Witam, to znaczy nie witam, bo właśnie się dowiedziałam, że tylko chamy się witają.
I najgorsze barachło intelektualne.
I pożałowania godne prymitywy.
Czyli Malkontentka.
O totalnym bagnie umysłowym wyżej wzmiankowanej poinformował dziś fejsbuk, cytując słowa autorytetu, że tylko odmóżdżone czupakabry witają się odrażającym w swej wymowie słowem "witam"… Wobec zaistniałego artykułu, podpartego groźbami pana Rusinka (a lubiłam człowieka jeszcze dziś o świcie) nie ma co zamiatać sprawy pod dywan, wszak tylko prawda nas wyzwoli… Trzeba odważnie spojrzeć w oczy rzeczywistości i wyznać, że Malkontentka niejednokrotnie wykazała się buractwem i wysłała do szefa (i nie tylko, nie tylko) maila z nagłówkiem "witam"… No cóż… Nie wiem, co teraz będzie, ale chyba jest już pozamiatane.
Tyle tytułem wstępu i wyjaśnień, żeby nie było, że Was witam czy coś. Absolutnie nie śmiałabym…
Co do meritum, dzisiejszy post miał być o marzeniach, listach do Mikołaja i innych lajtowych tematach, ale się spierdzieliło i będzie grubo i niemiło. Zapewne nigdy nie wspominałam, ale… Malkontentka miewa przeczucia. I to nawet trafne. Przewiduje niczym Sybilla, ale co z tego, kiedy zazwyczaj sobie nie dowierza, bo wciąż gdzieś tam podejrzewa się o krętactwo. I okazuje się - błąd! Bo gdyby słuchała wewnętrznego głosu wątroby, zapewne nie wywaliłaby w błoto znaczącej sumy 150 zł. Na marzenie. Ulotne. O pięknej cerze….i młodej. Ba. Głupota nie zna granic. Ze starej baby dzierlatki nie ulepisz. Może wyjść co najwyżej dzidzia piernik, ale tego raczej należy unikać.
A było to tak…
Malkontentka wiedziona coroczną paniką, że kończy się rok, a ona wciąż baba-stara a za chwilę będzie jeszcze baba-starsza, w okolicach listopada rzuca się zwyczajowo na kosmetyki. Ostro i z rozmachem. Jak wygłodniałe zwierzę. Łyka, jak leci, rujnuje domowy budżet, wciera, masuje… i jak co roku kupa z tego jest. Śmiechu. I dziura w portfelu. Tej jesieni, na złość zamierającej przyrodzie postanowiła zabłysnąć, odmłodnieć, poczuć się wiosennie, promiennie, wspaniale. Lumene Invisible Illumination Instant Glow Beauty, czyli tonujące serum do twarzy z pigmentem miało jej w tym wydatnie pomóc.
Tyle tytułem wstępu i wyjaśnień, żeby nie było, że Was witam czy coś. Absolutnie nie śmiałabym…
Co do meritum, dzisiejszy post miał być o marzeniach, listach do Mikołaja i innych lajtowych tematach, ale się spierdzieliło i będzie grubo i niemiło. Zapewne nigdy nie wspominałam, ale… Malkontentka miewa przeczucia. I to nawet trafne. Przewiduje niczym Sybilla, ale co z tego, kiedy zazwyczaj sobie nie dowierza, bo wciąż gdzieś tam podejrzewa się o krętactwo. I okazuje się - błąd! Bo gdyby słuchała wewnętrznego głosu wątroby, zapewne nie wywaliłaby w błoto znaczącej sumy 150 zł. Na marzenie. Ulotne. O pięknej cerze….i młodej. Ba. Głupota nie zna granic. Ze starej baby dzierlatki nie ulepisz. Może wyjść co najwyżej dzidzia piernik, ale tego raczej należy unikać.
A było to tak…
Malkontentka wiedziona coroczną paniką, że kończy się rok, a ona wciąż baba-stara a za chwilę będzie jeszcze baba-starsza, w okolicach listopada rzuca się zwyczajowo na kosmetyki. Ostro i z rozmachem. Jak wygłodniałe zwierzę. Łyka, jak leci, rujnuje domowy budżet, wciera, masuje… i jak co roku kupa z tego jest. Śmiechu. I dziura w portfelu. Tej jesieni, na złość zamierającej przyrodzie postanowiła zabłysnąć, odmłodnieć, poczuć się wiosennie, promiennie, wspaniale. Lumene Invisible Illumination Instant Glow Beauty, czyli tonujące serum do twarzy z pigmentem miało jej w tym wydatnie pomóc.
