nadmiernie wyczulony zmysł powonienia potrafi utrudnić życie. Kariery jako pies tropiący nie zrobi, z prostej przyczyny – przyszła na świat jako człowiek. Musi żyć zatem ze swoim nosem w mękach, wyczuwając np. tygodniowe skarpetki pana, który stoi pięć osób przed nią w ogonku. Wejście do mięsnego to też wyzwanie… No ale nie o tym. Miało być o perfumach. Ukochanych. I tu kolejny problem. Nie ma ukochanych. Są piękne i mniej pięknete którym jest się wiernym i te które się zdradza, ale ukochanych nie ma


… perfumy powinny być jak wymierzony policzek – chyba ta zasada najtrafniej obrazuje relacje na linii perfumy – Malkontentka. Najsilniejszy policzek wymierzył Malkontentce niejaki Tom Ford, którego perfumy Black Orchid rzuciły ją na glebę. Silny, prawie męski zapach, nieco gorzki, nieco szczypiący, niekiedy migrenogenny, niekiedy uwodzicielski. Można go uwielbiać albo dostawać odruchów wymiotnych na samą tylko myśl o jego kontrowersyjnej woni. Bo nie jest to zapach banalny. I nie jest zapach, który nabywamy w ciemno! Nie każdy będzie się w nim dobrze czuł, poza tym ma wielki, ogromniasty minus – drogi jest jak cholera jasna. Dla bogoli, albo posiadających zdeterminowanych krewnych/narzeczonych/przyjaciół, którzy pragną nas uszczęśliwić bez względu na koszta własne i zrujnowany budżet. Black Orchid – to dusiciel numer jeden w kolekcji Malkontentki. 


Numer dwa to zapach, któremu Malkontentka jest wierna od lat. „Odorowiec przez niektórych zwany też śmierdzielem czyli Habanita Mollinarda. O tym zapachu poczytacie różne bzdety, że pachnie zgniłymi kwiatami, bagnami, krwią i wiedźmą ważącą tajemne eliksiry. Brednia. Żadnych mrocznych klimatów, żadnego rozkładu. Zero romantyzmu. Habanita po prostu pachnie kulkami na mole he he albo babciną szafą, niekiedy kabaretem lub lunaparem ale to nie jest ważne, ważny jest przekaz, który niesie– jestem samodzielna i niekonwencjonalna, jestem sobą i zrobię, co chcę! To zapach ciężki, duszący - dla miłośników marki i koneserów staroci, który przenosi użytkowniczkę w lata 20 ste ubiegłego wieku. Ostrzegam - totalnie nie podoba się mężczyznom ;), którzy nie lubią woni wyzwolenia i feminizmu. Malkontentkę, która wszak mężczyzną nie jest i na razie nie planuje nim się stać -uwodzi kilka razy w roku… Niewątpliwa wada – zapach niszowy, kupić go nijak nie można, a co do ogromnych butli z perfumą ;) sprzedawanych na Allegro to każą snuć podejrzenia, ze za ich produkcją stoi znany nam już z poprzednich postów pan Józek J.
Oczywiście Malkontentka żyje i pracuje wśród ludzi więc z uwagi na dobro społeczne nie chodzi non stop osnuta dławiącymi dusicielami… sięga też po zapachy świeże – mniej lub bardziej banalne. Ale to już zupełnie inna historia. 
Moi Mili, pamiętając że zapach to wiadomość obok której nie można przejść obojętnie, napiszcie jakie są Wasze ulubione perfumy? Może skusicie Malkontentkę…?

Inspiracją dla dzisiejszej gawędy była Agnieszka z blogahttp://agraszka.blogspot.com/
Dziękuję J.

27 komentarzy:

  1. Kulki na mole tez fajnie czasem pachną :D Ja mam naturalne perfumy w olejku i polecam bardzo, zapachy do wyboru, ja mam różane :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałaś mi. Tez kiedyś miałam - hinduskie. Al Rehab i nazywały sie- nomen omen -cherry flower. Bardzo piekne :)

      Usuń
    2. Czuję się wyróżniona, chyba się zarumienię :-) Niesamowicie przyjemnie spędza się czas W Twoim blogowym zakątku! Moje typy ulubieńców perfumowych już po części znasz, do listy koniecznie dopisuję kolejne cięższe, acz coraz trudniej dostępne - Paloma Picasso!

      Usuń
    3. Taaaak :) Ja skuszę się też na wersje jaśminową chyba :)

      Usuń
    4. O Palome Picasso tez kiedyś kupowałam i rzeczywiscie- dawno tych perfum nie widziałam!

      Usuń
  2. Lubię formę Twoich postów, miło się czyta- pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo lubię perfumy z Avonu - mają dużo pięknych zapachów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Avonu jakos nigdy żadnego zapachu nie miałam ale obwacham:)

      Usuń
  4. Nigdy nie miałam tych perfum ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. myślałam, że to ja wcześniej wstaję bo przeważnie około 6:00, ale widzę, że są osoby lepsze ode mnie:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O szóstej kochana to ja juz siedzę na odprawie:)

      Usuń
    2. to gdzie Ty pracujesz? jeśli można wiedzieć oczywiście :)

      Usuń
  6. Mocnych, duszących,ciężkich, babcinych to ja nie lubięęęę - ja raczej delikatne, świeże, lekko słodkawe czy nawet kwiatowe byleby mnie nie było czuć na kilometr hehe :D:D

    OdpowiedzUsuń
  7. ja teraz dzieki mojej kochanje córci wstaje o 5;) a wody perfumowane uzywam z avonu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale malutka pewnie spi w południe a ja niedawno do domu wróciłam:(. Mam uczucie, ze mieszkam w pracy:(

      Usuń
  8. z perfum polecam moschino i love love;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś kiedyś chyba miałam z mochino- pamiętam, że buteleczka bardzo mi się podobała :)

      Usuń
  9. nie znam tych perfum, ale tom ford bardziej do mnie przemawia :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam zapachu obu, ale druga buteleczka mi się bardziej podoba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flakon przetrwał w niezmienionej formie od 1921 r. Twórca to nikt inny jak sam Rene Lalique:)

      Usuń