„Bądź tak uprzejmy i spróbuj
przemyśleć następujący problem - na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie
istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Przecież
cienie rzucają przedmioty i ludzie. Oto cień mojej szpady. Ale są również
cienie drzew i cienie istot żywych. A może chcesz złupić całą kulę ziemską,
usuwając z jej powierzchni wszystkie drzewa i wszystko, co żyje, ponieważ masz
taką fantazję, żeby się napawać niezmąconą światłością? Jesteś głupi.”
Jestem … jakim bowiem trzeba być ptakiem bożym, aby pod wpływem idei, kilku myśli
sączących się do młodego umysłu zrezygnować z planowanej - in spe - wspaniałej;)
kariery prawniczej i zagłębić się z piętami i czubkiem głowy w studiach
filozoficznych? Ano… efekty długofalowe dziś wychodzą mi lewym uchem – miast opływać
w dobra wszelakie zmuszona jestem czynić rzeczy dziwne i straszliwie irytujące,
aby zdobywać fundusze niezbędne do egzystencji - prawdę powiedziawszy - na średnio
satysfakcjonującym poziomie. Ale nie grzeszmy – jest co włożyć do jamy ustnej
żeby dopełnić powinności wobec żołądka a i w błoto też uda się małe co nieco wywalić – a to wszak jest jeden
z filarów szczęśliwości czyli nie ma co jęczeć…
Ale nie o tym… Pewnie moi Wspaniali, poczytując moje wynurzenia albo
opowieści o kosmetycznych perypetiach Malkontentki podejrzewacie – acz niesłusznie,
że przeczytałam w życiu jeno jedną książkę. I tu Was zaskoczę! Otóż… udało mi
się przez dzieła literackie - niekiedy nawet dość potężnych gabarytów - przebrnąć
więcej niż raz. Nie oznacza to absolutnie, że jestem jednostką światłą, że mam
prawo do mędrkowania itd. – może coś się gdzieś tli ale do oświecenia jeszcze
daleka droga… Oczywiście to, że moje literackie poszukiwania trwają niemal bez
przerwy nie zmienia w żaden sposób faktu, że na świecie JEST tylko jedna
książka napisana dla mnie. I to się nie zmieni. Znalazłam i mam. Bułhakowa
wielbię i wielbić będę i w żaden sposób nie jestem w stanie powstrzymać się od nieustannego
raczenia siebie i Was smakowitymi cytatami prosto z kart Mistrza i Małgorzaty.
… znowu wskakuję w swoje tory…Już wstrzymuje konia…prr… i zmieniam
kierunek…
Allende i Rice – polecam Waszej uwadze te dwa nazwiska, które w mojej
biblioteczce i głowie zajmują dość poczesne miejsce. Anne Rice jest większości
Was niewątpliwie znana - tak tak – to ta pani od Wywiadu z wampirem…. Pozycja niezła (film przy książce to żenua i
genua, tra la la) ale jeżeli lubicie mroczne, bagienne klimaty, mężnie znosicie
obrzydliwości grubszego kalibru a opisane mową tak zgrabną, że obrazy
przerażenia wpiją się w Wasze dusze i mózgi na zawsze, sięgnijcie po mniej
popularne pozycje autorki szczególnie te z cyklu o rodzinie Myfair – Godzina Czarownic, Lasher, Taltos – i oczywiście
wybrane pozycje z kronik wampirów (chociaż nic nie staje na przeszkodzie, aby
przeczytać całość) – Opowieść o Złodzieju
Ciał, Krew i złoto… po lekturze Posiadłości
w Blackwood miałam mdłości przez tydzień. Sięga mięsa! Absolutnie genialne.
Tylko przestrzegam – czytając to niczym sagę Zmierzch stracicie czas! Kroniki
Anne Rice to nie historyjki o wampirach – to zabawa, która ma drugie dno – to opowieści
o samotności i zamknięciu w upiornym świecie własnego, gorejącego JA. Polecam
zdecydowanie. Równie zdecydowanie nie polecam powieści autorki z wczesnego
okresu twórczości – coś o Śpiącej Królewnie – brr. To chyba miał być erotyk –
cykl nawet…? No, nasz biedny Grey to przy tym rzeczywiście zacna lektura. I
jeszcze straszliwsze opowieści religijne, które autorka zaczęła tworzyć po
gwałtownym nawróceniu na katolicyzm – trochę katecheza, trochę hagiografia –
tylko dla najbardziej zdeterminowanych wielbicieli gatunku…generalnie klapa. Hmm…
Coś jest nie tak w tym opisie…wyłazi zołza ze mnie.
I na deser Isabel Allende –ukochana, najwspanialsza, Lektura
wszystkiego, co wyjdzie spod jej pióra – to uczta. Chce się żyć czekając na kolejne
pozycje – a literatka nie ma zwyczaju rozpieszczać czytelników nazbyt częstymi
publikacjami. Trzeba grzecznie czekać. Cóż mogę o jej książkach powiedzieć – to
nie książki, to literackie obrazy – zwodzą, uwodzą, mącą myśl i najważniejsze –
coś zostawiają. Pani Allende pisze tak, jak ja bym chciała pisać, gdybym potrafiła.