Według zapewnień producenta, za pomocą magicznego serum miała Malkontentka wytworzyć na obliczu pełny makijaż hybrydowy, cokolwiek to oznacza. Miała być otulona mocą odżywczej pielęgnacji, wydobyć swoje piękno naturalne, głęboko rzecz jasna we wnętrznościach malkontenckich ukryte i generalnie pod maliną moroszką – czymkolwiek ona jest, arktyczną wodą źródlaną – o ile jej wydobycie i zastosowanie jest możliwe i peptydem szczodrze rzuconym, miała młodnieć i błyszczeć. No i w sumie sobie błyszczy – ale o tym za chwilę.
Serum elegancko upchnięte w sympatycznej buteleczce z pipetką, w – o dziwo bezbłędnie wybranym przez Malkontentkę odcieniu - przybyło sprawnie z drogerii ekobieca. Malkontentka po przeczytaniu z użyciem lupy mikroliterek na opakowaniu - wstrząsnęła i z nabożną czcią nałożyła specjał na twarz.
Serum elegancko upchnięte w sympatycznej buteleczce z pipetką, w – o dziwo bezbłędnie wybranym przez Malkontentkę odcieniu - przybyło sprawnie z drogerii ekobieca. Malkontentka po przeczytaniu z użyciem lupy mikroliterek na opakowaniu - wstrząsnęła i z nabożną czcią nałożyła specjał na twarz.
I to by było na tyle…
Bo dalej mamy tylko spektakularne…. NIC!
Ot zwyczajnie. Uzyskała wielkie, acz błyszczące NIC. Póki co sprawa jest kłopotliwa. Jest kilka opcji. Albo w Malkontentce, owo mityczne piękno jednak nie jest ukryte, albo jest, tyle że śpi snem sprawiedliwego, albo specjał nie jest w stanie go wydobyć, bo jest do bani. Specjał, nie piękno. Malkontentka sporo się naczytała o zarąbistym efekcie na twarzy, o pięknym wykończeniu...ble, ble, ble... No cóż. Jeżeli ktoś ma ochotę zamienić swoją głowę w kulę dyskotekową, to i owszem, serum daje takie możliwości i rzeczywiście jest zarąbiście. Dla mniej ekscentrycznych osobników jego używanie może być mniej orgazmogenne. Nałożone na twarz znika momentalnie pozostawiając po sobie blask niemożebny, czyli to tzw. subtelne rozświetlenie. Na boginie – to rozświetlenie wygląda koszmarnie – ot posmarujcie sobie całą twarz płynnym rozświetlaczem lub jeśli ktoś nie ma aktualnie takowego pod ręką, powinien wystarczyć smalec – taki bez skwarków i zrozumiecie o czym prawię. Być może na cerze młodzieńkiej, dziewiczej, albo nadzwyczajnie gładkiej, wyczyszczonej z wszelkich niedoskonałości i piętna lat, czyli coś jak u pana Ibisza, takie serum zagra. Wszystkim innym cerom serdecznie odradzam. Kasy żal…
Do napisania Państwu (nie wiem jaki zwrot na pa pa jest obecnie obowiązujący i nie trąci chamem...)
Booosh ja to też taka hamówa że nie wiem - można rzec - popolita witajka :) Co do diabła im w ttym witaj nie pasuje to nie wiem. Poświęciliby może czas na krzewienie wśród gawiedzi prawidłowego pisania naprawdę i na pewno - bo mnie nerw bierze!
OdpowiedzUsuńNa Lumene mam focha,tak więc..nie jestem zaskoczona a ze środka swej wrednej duszy ślę piękny uśmiech ku Tobie o Pani. Zaprawdę, do napisania...to też chyba chamówa ;)
Oh! Kiedyś z "witam" też miałam problemy. Później dowiedziałam się, że tylko zarezerwowano to słowo, dla wybranych osób i powinnam z nim uważać. Więc raczej omijam słowo "witam!". Nawet w pracy, przeszkolono mnie, że w mailach powinnam unikać takiego powitania. Produkt widze pierwszy raz i myślę, że u mnie by się nie sprawdził. Może młoda eszcze jestem, ale gładkiej skóry to ja nie mam :(
OdpowiedzUsuńZ 'witam' to jest prawda, bo na studiach o tym miałam i od tego czasu 'witam' nie używam :D:D Musiałam się uczyc, jak zwracac się w mailu do innych osób i 'witam' było uznawane jako błąd i brak szacunku. Szanowni Państwo, Szanowny Panie, Szanowna Pani Sisi - tak się powinno zwracac, by nie byc chamem haha :D
OdpowiedzUsuńHaha, mi też się zdarza tak rujnować budżet w przypływie paniki :) Ale będzie dobrze, żadna baba-starsza nie ma prawa bytu! Jest tylko baba-dojrzała :D
OdpowiedzUsuńJa zrujnowałam budżet już jakiś czas temu, a tu jeszcze tyle pokus czeka.
