Strony

piątek, 22 maja 2015

O kocie, który zrozumiał atak neurastenii i mrokach umysłu czyli Demon Day odsłona druga

- To atak neurastenii - wytłumaczyłem kotu - zalęgła się we mnie, będzie się rozwijała i w końcu mnie pożre. Ale na razie jeszcze można wytrzymać.
Demon Day…
Skrada się kocim krokiem i napada na swoją ofiarę – nagle, niepostrzeżenie. Wysysa siły, miękkim ruchem łapki przydusza gardło, wpija się pazurami w umysł…
Piątek, piątunio. Dlaczego moje demony zawsze przychodzą w błogosławiony piąteczek…
Tak, tak, proszę sobie wyobrazić, że w zasadzie niechętnie zbliżam się z ludźmi, takim już jestem dziwakiem, że bliższy kontakt z człowiekiem nawiązuję opornie, jestem nieufny, podejrzliwy.
Franka spojrzała na mnie rano krzywym okiem ze swojego miejsca na półce…Dlaczego szef powiedział do mnie dzień dobry, a nie cześć… Co oznacza zapach bzu w zamkniętym pokoju… Czy stłuczona filiżanka to może znak nadejścia niewypowiedzianego… Cóż to huknęło za ścianą, skoro nic się tam nie wydarzyło…
Piątek.
Dziś nie będzie posta. Dziś nie będzie felietonu. Prywatna maszynka do mielenia prywatnego mózgu ryczy na wielkich obrotach.
O, nie, mój filozofie, nie zgodzę się z tobą – tchórzostwo nie jest jedną z najstraszliwszych ułomności, ono jest ułomnością najstraszliwszą!
Umysł kreuje własną wizję rzeczywistości. W tym świecie każdy detal ma znaczenie, a każdy dźwięk jest znakiem. Strach i ciekawość mieszają się ze sobą. Nadchodzą pytania, natarczywe myśli domagają się rozstrzygnięcia w sprawach ostatecznych. Apokaliptyczne wizje podpływają falami… bo to Demon Day. Święto mrocznej strony umysłu.
Aktywność twórcza w zaniku, wena spierdzieliła.
Na skutek klęsk i nieszczęść, które na mnie spadły, zostałam wiedźmą
I muszę jakoś z tym żyć.
Ale...
- Przepraszam - wymamrotał nagle - dlaczego ja właściwie płaczę, skoro mam wino?

A wy kochani… miewacie swoje demony? Jak je przepędzacie? Czy irracjonalność chwili nie przesłania Wam niekiedy zdrowego osądu zaśmiewającego się do rozpuku za Waszymi myślami?









32 komentarze:

  1. Oczywiście, że miewam swoje demony ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie ma osoby bez Demonów. Ja swoje też mam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam demony braku czasu obecnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, tak Renia czasem miewa demony.....ale wtedy wyciąga wino :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he he ja nie mam demonów ;P He he walczę z nimi ;)

      Usuń
  5. Miewam, ale nie umiem przepędzić :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio mam stanowczo zbyt dużo takich dni, wyrzekam się ich, przepędzam, a one jak bumerang wracają.... A kysz! Piękna pogoda, weekend się zbliża, powinno być super, a ja siedzę i myślę... Może czas rzucić myślenie? Jak myślisz? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj czesto o tym marze... Ale zeby to sie tak dało. I gdyby dało sie nie przezywać, zapomnieć...

      Usuń
    2. Uciec od swojej głowy? Ale jakbyśmy głupio wyglądały.... :D
      Wygląda na to, że jesteśmy skazane na te myśli wszelakie, jednak trzeba z całych sił zbierać dobre doświadczenia, tylko one ratują :)

      Usuń
    3. A moze jednak mimo wszystko lepiej te mysli miec?

      Usuń
    4. Może... może są do czegoś potrzebne... Jak tą mądrość życiową trudno się zdobywa, ech :)

      Usuń
  7. ojjjj miewam miewam....i wtedy przepedzam je tydzien dwa i jest troche spokoju....a pozniej wracaja i znow walka tygodniowa lub dwu.....po wino siegam czasem i ja ale raczej nie przy kazdej walce z demonami bo dzis bylabym juz w zamknietym zakladzie AA....demony przeszlosci.....z nich chyba sie nigdy nie wylecze

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja miewam takie co to podszczypują cały dzień i nawet nie dadzą się uśmiechnąć. Jak sobie radzę? Czasem nijak, jeśli są wyjątkowo upierdliwe. Czasem jednak dają się zagłuszyć jakimś dobrym filmem, czy filiżanką herbaty i dobrej książki. Chyba lubię się odrywać do innej rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tak, na mnie książki też działają :)

      Usuń
    2. I na mnie... To ważna część mojej egzystencji, żeby nie powiedzieć - podstawowa!

      Usuń
  9. oj te demony.....z nimi źle ale bez nich nie da się żyć ;))) wina nie lubię, jak już to piwem je piwem haha

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja po prostu czasem za dużo myślę. I drążę. I wtedy jest źle, bo wpadam w jakiś dołek, a po jakimś czasie już sama nie wiem dokładnie, co go spowodowało. Błędne koło.

    OdpowiedzUsuń
  11. do mnie przychodzą z reguły w niedzielę... idę wtedy pobiegać, znacznie dłużej niż zwykle... trochę pomaga ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Każdy chyba je zna ;;/
    http://zyciowa-salatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. mnie demony atakują nocą i nie mogę zasnąć/.................

    OdpowiedzUsuń
  14. ja idę spać, zawsze pomaga:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zagłuszam ulubioną muzyką tak głośno, żeby drugi koniec miasta słyszał, albo wypędzam siłą czyt. boksuje worek treningowy, jeżdżę na rowerze do utraty sił. Najlepszy efekt daje jednak połączenie metody pierwszej z drugą ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja nie mam i nie wierzę w żadne demony, ten wyżej je przepędza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Demony rozumiem symbolicznie, nie dosłownie

      Usuń