Padam do nóżek, jednak nie napiszę Wam ani jednego tytułu – dlaczego? Bo każda pozycja
jest wybitna a nadmierną rozwlekłością wywodu nie chciałabym znużyć Czytelnika.
Oddajcie się zatem lekturze a przy kolejnym literackim poniedziałku (albowiem taki
pomysł zakiełkował w mojej głowie) zejdziemy wprost do rzeźni i popatrzymy
sobie na świat oczami naturalisty czyli pogawędzimy o specyficznym klimaciku
literatury skandynawskiej.
Może opowiecie coś o Waszych zachwytach literackich? Co czytacie
ludzie kochani?
Czytam teraz "Intrygę małżeńską". A wogóle to lubię Kalicińską i chętnie też sięgam po klasykę. Literackie poniedziałki - fajna myśl! Będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńJa też! Ja też czytam "Intrygę małżeńską"!
UsuńJak zawsze świetny tekst! Aktualnie czytam Doktorów - bardzo dobra książka, polecam!
OdpowiedzUsuńDziękuję:). "Doktorzy" - rzeczywiscie zacna lektura! Był czas, kiedy i mnie zachwyciła.
Usuńsuper! ja teraz nie man czasu czytac ale nadrobie :) apropo maceratu ja dałam ostatnio za duzo ekstraktu z borówki do kremu i jestem fioletowa:)
OdpowiedzUsuńCzort wie, co lepsze :)
UsuńTy zawsze mozesz odlać troche olejku i dolać innego:)
UsuńE... Kasiu raczej to bedzie zbyt ryzykowne ;)
UsuńNie czytałam nic od Anny Rice ale widzę że wampiry na tle ojjj nie, nie lubię :(((
OdpowiedzUsuńJa obecnie kończę od Jodi Picoult-"To, co zostało" i lecę jutro nowe książki wypożyczyć :D:D
Renia wampiry to metafora. To są dobre pozycje. He he Jodi Picoult tez czytuje. Nie bede sie wypierać;). Przeczytaj "juz czas"- to jest niezle;). A ja coz- Ja... czytam wszystko;). Taki imperatyw kategoryczny mam ;)
Usuńchyba że tak :D:D "Już czas" trzymałam w ręce, ale wybrałam inną...ja raczej też czytam wszystko, nie marudzę, biorę co mi Pani bibliotekarka poleca badź inne osóbki :D;D
UsuńWez "Juz czas"- wez, a potem mi powiedz, jakie wrażenia:). Śmiało twierdze, ze to najlepsza ksiazka pani Picoult!
UsuńWszystko czytam, tzn. nie filtruję - biorę to, co mam pod ręką :)
OdpowiedzUsuńMożna się wtedy nieźle zaskoczyć :D
/chodzmypopoecic.blogspot.com
+ dodaję do obserwowanych :)
Bardzo słusznie! Popieram z całego serca!
Usuńja bardzo lubię czytać kryminały , ale fantastyka też jest mi bliska :P
OdpowiedzUsuńJa ewentualnie fantastyka w stylu Lema - reszta tak sobie:)
UsuńNie wiem kto podejrzewałby Cię o to, że przeczytałaś jedną książkę! Gdy tylko znalazłam się u Ciebie po raz pierwszy, od razu rzuciło się Twoje zaznajomienie z literaturą, cięte riposty, dobór słów, to nie miałoby miejsca u osoby nie czytającej. Aktualnie zgłębiam "Biegnącą z wilkami" C. Pinkola Estes, specyficzna i dość ciężka pozycja, ale naprawdę warto.
OdpowiedzUsuńDziekuje za dobre słowo. Nie czytałam tej pozycji. Ostatnio literatura piekna tylko do poduchy, bo smutna rzeczywistość zmusza mnie do zgłębiania piśmiennictwa fachowego - poczytuje ze smakiem o problematyce blackout... Niebawem w tym zagustuję chyba...
UsuńJesteś związana z tą tematyką zawodowo? Podziwiam, ale jednocześnie nie zazdroszczę, dla mnie to czarna magia. Powiadają,że wszystko jest kwestią przyzwyczajenia...
UsuńPośrednio. Raczej od strony bezpieczeństwa w przypadku katastrofy ;)
UsuńRozumiem. Tak czy inaczej intrygujesz i zaskakujesz!
UsuńZaczęłam czytać teraz i coś nie mogę pójdść dalej Bridget Jones szalejąc za facetem...
OdpowiedzUsuńBo niestety ale to jest najsłabszy tom. Szalenie mnie rozczarował... Zwłaszcza, ze czytając dwa pierwsze byłam po części Bridget;)
Usuńobecnie czytam "Detektywów z Private" Pattersona, czyli jednego z moich ulubionych pisarzy :) a zachwyty literackie...hmm...tyle w tym temacie ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńdawno nie czytałam żadnej książki, muszę nadrobić. Może polecisz mi coś przyjemnego, wciągającego i odprężającego umysł? :)
OdpowiedzUsuńProponuje - z tych nieco mniej znanych -Saszeńke S.Montefiore. Albo cos z lekkich ale znakomitych pozycji Kate Morton? Lub cokolwiek Catrin Collier? To sa niezle pozycje przy czym świetne "na powrót" do czytania ;)
Usuń