Kochani, Malkontentka jest wzruszona. Malkontentka jest tak wzruszona, że nie potrafi odrobiny jadu utoczyć, ani nawet wyszczerzyć spróchniałych kłów…. Otóż mili moi, Malkontentka otrzymała dar. Dar dobrego serca, dobrej kobiety, która na wiecznie skrzywionym malkontenckim ryjku pragnęła wywołać radosny uśmiech… A ten dar…no nie uwierzycie… pudełko Inspired by:)))). He he. O ironio losu. Tym razem jest to box made in Ewa Chodakowska. I tu mamy postęp, bo Malkontentka wie, kim jest Ewa Chodakowska! Otóż – jak wieść niesie - pani Ewa to trenerka wszystkich Polek – poza Polką Malkontentką rzecz jasna. To ostatnie w najbliższej przyszłości nie ulegnie raczej zmianie, bo Malkontentka czuje organiczny wstręt do wszelkich przejawów aktywności fizycznej, odżywia się za pomocą kawy, czipsów i chorobogennego cukru. Czasem też wrzuci na ząb najbardziej szkodliwe ze szkodliwych - czerwone mięso, bądź kurę na sterydach… ech… No ale nic, dość dygresji. Wracajmy do tematu. Pudełko Ewy Ch. w przeciwieństwie do szeroko już na blogu Malkontentki opisywanego boxa Anny W. prezentuje się okazale. Cóż to w nim siedzi…
Ano kosmetyczka. Malutka, brązowa z czymś niby bursztynek, lakierowana. Portfelik raczej. Stoi, że to Batycki. Kosztuje ponoć 200 zł, o ile trafi się jakiś desperat, który to kupi… A jak nawet kupi, to jeszcze trzeba zamek rozsunąć, a nie jest to takie łatwe – najpierw należy poćwiczyć z panią Ewą i nabrać odpowiedniej krzepy. Podobno jest to piękne… Nie jest. Taki tam lakierowany duperelek.
Maszynka do golenia czego, kto tam chce… ok. Co do urody jednorazówki, no to jak maszynka jednorazowa. Taka tam… dość przystojna.
Maska do włosów Phyto Paris– maski nawilżające zawsze mile widziane, Malkontentka przetestuje. Paris… ho ho. Światowo znaczy.
Tusz do rzęs. Rimmel. Posiada gustowne opakowanie:) i ma zrobić na malkontenckim oku xxtreme przez dwa x.
Lakier do paznokci Rimmel - kolejny do miliarda innych okupujących łazienkę.
Dezodorant Adidas.
Maszynka do golenia czego, kto tam chce… ok. Co do urody jednorazówki, no to jak maszynka jednorazowa. Taka tam… dość przystojna.
Maska do włosów Phyto Paris– maski nawilżające zawsze mile widziane, Malkontentka przetestuje. Paris… ho ho. Światowo znaczy.
Tusz do rzęs. Rimmel. Posiada gustowne opakowanie:) i ma zrobić na malkontenckim oku xxtreme przez dwa x.
Lakier do paznokci Rimmel - kolejny do miliarda innych okupujących łazienkę.
Dezodorant Adidas.
...No dezodorant. Malkontentka woli ałun.
I teraz najlepsze!
Płyta, na okładce której pani Ewa pręży swe boskie ciało. Płyta nazywa się Turbo wyzwanie, co już na wstępie głęboko naszą bohaterkę zaniepokoiło, ba – wystraszyło srodze! Nie dość że wyzwanie, to jeszcze turbo! Malkontentka zatem, nerwowo rozejrzawszy się po pokoju, upchnęła potencjał na kata w najdalszy kąt szuflady – sama porównawcza wizualizacja malkontenckiego cielska i smukłej tygrysicy na fotce zraniła bowiem głęboko jej czarne serduszko i zapłakała Malkontentka gorzko…
Ale dalej było tylko lepiej. Otóż w pudełku znajdowało się sprzęcicho, które ostatnio nasza bohaterka miała w rączkach – a nawet intensywnie użytkowała - w wieku mocno pacholęcym. Skakanka! Wiele kilogramów temu, Malkontentka osiągała w skakaniu wyniki nieomal mistrzowskie więc pomna tych wspaniałych rezultatów, raźno odpakowała skakankę. Niestety. Przeskoczywszy - z gracją słonia - dwa razy przez linkę, dostała gwałtownej zadyszki i musiała zaprzestać sportowych wyczynów, aby w sposób nagły nie zakończyć swojej przygody na tym najlepszym ze światów, czyli mniej eufemistycznie - nie kopnąć w kalendarz na zawał. Dodatkowo wstrząsy bloku mogły wystraszyć sąsiadów – Malkontentka mieszka wprawdzie w regionie, gdzie silne tąpnięcia i trzęsienia nie są taką znowu rzadkością, niemniej jednak wzbudzają zrozumiałe zaniepokojenie obywateli. Przeszkadzało jej też, że współmieszkańcy pukają się znacząco w czoło i z udawaną troską sugerują ostrożność, co by kulasów nie połamać. Skakanka poszła przeto pod łóżko czekać na gwałtowny zrzut masy.