OdpowiedzUsuńP.S. Smalec wychodzi bardziej ekonomicznie, więc Lumene sobie odpuszczę :-).
Dobry wieczór Sisi. Nie chcę być pożałowania godnym prymitywem, więc zalecenia p.Michała Rusinka biorę sobie do serca. Studia skończyłam dość dawno, więc moja niewiedza jest troszkę rozgrzeszona.
OdpowiedzUsuńCzasami tanie kosmetyki przynoszą lepsze efekty niż te drogie.
Ja to nawet nie chcę palca w smalec wkładać ;D
OdpowiedzUsuńbuhahahahaha
UsuńDziwne, że aż tak z nim źle, widziałam gdzieś ładny makijaż z nim jako z roświetlaczem użyty (na kości policzkowe) i wyglądało okej.
OdpowiedzUsuń"Odmóżdżona czupakabra" to jest to wyrażenie, którego szukałam w zakamarkach mojego umysłu na stan w jakim się teraz znajduje.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana. A co, pogadamy sobie jak cham z chamem :D
OdpowiedzUsuńRozświetlenie to słowi, ktore skutecznie mnie odpycha od wszystkigo. Nie wiem, moze to i obecnie modne, ale ja nigdy modna nie bylam, to i teraz nie musze byc.
Kasy szkoda, szkoda. Ile piwa by za to bylo dobrego....
Z Lumene mam ze 3 miniprodukty do mycia twarzy i nawilżania a w próbkach to serum i coś tam jeszcze! O ja piernicze, 150 zł, nie da się tego jakoś oddać, sprzedać :D?
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz... Z tego co pamiętam, to witać może jedynie gospodarz, a że jesteś gospodarzem(gospodynią?) swojego bloga, więc możesz nas witać w swoich skromnych progach bez obciachu :D
OdpowiedzUsuńmoja twarz jest kulą dyskotekową i bez pomocy tego serum:P
OdpowiedzUsuńa ja tam pisze witam i mam cohotę ;D z tym trzeba tylko uważać jeśli piszę się do ajkiechś wysokopostawionych osób :D
OdpowiedzUsuńa produktu nie znam :)
współczuję zawodu i to za taką sumkę ;/ no cóż... ja miałam minikremik z tej marki i przyznam że nie wart nawet połowy ceny ;/
OdpowiedzUsuńWitaj :) Nikt mi nie będzie mówił jak(ą) mam rzyć :P
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam skład i grosza złamanego bym za nie nie dała :(
ja budżet złamałam na lekarzy.... ponad 500 zł
OdpowiedzUsuńO żesz w mordę, to ja przestanę witać na blogu, bo wstyd i siano z butów hahaha
OdpowiedzUsuńLumene i u mnie by dyskotekę odegrał, miałam miniatury i krem na noc był ok, na dzień do bani więc pięty skorzystały ;))) a i maseczko peeling był całkiem ok, ale kosmetyki mają straszne ceny, także ja na nie nie patrzę ;)
Z tym witaj jest niepotrzebne zamieszanie, ale na wszelki wypadek też nie używam (chyba że ktoś zacznie pierwszy :P ) No i wreszcie ktoś się nie zachwyca Lumene, tak po pierwszej obmacajce też niespecjalnie mi się spodobały a i drogie są :( Natomiast nadal nie rozumiem, jesteś piękna i wyglądasz młodo! Co tam chcesz poprawić i rozświetlać??
OdpowiedzUsuńSmalec na twarzy pojawia nam sie bez tego serum więc za niego podziękujemy xD
OdpowiedzUsuńRany, brzmi okropnie. Miałam podobne przeprawy z wieloma kosmetykami, na mojej cerze przetłuszczającej się w strefie T niektóre z nich okazywały się podwójną masakrą...
OdpowiedzUsuńNo cóż chyba w gronie chamów przebywam ale takich wesołych że na sztywniackie szanowny Panie nie będę zamieniać 😂 smalec mówisz podobny efekt daje.. kurczę.. nie testowałem jeszcze
OdpowiedzUsuń