Strony

czwartek, 23 kwietnia 2015

O kiepskich życzeniach, muszce owocówce i dopisanym życiorysie, czyli …lepiej sobie popatrzeć…

No niestety kochani. Była środa, a co przychodzi po środzie? No właśnie! Czwartek! Nie ma lekko – skoro już jutro zaczniemy nadgryzać weekendzik, to dziś jeszcze spaskudzimy sobie humorki i zorganizujemy czwarteczek z kulturą. Dobra, umówmy się – też go nie lubię, bo jakoś dziwnym zrządzeniem Opatrzności zawsze w środę wieczorem Muza mnie opuszcza i jadę na dolnych rejestrach –– intelektualnie tkwię na samym dnie Rowu Mariańskiego, wymachując bezradnie łapkami, a kreatywnością dorównuję muszce owocówce…. Dlatego dziś, dość przewrotnie, pogawęda o artyście, który cechował się nadzwyczajną wyobraźnią twórczą i był niesłychanie płodny – w życiu artystycznym rzecz jasna, bo jak tam „po godzinach”, to szczerze powiedziawszy nie wiem i nie jestem pewna, czy mnie to interesuje. Jednak, jak to niemal każdy natchniony przedstawiciel rodu ludzkiego ma w zwyczaju, tak i bohater naszej dzisiejszej gawędy nie ustawał w poszukiwaniach… Czwartek z kulturą moi Państwo umai nam Amadeo Modigliani.
… nie szukam ani realności, ani nierealności, ale raczej nieświadomości… - mawiał, no i sobie wykukał – nieświadomość spłynęła na niego nadzwyczaj szybko, bo opuścił ten łez padół/oazę śmiechu mając niespełna 36 lat. Zatem z życzeniami ostrożnie, bo zawsze istnieje zagrożenie, że wypowie się je w tej magicznej godzinie, co to wiecie - stanie się tak, jak sobie życzysz…. Biografii Artysty nie będziemy tu zamieszczać, bo jak kto ciekawy szaleńczo, to sobie poszuka, ale w tym akurat przypadku, nie ma to akurat specjalnego uzasadnienia. Życiorys Modiglianiego bowiem w dużej mierze został wymyślony po jego śmierci - za życia nie był szczególnie cenionym twórcą….. Szczególnie zainteresowanych odsyłam do filmu Modigliani, pasja tworzenia.
A ja? Cóż… Ja mogę się tylko zachwycać…
Porywa mnie totalna unikatowość stylu.
Zachwyca indywidualizm – chyba niełatwy.
Magnetyzują postaci o wydłużonych twarzach i odrealnionych oczach.
Zniewala mnie Modigliani, oczarowują jego obrazy.

A poza tym, po diaska suszyć tu pióro po próżnicy, teraz patrzymy sobie…





Znacie? Kochacie? Bez emocji? No jak kochani?

28 komentarzy:

  1. wyobraz sobie ze ja ucze w podstawówce plastyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czułam, ze masz artystyczną duszę:)

      Usuń
    2. spoko jestem człowiek renesansu ucze jescze matematyki informatyki muzyki i wychowania do życia w rodzinie :)

      Usuń
    3. aha ps ja kocham Hieronima boscha;)

      Usuń
    4. Niezle:). Kasia- jest! Przyszło! Jestes niesamowita- dziekuje po stokroć! Wlasnie tworze post:)

      Usuń
  2. Czasem , jak tak patrzę sobie na obrazy niektórych "twórców" , to zastanawiam się co w tych bohomazach jest pięknego. Niekiedy "obraz" to parę bezładnych mazów, jakaś postać, której urody mocno brak, a ludzie się zachwycają takim "dziełem" Jestem pewna, że 7-letnia chrześnica mojego męża namalowałaby to dużo lepiej. No ale może się nie znam na sztuce. Przecie prosty ze mnie człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubie takie odrealnione malarstwo. Pewnie wlasnie dlatego, ze lubie taki "dziecięcy" sznyt w obrazach. To raczej moje odczucia, a nie znawstwo, bo ze mnie typowy prosty chłop :)

      Usuń
  3. u mnie bez emocji, nawet najmniejszej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że w życiu o nim nie słyszałam. W szkole uczyli mnie jedynie, że są takie a takie rodzaje malarstwa i są jacyś malarze, przy czym tych co znam to sobie sama o nich czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tego rodzaju malarstwo zaczęło interesować na pewnym etapie zycia - czy to kwestia przeżyć, czy czegos innego - nie wiem... Ale czuje te klimaty.

      Usuń
  5. Mi się nie podobają takie malowidła... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo to chyba kwestia osobnicza, bardzo indywidualna:)

      Usuń
  6. Ten autoportret jest idealny, schizowy bardzo, cenię w nim taką swoistą mroczność i dziwność :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam wolę Salvadora Dali, wiem, niezbyt to oryginalne, ale tak właśnie jest. Mogłabym się na jego obrazy gapić i gapić i za każdym razem coś innego wypatrzę ;) Z naszego podwórka uwielbiam Beksińskiego! Widziałam na żywca w Sanoku, to robi na mnie wrażenie... Jego obrazy są tak niesamowite i samotne.... mroczne też, jak najbardziej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, ja tez wolę Salvadora Dali. Nie musi byc oryginalnie kochana:)

      Usuń
    2. A wiesz, mnie od Beksińskiego odrzuca- tam jest cos w tych obrazach, co mnie nie tyle przeraża, co straszy. Jakos mi zle, gdy je ogladam.

      Usuń
    3. Może tak być, straszne to one są... ale strach też i w nas siedzi... dlatego są takie sugestywne. Dla mnie przedstawiają niewysłowioną samotność...

      Usuń
  8. fajne, klimatyczne dzieła artystyczne:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem spod znaku Wodnika, co zasadniczo i teoretycznie oznacza, że jestem artystyczną duszą i o ile z artyzmem makijażowym się zgadzam, o tyle z uwielbieniem sztuki pięknej już nie tak bardzo. Aczkolwiek spotkałam wiele obrazów, które miały w sobie nieodgadniętą głębię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale cos z tymi Wodnikami jest rzeczywiscie. Mam dwoje znajomych plastyków - i ona i on spod Wodnika. Aguś, sposob w jaki zdjecia robisz i prezentujesz, estetyka bloga - tu tez widac jakiś swietny smak, umiejetność komponowania, no to COS

      Usuń
    2. Może i faktycznie coś w tym jest, jakby się tak głębiej nad tym zastanowić... Dziękuję za komplement, miód na moje serce :-*

      Usuń
    3. Ha - widzisz:). To rzuca sie w oko :)

      Usuń
  10. Nie znałam, ale ten pierwszy obraz...coś w nim jest dziwnego, mogłabym na ścianie go mieć i patrzeć się tej babce w ślepe oczodoły podczas rozważań nad swoim żywotem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio pewien pan powiedział mi, że wyglądam jak muza Modiglianiego :D

    OdpowiedzUsuń