I na koniec - najfajniejsze. Nie wiem jak to się nazywa, bo Malkontentka zagubiła kartkę, z której mniej światowi mogli wyczytać, co dostali. To jest ładny kolczasty wałek w zasadniczej części pomarańczowy. Początkowo Malkontentka podejrzewała że jest to coś w rodzaju hantla, ale wnikliwe badania wykazały, że kładzie się toto na podłożu twardym, na to stopę i turla się wyżej wzmiankowaną stopą wyżej wzmiankowane coś. Nie wiadomo, co to ma czynić – zapewne cuda, ale to nieistotne, bo to - zaprawdę powiadam wam - świetna zabawa.
I to by było na tyle. Jak Malkontentka ocenia to pudełko? Ano, darowanemu koniowi… itd. A ze straszliwą powagą? W porównaniu do pudełka Anny W. jest to bajka. Dla osób, które lubią prowadzić nieco aktywniejszy tryb życia niż przemieszczanie się z kanapy do samochodu – to nawet kawał baśni. A my z Malkontentką też tu jesteśmy zadowolone, bo chociaż sobie to pomarańczowe troszku poturlamy.
Ps. Pomarańczowe nazywa się Roller piankowy Nano X! Tak, tak! Nano X! I służy do masaży stóp (yes, yes, yes) i przedramion…? Eeeee, znaczy jak?
I teraz najlepsze!
Płyta, na okładce której pani Ewa pręży swe boskie ciało. Płyta nazywa się Turbo wyzwanie, co już na wstępie głęboko naszą bohaterkę zaniepokoiło, ba – wystraszyło srodze! Nie dość że wyzwanie, to jeszcze turbo! Malkontentka zatem, nerwowo rozejrzawszy się po pokoju, upchnęła potencjał na kata w najdalszy kąt szuflady – sama porównawcza wizualizacja malkontenckiego cielska i smukłej tygrysicy na fotce zraniła bowiem głęboko jej czarne serduszko i zapłakała Malkontentka gorzko…
Ale dalej było tylko lepiej. Otóż w pudełku znajdowało się sprzęcicho, które ostatnio nasza bohaterka miała w rączkach – a nawet intensywnie użytkowała - w wieku mocno pacholęcym. Skakanka! Wiele kilogramów temu, Malkontentka osiągała w skakaniu wyniki nieomal mistrzowskie więc pomna tych wspaniałych rezultatów, raźno odpakowała skakankę. Niestety. Przeskoczywszy - z gracją słonia - dwa razy przez linkę, dostała gwałtownej zadyszki i musiała zaprzestać sportowych wyczynów, aby w sposób nagły nie zakończyć swojej przygody na tym najlepszym ze światów, czyli mniej eufemistycznie - nie kopnąć w kalendarz na zawał. Dodatkowo wstrząsy bloku mogły wystraszyć sąsiadów – Malkontentka mieszka wprawdzie w regionie, gdzie silne tąpnięcia i trzęsienia nie są taką znowu rzadkością, niemniej jednak wzbudzają zrozumiałe zaniepokojenie obywateli. Przeszkadzało jej też, że współmieszkańcy pukają się znacząco w czoło i z udawaną troską sugerują ostrożność, co by kulasów nie połamać. Skakanka poszła przeto pod łóżko czekać na gwałtowny zrzut masy.
I na koniec - najfajniejsze. Nie wiem jak to się nazywa, bo Malkontentka zagubiła kartkę, z której mniej światowi mogli wyczytać, co dostali. To jest ładny kolczasty wałek w zasadniczej części pomarańczowy. Początkowo Malkontentka podejrzewała że jest to coś w rodzaju hantla, ale wnikliwe badania wykazały, że kładzie się toto na podłożu twardym, na to stopę i turla się wyżej wzmiankowaną stopą wyżej wzmiankowane coś. Nie wiadomo, co to ma czynić – zapewne cuda, ale to nieistotne, bo to - zaprawdę powiadam wam - świetna zabawa.
I to by było na tyle. Jak Malkontentka ocenia to pudełko? Ano, darowanemu koniowi… itd. A ze straszliwą powagą? W porównaniu do pudełka Anny W. jest to bajka. Dla osób, które lubią prowadzić nieco aktywniejszy tryb życia niż przemieszczanie się z kanapy do samochodu – to nawet kawał baśni. A my z Malkontentką też tu jesteśmy zadowolone, bo chociaż sobie to pomarańczowe troszku poturlamy.
Ps. Pomarańczowe nazywa się Roller piankowy Nano X! Tak, tak! Nano X! I służy do masaży stóp (yes, yes, yes) i przedramion…? Eeeee, znaczy jak?
tez kiedys skakałam na skakance a teraz słoń:(
OdpowiedzUsuńa kochana...
Usuńja bym zaczęła skakac ale sie boje ze wpadne do mamy na pięterko bo płyta domku nie wytrzyma:)
Usuńwiec chyba musze turlać.......
UsuńTurlaj! Ja turlam i jest bosko!
UsuńOj ja niedawmo skakalam ;P ale pudelko jest niezle!' ba' nawet swietne!!
OdpowiedzUsuńCałkiem na bogato
UsuńTaaa:). Gdybym Cię nie znała;) Oświadczam publicznie, że Malkontentka jest bardzo ładną i niebanalną kobietą:)
OdpowiedzUsuńha ha ha
UsuńOj, widzę, że Malkonentka ma takie nastawienie do aktywności fizycznej, jak ja :)
OdpowiedzUsuńŻycie jest jedno i żeby zaraz je tak na ćwiczenia poświęcac, eeee:)
Usuńna skakance Leon skakał za lat szczenięcych;p
OdpowiedzUsuńJako i Malkontentka:)
UsuńHehe jak zwykle uśmiałam się. I wysnułam taki wniosek, że teraz można byle badziewia nawkładać do pudełka, podpisać znanym nazwiskiem, a niektórzy będąsię ślinić jak głodny pies do gnata.
OdpowiedzUsuńEva ja Ci pisałam:) Uwielbiam jak piszesz - ostro i w sam środeczek!!!! Bajka:)
Usuńno, kochana, wyjmują kasetę z szuflady, skakankę spod łóżka i działaj!, ktoś bardzo w Ciebie wierzy, jak wysłał Ci taką paczkę ! :D
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
To chyba zbyt niebezpieczne!
UsuńJa tego pomarańczowego wałka do ciasta tak nie cierpię, że się z przyjemnością go pozbyłam, gdybym wiedziała, że Malkontentce tak się podoba to bym jej go nawet odstąpiła ;)
OdpowiedzUsuńNie no moja droga, nie poturlałaś! Nie poturlałaś z pewnością :)
Usuńa moja skakanka w szafce wisi zapomniana-choroba!! coś się opuściłam . Ale teraz-bierzemy się do roboty :D Ty zostałaś zmotywowana a ja przypomniałam sobie o mojej biednej skakance za całe 6 zł z biedronki ;)
OdpowiedzUsuńDobra, skaczemy. Mnie najwyżej eksmitują;)
Usuń"bo chociaż sobie to pomarańczowe troszku poturlamy" :D:D:D:D!
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))))))))))))
UsuńEwa Chodakowska to trenerka wszystkich Polek, oprócz nie tylko Ciebie, ale i mnie też :P
OdpowiedzUsuńa ja skakałam na skakance jeszcze rok temu, dopóty dopóki sąsiadka z dołu nie przyszła i nie nakrzyczała, że jak ja skaczę, to jej tynk na głowę leci :P
Uff... czyli nie tylko ja:))))))))))))))))))))))))
UsuńJa też myślałam, że to hantel! Człowiek cały życie się uczy... :P
OdpowiedzUsuńA kto by wpadł, że to Nano X:)
Usuńw porównaniu z tym co dostałaś ostatnio to to jest cudooo :D ohh, Renia też dawno nie skakała na skakance....muszę sobie zakupić,hmm... tylko czy będę skakać ??
OdpowiedzUsuńTo jest bajka. Kupuj skakankę Renia i skacz!
UsuńA ja tam uwielbiam skakankę i odkąd się zapisałam na siłkę czuję się lżejsza o sto kilo, choć... waga ani drgnie! Może się zepsuła?
OdpowiedzUsuńwidzę że mamy z sobą więcej wspólnego:) bo i ja lubię słodycze, a na chipsy nabrałam własnie smaka... najlepej obie rzeczy na raz: slodycze i czipsy... dobry pomysł...
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś taką super skakankę, która naliczała mi skoki.. ale w końcu ją zepsułam. Na tym moja przygoda się skończyła :D
OdpowiedzUsuń